Wolontariusze z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt i fundacji Ktoś dla Koni interweniowali w popularnym nie tylko na jeleniogórskim osiedlu Czarne Agrolandzie. Właścicielce odebrali dwa kucyki.
– O zaniedbywanych kucach poinformowali nas goście odwiedzający jeleniogórską agroturystykę, którzy byli zszokowani, że do pracy wykorzystywane są chore zwierzęta. Dwa kucyki przetrzymywane były w pełnym słońcu, a jeden z nich na topornym łańcuchu bez kropli wody…. Jeden z koni ma ogromne problemy oddechowe i ochwat. Drugi natomiast chodzi prawie na pęcinach… Ma zdeformowane przednie kończymy, problemy z poruszaniem się i ogromnie cierpi przy choćby najmniejszym kroczku. Widok tak cierpiących zwierząt ścisnął nam gardła i nie ukrywamy, że mieliśmy łzy w oczach – przekazali po interwencji aktywiści z organizacji dbających o dobrostan zwierząt.
Zwierzęta trafiły do kliniki, gdzie lekarze rozważą, jak można je uratować.
Wolontariusze tłumaczą, że zdrowotne problemy kucyków to wina właścicielki – efekt wieloletnich zaniedbań, karmienia kucyków czym popadnie, w tym obierkami po ziemniakach.
– Takie są efekty głupoty, braku wiedzy i braku krzty empatii. Co prawda konie były kiedyś leczone, ale właściciele zdecydowali, że nie będą leczenia kontynuować. Kuce miały cierpieć, bo były atrakcją – oceniają wolontariusze i dodają, że właściciele Agrolandu podczas interwencji powoływali się na swoje szerokie znajomości z posłami oraz lokalną władzą. – Mamy nadzieję, szczególnie ze względu na wcześniejsze tego rodzaju sprawy, że towarzyskie relacje nie wpłyną na dobro zwierząt i nie będą podstawą do uznania, że ich odbiór był bezzasadny.
Pani Elżbieta, właścicielka kucy, kwestionuje ustalenia wolontariuszy.
– Gdyby konikom działa się krzywda, już dawno ktoś by to zgłosił. Przecież codziennie odwiedzają nas dziesiątki gości. Tego dnia, gdy wpadli tu ci młodzi ludzie nie było wielkiego upału, ale to i tak nie ma nic do rzeczy, bo kucyki są zawsze dobrze traktowane. Filuś niestety musi stać na uwięzi, bo lubi szukać przygód i ucieka, ale to nie znaczy, że jest cały czas przykuty do łańcucha. Co godzinę, dwie spacerowaliśmy z nim, prowadziliśmy do wody. Koniki mają czyste zagrody, jak widać na zdjęciach są odkarmione i błyszczące. Jest mi bardzo przykro, że ktoś mógł nas oskarżyć o złe traktowanie zwierząt, które kocham. To dlatego, że je kocham nie pozwoliłam uśpić Rozalki, choć trzy lata temu tak właśnie sugerował weterynarz. To lekarz stwierdził, że nie ma już możliwości dalszego leczenia, a nie my. Nie mogłam się zgodzić na uśmiercenie kucyka, którym opiekuję się od lat. I opiekuję się nadal, a klaczka wprawdzie jest niepełnosprawna, ale myślę, że dobrze znosi swoją niepełnosprawność, bo chodzi na pęcinach bez bólu, jest radosna i zadowolona. Przecież także ludzie miewają poważne niepełnosprawności ruchowe, a nikt ich nie usypia – przekonuje pani Elżbieta.
Wolontariusze przeciwstawiają tym wyjaśnieniom informacje od weterynarza, który opiekował się kucem.
– Problemy kuca zaczęły się 8 lat temu. Właściciele, nie stosując się do wielokrotnych zaleceń lekarza weterynarii, rujnowali zdrowie zwierzęcia. Zaczęło się od ochwatu. Prośby o zmianę diety zwierzęcia, która w takich wypadkach ma istotne znaczenie, nie pomogły. Trzy lata temu lekarz się poddał – nie było z kim współpracować. Wśród „opiekunów” nie było osoby, której rzeczywiście zależało na kucu. Na całe szczęście udało się przerwać tę agonię – przekazują.
Właścicielce kucy nie podoba się też sposób działania aktywistów.
– Wpadli tutaj, jak złodzieje. Gdybyśmy akurat nie wrócili z zakupów, nie wiedzielibyśmy co się z konikami stało. Po prostu przyjeżdżają i zabierają! Nie chcą słuchać wyjaśnień, nie zobaczyli, jak wygląda stajnia, jaki pokarm mają kucyki, nie poczekali, aż przyniesiemy paszporty zwierząt, nie chcieli powiedzieć, gdzie je zabierają, nie mówiąc już o jakimś pokwitowaniu. Tak się chyba nie robi. Nawet policja, gdy coś rekwiruje, to musi pokwitować. Dlaczego obrońcy zwierząt mogą zabierać cudzą własność bez żadnej procedury. To chyba nie jest właściwe.
Pani Elżbieta zastanawia się nad dalszymi krokami w sprawie zabranych kucyków. Zwykle jednak, okazuje się, że to wolontariusze DIOZ mają rację oceniając dobrostan zwierząt w miejscach, gdzie podejmują interwencję, jako niezadowalający. Na to wskazują wyroki sądów w sprawach, które już miały swój finał.
Fot. DIOZ
15 komentarzy
Przecież zwierzęta nie mają DUSZY nie cierpią ,to takie katolickie.
W myśl zasady ;szanuj bliźniego swego aż koszula spadnie z niego.
Ostanie wieści z Kanady jak się traktowalo tubylcze dzieci.
Mały kulawy hitler kaczyński pewnie po raz tysięczny oglądał Czterech Pancernych, dobrze, że hurtowo nie kupuje owczarków niemieckich. Je*** pis.
Uwaga! Szukam chętnych do wspólnego przeniesienia kilku słupów z granicy polsko-niemieckiej nieco bardziej na wschód. Odlogłość do dyskusji, ale wolałbym żeby Żoliborz został na wschód od nich. Tak, tak ja wiem. Nie wszyscy na Żoliborzu… To tylko on… No to weźcie tego Olbrzyma, i przestawcie go pod… Może lepiej za białoruską granicę. Nie tak nie można. W końcu Białorusini ostatnio mają więcej, i chyba większe, cohones jak my. To może Kaliningrad?
Nie potrzeba teraz przesuwać granicy ,doktryna wojenna od lat 60 tych zakłada granice na Wiśle .W razie W sily Rosyjskie w 2 dni maja dojść do Wisy .W którą stronę bedą uciekać piślaki?
Wyszła wiejska mentalność właścicieli . Wstyd. Szkoda było kasy na leczenie .
Marszałek Sejmu: „Tu jest Polska a nie Unia.” Czy ktoś może jeszcze mieć wątpliwości, że oni są już mentalnie poza Unią Europejską, a tak naprawdę poza (zgniłym) Zachodem?
Nowa rzecznik PiS już stała się sławna w portalach społecznościowych. Jedna z jej wypowiedzi z tekstu o niej w „Gazecie Wyborczej” stała się prawdziwym hitem sieci. Elżbieta Witek wspominała wtedy swoje studia historyczne na Uniwersytecie Wrocławskim. Prof. Henryk Zieliński umożliwił mi dostęp do prohibitów i z zapartym tchem siedziałam w bibliotece i czytałam. To były przedwojenne gazety i książki historyczne z okresu międzywojennego. Stamtąd czerpałam wiedzę o Katyniu czy układzie Ribbentrop-Mołotow – stwierdziła na łamach gazety.
Z moich pieniędzy @elzbietawitek i jej siostra mają płaconą pensje. Mogą nie brać, skoro nie pasują im moje poglądy.
Skoro obywatel narzekający na rząd nie ma – zdaniem pani Witek – prawa do publicznych pieniędzy, to pani Witek narzekająca na UE nie ma prawa do funduszy europejskich.
Mam taką propozycję dla pani marszałek Witek – ja przestanę brać 500, 300 i bon turystyczny a państwo przestanie brać ode mnie podatki, z których to finansuje. Chyba sprawiedliwy deal?
Witek stwierdziła, że osoby przeciwne PiS nie powinny pobierać 500+, trzynastek itd, bo to PIENIĄDZE OD PIS.
Nie, napruta dzbaniaro. Rząd nie ma swoich pieniędzy. To pieniądze nas wszystkich, zabrane pod przymusem.
Pobierajcie podatki tylko od tych, którzy was popierają. Git?
Po prostu obrzydliwe. W kraju szalejącej inflacji i drożyzny pani Witek wypomina emerytce wypłacane raz w roku świadczenie 1250 zł,które nawet w części nie pokrywa wzrostu opłat za prąd, śmieci i żywność. Szkoda, że nie wykrzykuje pensji szeroko rozprowadzonych PiSowskich rodzin!
W tej bezczelnej wypowiedzi, skierowanej do ludzi zarabiających mniej i pozbawionych jej przywilejów, Pani Witek przyznaje otwarcie, że rząd jest tylko dla tych, którzy go popierają, a za pieniądze „od rządu” należy się wdzięczność. Tak, ta skorumpowana władza naprawdę tak myśli.
Trzeba to nazwać wprost. Marszałek Witek wykrzykując nową PiSowską narrację „Tu jest Polska, a nie Unia” pluje w twarz 77,45% Polkom i Polakom uczestniczącym w referendum, którzy wyrazili zgodę na przystąpienie PL do UE. Poza tym to świetne hasło dla PiS. Zapewni czytelny wybór!
Elżbieta Witek wykrzykuje na spotkaniu mającym promować „Polski Ład”: „Tu jest Polska, a nie Unia!”.
I te słowa pokazują stosunek rządu PiS do UE. Zamknięcie na UE, a skoro tak, to otwarcie na wschód, bo nikogo innego, jak Putina cieszą takie wypowiedzi.