Jeleniogórski sąd wcześniej uznał powództwo za niezasadne, uznając że partia nie ponosi odpowiedzialności za działania swojego Komitetu Wyborczego, nie ma więc „legitymacji procesowej biernej”. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu miał inny pogląd przyjmując, że skoro komitet wyborczy tworzy organ statutowy partii, to partia ponosi odpowiedzialność za jego działalność i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.
– Ten plakat mnie osobiście obraził. Podobnie powinny czuć się miliony innych Polaków. Przecież wszyscy wiemy, skąd się wzięły pieniądze przekazywane w ramach różnych programów socjalnych, takich jak „500+” czy „Wyprawka szkolna. To są pieniądze z podatków. PiS w czasie swoich rządów wprowadził nowe i podnosił wcześniej istniejące. Muszę je płacić także ja, choć przychodzi mi utrzymać się za niewiele ponad 1000 zł miesięcznie. Wniosek jest prosty: skoro m.in. z moich pieniędzy PiS daje dzieciom, to znaczy, że jestem złodziejem, bo nie wskazano na bilbordach innych złodziei. Nikt nie ma prawa nikogo bezkarnie obrażać, dlatego zdecydowałem się wznieść pozew i wystąpić o zadośćuczynienie oraz przeprosiny – argumentował przed sądem, dodając że gdyby na bilbordach „małym druczkiem” wyjaśniono, kogo PiS uważa za złodziei, nie byłoby powodu do wnoszenia pozwu.
Sąd uznał, że powództwo Maksa Zielińskiego nie zasługuje na uznanie, bo nie została spełniona podstawowa przesłanka zniesławienia – nie było możliwe jednoznaczne ustalenia, że wypowiedź na bilbordzie bezpośrednio dotyczy powoda. A jeśli wypowiedź nie dotyczy konkretnej osoby, to nie dochodzi do zniesławienia Sąd zauważył przy tym, że takie wypowiedzi, jak na plakacie, nie powinny być publikowane publicznie.
Maks Zieliński nie zgadza się z taką argumentacją i zapowiada apelację od nieprawomocnego wyroku.
Więcej o Maksie Zielińskim, który zmienił imię, bo uważał, że w obecnych czasach bycie Jarosławem „jest obciachowe” i uczestniczył w sejmowych protestach niepełnosprawnych można przeczytać w Nowinach Jeleniogórskich z 16 czerwca 2020 r.
