Nie wytrzymują rosnących kosztów, odpływu klientów i konkurencji z wielkimi sieciami. Na naszych oczach padają małe sklepy osiedlowe.
Od zawsze były elementem polskiego krajobrazu. Małe sklepy – na osiedlach, przy przystankach, warzywniaki, spożywczaki… Przez jakiś czas opierały się konkurencji wielkich sieci, które wchodzą na osiedla, gdzie na potęgę stawiają swoje wielkie markety. Wygląda jednak na to, że ostatecznie walka została przegrana.
Sklepik prowadziła 20 lat, zwinęła się w ciągu 2 dni
Czytelniczka N4M z Warmii i Mazur: – Niemal codziennie robiłam drobne zakupy w sklepiku osiedlowym, u pani Ada. Przemiła osoba. Znała moje przyzwyczajenia, wiedziała, co lubię. Po prostu lubiłam tam sobie pójść. Tuż przed Nowym Rokiem pani Ada powiedziała mi, że się zwija, bo właśnie dostała pierwszy rachunek za media. I że nie jest w stanie go opłacić. Sklepik prowadziła prawie 20 lat, zwinęła się w ciągu 2 dni. Strasznie mi go szkoda. Teraz jestem skazana na zakupy w dużych sklepach.
„Liczba [takich] sklepów w Polsce spada od lat, jeszcze w 2008 r. było ich ok. 460 tys., teraz to już niemal 90 tys. mniej” – wylicza „Rzeczpospolita”, posiłkując się badaniami wywiadowni Dun & Bradstreet. Ale tak dynamicznego spadku jak w ostatnich miesiącach nie było nigdy.
Przez rok z rynku zniknęło blisko 4 tysiące małych sklepów
Ponad 9,5 tys. zawiesiło działalność. W skali roku oznacza to wzrost o 72 proc.
„Najszybciej znikają sklepy spożywcze, ale trend ten w różnej skali dotyka wszystkich sektorów. O minimalnych zwyżkach można mówić tylko w przypadku kilku działów, jak kwiaciarnie, sklepy sportowe czy z wyrobami medycznymi” – dodaje dziennik.
Małe sklepy mają mnóstwo problemów: rosnące koszty utrzymania punktów stacjonarnych, podwyżki cen energii i gazu, rosnące ceny produktów. Dodatkowo wielkie sieci odbierają małym placówkom klientów. Oferują niższe ceny, a mogą sobie na to pozwolić, choćby negocjując stawki z producentami.
Nowa strategia wielkich sieci: wsie i małe miasta
Dla małych sklepów taka konkurencja jest poważna. Jeszcze niedawno wydawało się, że markety i dyskonty będą stawiane tylko w większych miastach. Że ominą mniejsze ośrodki. Tymczasem sieci zmieniły strategie i np. Dino wręcz omija większe miasta i podpija wsie i miasteczka.
W 2022 roku sieć otworzyło 343 markety i ma ich już 2156 w całej Polsce.
W sklepach tej sieci codziennie zakupy robi średnio ponad 1,6 mln osób dziennie. W drugim kwartale 2021 r. sieć przekroczyła próg miliona klientów na dobę.
News4Media/fot. iStock