Nie ma to jak bieganie w Karkonoszach! Pomimo kamienistej w wielu rejonach nawierzchni, pomimo że najpierw trzeba podejść i podbiec kawał drogi, by znaleźć się na głównym grzbiecie. Warto zdobyć się na ten wysiłek: bez żadnych wątpliwości nagroda na górze jest tego warta.
Gdy ktoś kocha góry, w każdych czuje się na właściwym miejscu. Ale
Karkonosze są szczególne. Nie tylko dlatego, że dla nas – ludzi z regionu jeleniogórskiego – to nasze góry.
Główny grzbiet Karkonoszy jest odkryty, prawie nie ma na nim drzew. Dzięki temu czuć przestrzeń i wolność. Bieganie w takiej scenerii to wielka przyjemność. Aby poznać karkonoskie trasy, nie
trzeba startować w tutejszych imprezach biegowych. Każdy dzień jest równie dobry, żeby zacząć tu biegać!
Szrenica – Śnieżka
Kilka lat temu właśnie w Karkonoszach przebiec można było maraton. Pierwsze edycje Maratonu Karkonoskiego rozgrywane były na głównym
grzbiecie Karkonoszy ze startem i metą na Szrenicy oraz półmetkiem na Śnieżce. To 42 km, ale gdy biegnie się w jedną stronę – tylko 21 km. Jeśli dołożymy jeszcze dobieg na Szrenicę ze Szklarskiej Poręby oraz zbieg ze Śnieżki do Karpacza – dystans wyniesie około 30 kilometrów. W sam raz na długą, jednodniową wycieczkę biegową i marszową, pełną wspaniałych widoków, z możliwością przystanków w pełnych uroku i dobrze zaopatrzonych schroniskach.
Ze Szklarskiej Poręby na Szrenicę podchodzimy przez okolice Wodospadu Kamieńczyka i Halę Szrenicką – trasa stroma, zbudowana z nierównej kostki, ale z możliwością obejrzenia wspaniałego wodospadu oraz przerw w schroniskach „Kamieńczyk” i na Hali Szrenickiej. Jeszcze kawałek wyżej i jesteśmy na Szrenicy. Tu też czeka na nas schronisko, w barze – niedawno (podobnie, jak na Hali Szrenickiej) wyremontowanym można uzupełnić picie, bez którego nie ruszajmy się w góry, bo jedną z najgorszych rzeczy, które mogą nas spotkać, to odwodnienie. Za Szrenicą wpadamy na miękką, przyjazną dla nóg trasę po głównym grzbiecie. Jak to w Karkonoszach – trochę w górę, trochę w dół, ale z dość długimi odcinkami na tyle płaskimi, że można sobie pobiegać, a nie tylko pochodzić.
Nad Śnieżnymi Kotłami przystanek: widoki wspaniałe! Potem kamienne płyty tworzące szlak pod Wielkim Szyszakiem w stronę Przełęczy Karkonoskiej. Na tym odcinku, zwłaszcza po deszczach, jest ślisko, bardzo łatwo o upadek, czego zresztą wielu biegaczy doświadczyło (piszący te słowa też). Na Przełęczy Karkonoskiej pojawia się asfalt i… Samochody! Czeskie, oczywiście Na szczęście tylko na paruset metrach… Można tu dojechać ze Szpindlerowego Młyna.
Na Przełęczy Karkonoskiej można odsapnąć w restauracji po czeskiej stronie (za elegancka jak na to miejsce) lub w schronisku Odrodzenie (polecamy!). Warto dać sobie chwilę na wyrównanie oddechu, bo przed nami ciężkie podejście w kierunku Słonecznika. Ale sam Słonecznik – imponująca skała, wspaniale położona, to nagroda warta tego wysiłku. Podobnie jak stawy, widoczne w dole, oraz Samotnia, wyglądająca jako pudełko od zapałek…
Tu już zaczynają się szlaki odchodzące w lewo, do Karpacza. Patrzymy na mapę i decydujemy, w zależności od naszego samopoczucia i czasu, by bezpiecznie zakończyć wycieczkę przed zmierzchem.
Jeśli mamy siły, a do wieczora daleko, zdobądźmy Śnieżkę, zbiegnijmy Drogą Jubileuszową do Domu Śląskiego, by do Karpacza dostać się przez cudowny Kocioł Łomniczki.
Trasy dla każdego
Trasa Szklarska Poręba – Karpacz nie nadaje się oczywiście dla każdego, bo jest dość długa i niełatwa. Ale można ją podzielić na fragmenty i poznawać po kolei, zmieniając przebieg. Warto pokonać odcinek Szklarska Poręba – Śnieżne Kotły, z początkiem po nartostradzie Puchatek, która późną wiosną i latem zamienia się w sielską, trawiastą łąkę. Podchodzimy lub podbiegamy Puchatkiem w okolice stacji pośredniej wyciągu, by skręcić w lewo na drogę w kierunku schroniska Pod Łabskim Szczytem. Trasa wznosi się stopniowo, dość długo nie trzeba przechodzić do marszu.
Ze schroniska na Śnieżne Kotły już niedaleko. Powrót do Szklarskiej Poręby biegiem – głównym grzbietem Karkonoszy przez Halę Szrenicką.
Można też zacząć i skończyć wypad w Jagniątkowie, skąd na główny grzbiet poprowadzą nas dwa wspaniałe, choć trudne szlaki: Petrowka i Koralowa Ścieżka. Jednym wchodzimy, drugim zbiegamy, a na górze biegniemy i idziemy przez krótki, ale wspaniały widokowo fragment Karkonoszy: Czeskie Kamienie i Śląskie Kamienie.
Wariantów poznawania w biegu Karkonoszy jest mnóstwo i z przyjemnością będziemy je proponować. Jedno jest jednak niezmienne: dbałość o bezpieczeństwo. Dobre buty do biegania, plecak biegowy z kurtką biegową, chroniącą przed deszczem i wiatrem, zapas picia, coś do jedzenia, naładowany telefon z wgranym numerem telefonu do GOPR-u, pieniądze, by móc uzupełnić zapasy w schroniskach, mapa (normalna, papierowa, ewentualnie laminowana, po którą zawsze możecie sięgnąć, a nie internetowa, do której dostęp zależy nie tylko od was, ale i od zasięgu, i innych technologicznych możliwości).
To tylko podstawowy zestaw, niezwykle istotny, biorąc pod uwagę, jak szybko może się w górach zmienić pogoda i warunki na trasie. Ale to tylko tak na wszelki wypadek. Nie stresujcie się, tylko cieszcie Karkonoszami!
Tekst i zdjęcie: Leszek Kosiorowski