Od mniej więcej roku eskalują nieporozumienia między druhami Ochotniczej Straży Pożarnej przy ul. Wiejskiej a urzędem miasta. Konflikt, którego pierwszą, publiczną odsłoną była w lutym ubiegłego roku próba odebrania strażakom pojazdów bojowych, wczoraj (21 stycznia) wydaje się mieć swoje apogeum. Strażacy z Wiejskiej ogłosili zawieszenie gotowości bojowej.
– Dla nas strażaków, ale przede wszystkim dla was mieszkańców, przykre jest to, że dla prezydenta bezpieczeństwo mieszkańców Jeleniej Góry nie jest priorytetem. Chcemy podziękować mieszkańcom, ale przede wszystkim przeprosić. Przepraszamy Was za to, że mimo – uwierzcie – szczerych chęci, nie możemy dalej utrzymywać gotowości bojowej z prywatnych pieniędzy i przez to musimy od dzisiaj zawiesić jednostkę. Nie znikamy; jesteśmy, byliśmy i zawsze będziemy, bo ochrona waszego życia, zdrowia i mienia jest najważniejsza; przynajmniej dla nas. Magistrat Jeleniej Góry, doprowadzając do takiej sytuacji, odziera nas z nazwy strażaków, przydając nazwę żebraków. Wołamy o pomoc i pytamy dlaczego my? Może znajdzie się w mieście lub w kraju, ktoś kto zdoła nam pomóc. Teraz możemy tylko czekać na odpowiedź władz miasta, ale nie będziemy czekać w nieskończoność – przekazała łamiącym się głosem Paulina Rożko, druhna OSP Wiejska.
Wcześniej poprzedni prezes jednostki Łukasz Szeszko, obecny prezes Artur Dąbrowski, także właściciel wrocławskiej firmy Mototeam mówili o przynajmniej kilku polach nieporozumień między OSP a urzędem miasta.
Łukasz Szeszko właśnie tymi konfliktami wyjaśniał swoją rezygnację z ubiegania się o kolejną kadencje prezesury.
– Myślałem, że to może ja jestem powodem jakichś złych relacji z miastem. Miałem dość kruszenia murów. Liczyłem na poprawę. Nic się nie zmieniło mimo wydeptywanych ścieżek, dziesiątków wysyłanych pism – tłumaczył.
Strażacy z Wiejskiej diagnozują trzy pola nieporozumień. Kwestie wypłaty jednostce dotacji za utrzymanie gotowości bojowej, zakres i terminy prowadzonych remontów strażnicy oraz fiasko zakupu wygranego przez OSP w budżecie obywatelskim na rok 2021 quada z wyposażeniem.
Finansowanie utrzymania gotowości bojowej jednostek OSP należy do obowiązków gmin. Za te pieniądze strażacy kupują paliwo, umundurowanie, niezbędny sprzęt, płacą za wodę itp.
Dotację celową wstrzymano w lipcu. Wtedy jednostka przy Wiejskiej rozliczyła się z pierwszej transzy dotacji (12 tys. zł) przekazanej w marcu (- W styczniu i lutym też działaliśmy na rzecz bezpieczeństwa mieszkańców, ale te akcje dla miasta nie istniały – gorzko oceniał Ł. Szeszko). W lipcu z całości zakwestionowano zakup akumulatora do zestawu oświetleniowego i piły mechanicznej, ale wstrzymano resztę dotacji (w sumie miała wynosi ok. 36 tys. zł). Od tej pory strażacy – jak twierdzą – z własnych pieniędzy wpłacanych przez stowarzyszenie – finansowali całą działalność jednostki. Przykładów trudnych rozmów z Wydziałem Zarządzania Kryzysowego w sprawie wydatków, które mogą (powinny) być finansowane z dotacji celowej padło więcej. Jak w przypadku zakupu dwóch mundurów, który zakwestionował WZK.
– Mamy tylko sześć mundurów spełniających parametry bezpieczeństwa i kolejnych kilka, które mają 10 lat i więcej. A strażaków jest 27. Większości nie mamy w co ubrać. Druhowie kupują mundury z własnych środków, bo nie chcą w czasie akcji ulec poparzeniu. Ale WZK odrzucił nam ten zakup – mówił Ł. Szeszko.
W sprawie remontu druhowie przy Wiejskiej przyznają, że miasto podjęło działania w zakresie remontu dachu i wymiany bram w strażnicy, zapowiadana jest termomodernizacja budynku. To jednak ciągle nie wystarcza, bo w budynku jest zimno, część dachu pokryta jest eternitem, brak jest sanitariatu, druhny i druhowie muszą przebierać się w jednym pomieszczeniu i nie da się tego uniknąć, gdy w grę wchodzi czas wyjazdu na akcję. Ochotnicy zapewniają przy tym, że nie czekają na „walizkę pieniędzy od miasta” i w miarę możliwości sami i na własny koszt też prowadzą prace remontowe.
– Miasto zapowiada budowę nowej remizy. Bardzo nas to cieszy, ale tylko my wiemy ile musieliśmy się naprosić, o możliwość wyrażenia naszej opinii o proponowanym projekcie. Udało się, ale nie będę krył, że przepłaciłem to moimi nerwami – przyznaje były prezes. I dodaje, że choć jest projekt i jest zamiar budowy, ale nikt nie chce odpowiedzieć, kiedy inwestycja będzie realizowana.
Szczególnie bulwersujący charakter ma sprawa niezrealizowania zadania z budżetu obywatelskiego. To mieszkańcy zdecydowali o zakupie quada z dodatkowym wyposażeniem, który miał ostatecznie kosztować 168 tys. zł. Strażacy z Wiejskiej zarzucają miastu wprost opieszałość, błędy w procedurze zakupu i generalnie złą wolę w tej sprawie. Zaraz po ogłoszeniu wyników konkursu to miasto miało zająć się cała procedura przetargową, ale po pewnym czasie przygotowanie dokumentacji przerzuciło na strażaków. Potem w dokumentacji pojawił się błąd (quad opisano jako czterokołowy, a powinien być sześciokołowy). Przez długi czas strażacy nie mogli się też dowiedzieć, kto i jakie kroki podejmuje. Efekt: przetarg ogłoszono w październiku i wrocławska firma Mototeam, która go wygrała, nie dała rady dostarczyć quada przed końcem roku. Dotarł do Polski 4 stycznia.
Swoje dorzucił w tej sprawie właściciel Mototeam, który zwrócił uwagę, że w umowie zawarto punkt dopuszczający opóźnienie w dostawie ze względu na covid, że z wyprzedzeniem informował urząd o opóźnieniu z tego powodu i że w ostatnich dniach grudnia zapewniano go w urzędzie, że nie będzie problemy z aneksowaniem umowy. 30 grudnia dostał pismo, że miasto wycofuje się z umowy, bo sprzęt nie został dostarczony przed końcem roku („na opóźnienie nie zgodził się skarbnik miasta”). Można powiedzieć, że Piotr Wlaź został z quadem o specjalistycznej specyfikacji, jak Himilsbah z angielskim….
– W życiu nie wezmę udziału w takim przetargu – podsumował doświadczenie z urzędem miasta.
Strażacy na dowód swoich ocen relacji z miastem zaprezentowali zapisy rozmów i pokazali dokumenty, z których rzeczywiście wynika częsta spychologia, przerzucanie odpowiedzialności, nie podejmowanie działań, a często wręcz lekceważenie strażaków. Druhowie z Wiejskiej zapewnili też, że nie są zadłużeni i nie maja obciążeń komorniczych.
Miasto generalnie nie zgadza się z pretensjami druhów z Wiejskiej.
Urząd podkreśla, że już w minionym roku rozpoczęto tam przebudowę poszycia dachowego, realizowana jest już wymiana bram, na rok 2022 planowana jest m.in. termomodernizacja. Zaprojektowana jest już budowa nowej siedziby.
– Przygotowujemy się do kosztorysu, który określi, kiedy – biorąc pod uwagę możliwości finansowe, inflację, ceny materiałów – będzie mogła być zrealizowana – zapewniają urzędnicy.
Miasto zapewnia także, że zrealizowało wszystkie swoje zobowiązania co do zakupu quada. Ogłoszono i rozstrzygnięto przetarg, wyłoniono dostawcę, podpisano z nim umowę, ale wydatki z funduszy JBO mają swoje rygory – muszą być sfinalizowane przed końcem roku. Dostawca nie wywiązał się z terminu. Decyzja o zakupie zapadła na przełomie czerwca i lipca, ale aż do końca września, przez kilkanaście tygodni trzeba było czekać na przygotowywany przez OSP Wiejska „opis przedmiotu zamówienia”, niezbędny do uruchomienia procedury przetargowej. W dodatku OSP Wiejska desygnowała na wnioskodawcę osobę, którą później wyrzucono z tego OSP, więc pojawiły się kolejne trudności. Kolejne, bo stan niespłacanego zadłużenia utrudnił szybkie przekazywanie środków.
Magistrat zauważa, że głównym powodem „trudnych stosunków” z OSP Wiejska są długi i komornicy, zajmujący konta (ostatnio kolejny komornik z nadania PZU). Dlatego nie można przekazywać środków z budżetu na działalność bieżącą, bo mogą zostać zajęte przez komorników na spłatę starych długów. Jest jednak droga wyjścia z tej sytuacji, zaproponowana druhom: gdy OSP Wiejska spłaci swoje długi i uwolni konta od komorników, wtedy natychmiast popłyną środki na działalność. Miasto jest gotowe udzielić nieoprocentowanej pożyczki na spłatę tych długów, po spełnieniu kilku podstawowych warunków, w tym: rozliczenia się ze środków przekazanych w ub. roku, przedłożenia obowiązkowych sprawozdań do Krajowego Rejestru Sądowego i Urzędu Skarbowego.
– Otrzymywane na utrzymanie tzw. gotowości bojowej środki finansowe, są środkami publicznymi, które muszą być precyzyjnie rozliczane, więc w tym przypadku to prawo określa obowiązki stowarzyszenia.
Już off the record urzędnicy dodają wprost, że pieniądze przekazywane OSP nie są bezpieczne, bo na Wiejskiej zbyt swobodnie przerzuca się środki między kontami OSP i stowarzyszenia.
– Zaproponowaliśmy strażakom z Wiejskiej, że rozwiążemy problem płacąc bezpośrednio rachunki związane z utrzymaniem gotowości bojowej. Nie zgodzili się na to, co chyba nie najlepiej świadczy o intencjach – mówią w urzędzie.
Fot. Łukasz Płocki
7 komentarzy
Jak by byli onerowcami i bojówkarzami obrońcow narodowej wiary o nastawieniu faszyzującym to by dostali dworek i 3 miliony dotacji . Żyjemy w upadłym kraju .Żal mi młoduch lat oddanych Polsce.
Coś w tym jest. Z resztą w grę wchodzą śmieszne pieniądze …
No nareszcie będziemy mieć spokój na dzielnicy i łąki przestaną się palić…….
Szkoda wielka dla nich samych, a w szczególności dla samego miasta, że takie wojenki niszczą całe dziedzictwo tej wspaniałej społeczności, której zapał do walki z żywiołem nie można w ogóle kwestionować. Czy naprawdę nie da się już rozmawiać o konkretach i działać ponad podziałami dla dobra wspólnego?
Szeszko to kłamca, złodziej i oszust. Wszyscy pamiętają jego działalność na W. Pola (montaż lpg). Oszukał setki ludzi i zniknął. Później pseudo pomoc drogowa i wyłudzanie pieniędzy od ludzi i firm ubezpieczeniowych. Następnie mosty się spalily. Dosłownie. To przepisał wszystko na swoją dzesike i zgrywa męczennika w straży. Żenada. Dno i wodorosty. Karma wraca Łukaszku.
Fakt, pan Szeszko ma w swoim 'cv’ kilka brzydkich historii, i to go predysponuje do popełniania kolejnych brudnych zapisów w jego życiorysie, ale tutaj może stracić bardziej miasto niż sam pan Szeszko.
Z tego co ptaszki świergają, to zawieszają wyjazdy, bo mają pusto w zbiornikach aut, a nie rozliczyli się za paliwo od początku 2021 roku!