Nadmiarowe zgony – to temat najnowszej analizy Eurostatu. Polska wypada w niej dramatycznie źle.
Europejscy statystycy obliczyli – porównując dane ze średnimi zebranymi w latach 2016 – 2019 – że nadmierna śmiertelność w Unii Europejskiej w grudniu 2021 r. wyniosła 23 procent. Wzrost obserwowano przez kolejne miesiące, ale tylko w listopadzie był wyższy i wynosił 26 procent.
Sytuacja jest różna w zależności od analizowanego kraju. Najniższe wskaźniki osiągnęła Szwecja – 4 procent. To państwo także w 2020 roku osiągnęło niski wynik – 7,7 procent.
Obecnie za Szwecją znajdują się Finlandia i Włochy z wynikiem 5 procent.
Raport Eurostatu jest fatalny dla Polski. Zajęliśmy w nim ostatnie miejsce. Zanotowano u nas (w grudniu 2021) o 68,9 proc. więcej zgonów niż w latach poprzednich.
To pandemia
Zabija nas pandemia, ale niekoniecznie koronawirus i jego kolejne mutacje. Od dawna eksperci podkreślają, że polska ochrona zdrowia nastawiona obecnie na walkę z COVID-19 zaniedbuje innych chorych. Przekładane są operacje, odwleka się diagnozy, a na długi czas wizyty lekarskie zostały zastąpione teleporadami. To wszystko przyniosło tragiczny efekt, co pokazuje np. najnowszy raport „Health at a Glance 2021”.
Opisano w nim sytuację onkologiczną w krajach Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Polska znów wypadła dramatycznie. Liczba zgonów z powodu nowotworów złośliwych wynosi w naszym kraju 228 na 100 tys. mieszkańców. Średnia wskazana w raporcie to 191 zgonów na 100 tysięcy.
Podczas spotkania Rady Ekspertów ds. Onkologii Medycznej Racji Stanu podano jeszcze gorsze dane. Liczba rozpoznanych nowotworów spadła w Polsce o 20 procent. W latach 2020-2021 z powodu raka zmarło w Polsce ok. 250 tys. osób. Dla porównania: śmiertelny bilans COVID-19, jaki podaje Ministerstwo Zdrowia, to 109,2 tys. pacjentów.
– Obecnie nowotwory są rozpoznawane w coraz bardziej zaawansowanych stadiach, więc leczenie wymaga coraz większych nakładów sił i środków – mówił na spotkaniu prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, prof. Adam Maciejczyk i wskazał na utrudniony dostęp do specjalistów. – Wyraźnie widoczne jest to w grupie pacjentów z nowotworami ginekologicznymi i urologicznymi, a szczególnie w przypadku raka pęcherza moczowego – wskazał.
News4Media/fot. iStock