Lokalne władze ponownie chcą mieć prawo do używania fotoradarów. Część polityków jest na „tak”.
Od 2016 roku wszystkimi fotoradarami w Polsce zarządza Główny Inspektorat Transportu Drogowego. Wcześniej takie urządzenia miały też lokalne władze, a obsługiwane były przez straże miejskie lub gminne. Przez lata urządzenia były nazywane „maszynkami do zarabiania”. Z mandatów nakładanych na kierowców gminy i powiaty zasilały swoje budżety i nie były to małe kwoty. Straż miejska w Lublinie fotoradaru zaczęła używać w 2012 roku i w ciągu 12 miesięcy zarobił 1,4 mln złotych. Warszawa z takiego urządzenia miała rocznie 9 mln zł, a gmina Kobylnica 6,8 mln zł.
Teraz Związek Powiatów Polskich postuluje przywrócenie prawa do korzystania z takich rozwiązań władzom lokalnym. Argumentuje, że chodzi o bezpieczeństwo. W ostatnim czasie samorządy zgłosiły do GITD potrzebę zainstalowania na ich terenie 4 000 fotoradarów, ale inspekcję stać na zakup najwyżej 500 urządzeń. Preferuje przy tym trasy wojewódzkie, a samorządy wskazują lokalne drogi.
Już nie w krzakach
„Jednostka samorządu terytorialnego mogłaby sfinansować zakup urządzenia, a zarobione dzięki niemu pieniądze trafiałyby do specjalnego funduszu. Pieniądze na nim zebrane mają być przeznaczane tylko i wyłącznie na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego na drogach samorządowych.” – mówi „Rzeczpospolitej” Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora Biura Związku Powiatów Polskich. Takie rozwiązanie miałoby zapewnić, że fotoradary nie posłużą jako sposób na zarabianie pieniędzy, a strażnicy miejscy nie będą – jak to bywało w przeszłości – zasadzać się na kierowców w krzakach.
Co na to władza?
Związek Powiatów Polskich już jesienią zamierza przedstawić założenia nowych przepisów. To na ich mocy urządzania mogłyby być używane przez lokalne służby. Pomysł został już przedstawiony w Sejmie i ma wstępne poparcie. Przewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury Paweł Olszewski zaznacza jednak, że muszą zostać przygotowane nowe dokładne przepisy.
Powrót fotoradarów popiera także posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. „Niestety w Polsce fotoradarów jest za mało, a piraci drogowi wciąż nie muszą się mierzyć z nieuchronnością kary. Możliwość korzystania z narzędzia, jakim jest fotoradar, została niesłusznie odebrana gminom.” – mówiła w Sejmie.
Obecnie GITD ma 434 stacjonarnych urządzeń, 29 mobilnych, 30 odcinkowych pomiarów prędkości oraz 20 rejestratorów odnotowujących przejechanie przez skrzyżowanie na czerwonym świetle.
News4Media, fot.: canard.gitd.gov.pl
1 Comment
Oczywiście że tak, bo nie da się „ich ” przeprowadzić do pilnowania willi na Żoliborzu.