Dobrze zachowanych żydowskich nekropolii, pozostało już na Dolnym Śląsku raczej niewiele. Maleńki kirkut, który „przycupnął” nieśmiało tuż przy kamiennogórskim cmentarzu przy ul. Katowickiej, to zakątek pełen niezwykłego uroku, ale i smutku zarazem. Historia tego miejsca – jak i jemu podobnych – przedstawia ponure i tragiczne dzieje, o których zdarza nam się dziś zapominać. Czasem jednak echa ponurej przeszłości same odzywają się własnym głosem…

Pierwsi z semickich osadników, którzy pojawili się na polskich ziemiach, przybyli do nas prawdopodobnie jeszcze w IX wieku. Wspólna historia, jaką przyszło dzielić nam Słowianom, z Żydami to ponad tysiąc lat wzajemnych relacji. Te układały się rozmaicie – czasem lepiej, czasem gorzej, ale prawdą niepodlegającą kwestii pozostaje fakt, że to właśnie Polska była tym wyjątkowym krajem, który zyskał sobie miano szczególnie gościnnego. Nie tylko współcześni historycy, ale i dawni kronikarze, zwali nasz kraj „rajem dla wszelkich ludów”. Jeszcze przed pierwszą wojną światową, Polskę zamieszkiwało ponad trzy miliony Żydów, a niektóre z mniejszych miast bywały prawie w połowie zasiedlone przez semitów. Z socjologicznych badań wynika, iż co dziesiątego obywatela Rzeczpospolitej, łączyły z Żydami bliższe lub dalsze więzy krwi.

Dzieje wspólnej egzystencji Polaków i Narodu Wybranego, które od przeszło tysiąca lat układały się raczej w duchu zgody, oraz obopólnych korzyści, przecięła nagle eskalacja dzikiego i niczym niepowstrzymanego faszyzmu, bestialstwa i niewyobrażalnego okrucieństwa III Rzeszy, które na zawsze zmieniło oblicze nie tylko Polski i Europy, ale całego świata. Bezwzględnej eksterminacji, której hitlerowcy dokonywali na polskich ziemiach, a której koszmary dzieliliśmy wspólnie z Żydami i Romami – my Polacy, uniknęła tylko garstka polskich semitów. Ci, którym dane było przetrwać piekło holokaustu, opuścili nasz kraj tuż po II wojnie światowej, a kolejna fala żydowskiej emigracji, przypadła na koniec lat 60 tych XX wieku.

Los obiektów żydowskiej kultury, okazał się smutny i tak samo tragiczny. Spod ognia, bomb i pocisków ocalały nieliczne tylko świątynie, mykwy i inne budynki rozmaitego przeznaczenia. Semickie cmentarze nie miały dużo więcej „szczęścia”, choć tych zachowało się na powojennych ziemiach Polski wcale niemało. Niestety polityka władz komunistycznych, która przewidywała korzystanie z wszelkich źródeł budulca, doprowadziła do krańcowej dewastacji bardzo wielu z bezcennych zabytków żydowskiej architektury sakralnej. Nekropolie – jedna po drugiej – po prostu przestawały istnień. Miejsca, gdzie wcześniej stały dziesiątki nagrobków, zamieniały się po jakimś czasie w puste trawniki. Taki właśnie los spotkał jeden z semickich cmentarzy w Kamiennej Górze. Po niegdysiejszym miejscu spoczynku, za sprawą hitlerowców, nie ma już dziś śladu. W mieście zachowała się jednak starsza nekropolia, dla której dzieje okazały się nieco łaskawsze.

Kamienna Góra nadała Żydom prawo do osiedlania się na jej terenach już w 1812 roku. Ci, pomimo iż stanowili bardzo nieliczną mniejszość, założyli tu dziewięć lat później swą własną religijną wspólnotę. Budowa synagogi trwała dość długo – świątynia stanęła dopiero w 1858 roku, przy alei Wojska Polskiego (dawna ul. Wallstrase). Do tego czasu, etniczna mniejszość celebrowała tradycyjne nabożeństwa w Domu Modlitw. Na długo przed wybudowaniem świątyni, Żydzi postawili w Kamiennej Górze swój własny cmentarz, który zwany jest dzisiaj starym cmentarzem żydowskim. Nekropolię założono w 1824 roku, a jej obecną objętość ocenia się na około 450 metrów kwadratowych ziemi. Jest to zatem „cmentarzyk” raczej, jako że rozmiarami nie dorównuje nawet mniejszym, wiejskim miejscom pochówku. Żydowski cmentarz odnaleźć nietrudno – znajduje się bowiem naprzeciwko katolickiej nekropolii przy ul. Katowickiej. Sporych rozmiarów grobowe wzgórze, dostrzec można już z daleka. Z semickim kirkutem, graniczy po drugiej stronie dawny dom pogrzebowy, obecnie już nieczynny. Cmentarzyk na planie kwadratu, otoczony jest z każdej strony – od wschodu wysokim murem, od południa siatką, od północy linią przybocznych zabudowań, a od zachodu – drewnianym płotem, utrzymanym – nadal – w dość dobrym stanie. Zbudowane z piaskowca nagrobki, czyli macewy, ustawione są równymi rzędami, frontem w kierunku wschodnim, tak jak każe żydowski obyczaj. Na wielu z nich widnieją dość czytelne inskrypcje spisane w języku hebrajskim. Ciekawostką jest, iż na niektórych z pomników, wyryte jest ponoć nazwisko Frankenstein. Fakt ten nie ma rzecz jasna żadnego związku ze sławną powieścią grozy autorstwa angielskiej pisarki, Mary Shelley. Zbieżność ta jest zupełnie przypadkowa, a powód takiego, a nie innego brzmienia nazwisk jest zgoła bardziej prozaiczny. W państwie pruskim, mniejszości żydowskie obligowane były nader często do zmiany nazwisk i przyjmowania nowych, zrozumiałych i łatwiejszych do zapisania (niż rdzenne hebrajskie). W wielu miejscowościach przyjęło się, iż nazwiska te, były po prostu odpowiednikami nazw miejsc, w których dana rodzina decydowała się na osiedlenie. Na tej podstawie założyć można, iż rodziny pochowane na starym cmentarzu żydowskim, pochodzić musiały z terenów dzisiejszych Ząbkowic Śląskich, jako że miejscowość ta zwana była owymi czasy właśnie Frankenstein. Niektóre z napisów na macewach (czyli nagrobkach), noszą ślady złocenia, farbę musiano jednak regularnie wydrapywać, gdyż szlachetny kolor, jest już ledwo widoczny. Zdobienie inskrypcji należy ponoć do tradycji, jeśli chodzi o małomiasteczkowe miejsca pochówków. Niektórzy z historyków sztuki twierdzą, iż kolorowanie nagrobków stanowiło nieodłączny element wykończania pomników, a wśród barw dominowało złoto, czerń, żółć oraz czerwień. Forma i kształt żydowskich, cmentarnych tablic, nawiązuje – co ciekawe – do symboliki wrót, a tym samym przechodzenia z jednego świata, do kolejnego. Owe kamienne wrota, ozdobione są nierzadko płaskorzeźbami – motywami, z których każdy ma swoje niepowtarzalne znaczenie. Najczęstszym z nich jest wyobrażenie złożonych w geście błogosławieństwa dłoni. To, co może zwrócić uwagę bardziej bystrego obserwatora, to dziwne kamienie, poustawiane – jakby przypadkiem – na górnych krawędziach pomników. Położone w ten sposób niewielkie skałki, potrafią zaintrygować w sposób szczególny. Okazuje się jednak, że kamyki leżą w owych miejscach nie bez powodu. Historyczne źródła donoszą, iż zwyczaj kładzenia kamyków na grobach, ma swój początek jeszcze w czasach starotestamentalnych, kiedy zmarłych chowano na pustyni, bezpośrednio w ziemi, a ustawiony w danym miejscu kamień, czy fragment skały, mówić miał, że właśnie tu leży pochowany człowiek.

Niestety, nie tylko kamyki i skałki, znoszono w to miejsce. Pod koniec lat osiemdziesiątych, stary cmentarz przeżywał ciężki okres, kiedy to na jego terenie, nieznani sprawcy urządzili nielegalne miejsce pozbywania się śmieci. Ta profanacja nekropolii trwała przez czas jakiś, a choć dziś podobny proceder nie ma już miejsca, z cmentarzem i brakiem szacunku do miejsca ludzkiego spoczynku, wiąże się nader interesująca historia…

– Patrzyłam nieraz na stosy puszek, które dosłownie walały się po starym cmentarzyku. Nie mam pochowanych tam żadnych bliskich – mówi pani Barbara, mieszkanka Kamiennej Góry – ale aż mi się czasem serce ściskało, jak widziałam ten bałagan. Myślę, że to bez znaczenia, czy cmentarz jest katolicki, czy żydowski. To miejsce spoczynku ludzi, miejsce święte i powinno się je szanować. Słyszałam, że często pojawiała się tu młodzież, najczęściej chuligani, którzy urządzali sobie w tym miejscu libacje. To się niestety zdarza wszędzie. Ale za każdym razem, gdy odwiedzałam grób rodzinny na wzgórzu, przechodziłam na mały cmentarzyk i zbierałam śmieci. Ktoś kiedyś zapytał mnie, czy jestem Żydówką, bo z twarzy raczej nie wyglądam – śmieje się pani Barbara. Ktoś mi nawet czasem pomagał wynosić puszki i butelki. Którejś zimy przechodziłam tamtą alejką i zobaczyłam kobietę, która stała przy grobowej płycie i patrzyła na mnie z uśmiechem. Podeszłam bliżej, bo tamta pani, chowała się jakby za grobem. Myślałam że to ktoś z rodziny leżących tam ludzi. Ta kobieta zniknęła jednak, jakby się rozpłynęła w powietrzu. W jednej chwili tam była, w następnej już nie. Pomyślałam sobie, że jestem już chyba bardzo zmęczona, że musiało mi się przywidzieć. Ale jak wróciłam do domu, pomyślałam z kolei o tych śmieciach, które tyle razy wynosiłam własnymi rękami z cmentarzyka. I wie pan co? – dodaje pani Barbara – mam wrażenie, że ktoś mi po prostu chciał za to podziękować. Jestem osobą religijną i wierzę w życie po śmierci. Zresztą tam wokół cmentarza chodził kiedyś pewien mężczyzna z psem. Kiedyś zapytał mnie, dlaczego sprzątam po obcych ludziach. I dodał, że on sam widział dwukrotnie postać ubraną w ciemny strój, która tak jakby modliła się nad którymś z grobów. Twierdził, że to musiał być duch zmarłej osoby. A dlaczego nie? Zmarli chodzą po tym świecie, jestem tego pewna – mówi z przekonaniem mieszkanka Kamiennej Góry.

Chyba nie tylko dla osób głęboko wierzących i religijnych – cmentarz powinien być miejscem szczególnym. Takim, w którym wypada zachować się z godnością i szacunkiem dla ludzi, którzy niegdyś, tak jak my, stąpali po ziemi. Czy jednak „domy” wiecznego spoczynku wizytują tylko żywi? Czy może czasem cmentarz odwiedzi, choćby na chwilę, ktoś z innego świata? To, jak już mówiliśmy nie raz – kwestia wiary, oraz indywidualnego światopoglądu. Trudno przekonywać, że jest tak, albo inaczej. Jedno pozostaje pewne – nekropolie to bardzo cenne zabytki kultury materialnej, a ponadto miejsca pochówku – i jako takim należy się im poszanowanie. Stary żydowski cmentarzyk przy ul. Katowickiej, jest trochę jak muszka w bursztynie – zapisem ciekawej tradycji i dziejów – który oparł się na szczęście burzliwym wydarzeniom XX wieku. Część nagrobków czas dotknął już swą dłonią, przewracając kamiennie tablice, lub grzebiąc je w ziemi. Ale wiele z nich nadal tam stoi, zwróconych „obliczami” w stronę wschodu, a złote promienie wstającego poranną porą słońca, które dotykają zimnego kamienia, wydają się budzić pewną – symboliczną – nadzieję…

Antoni Gąssowski

Archiwum Nowin Jeleniogórskich 2015

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

887732136

Zgłoś za pomocą formularza.