Za paliwa trzeba będzie zapłacić więcej. Takie są prognozy ekspertów. I niewykluczone, ze to dopiero początek z serii podwyżek.
W weekend za litr ropy trzeba było zapłacić ponad 8 złotych. Ceny benzyny zbliżają się do 7 złotych. Jak przyznają eksperci rynku paliwowego, w ostatnim czasie kierowcy nie mieli łatwego życia i coraz głębiej musieli sięgać do kieszeni.
– Prognozy na ten tydzień nie dają nadziei na poprawę sytuacji i z analiz e-petrol.pl wynika, że tankowanie będzie jeszcze droższe – ostrzegają dr Jakub Bogucki i Grzegorz Maziak z e-petrol.pl.
Według najnowszej analizy średnia cena detaliczna oleju napędowego pierwszy raz w historii w notowaniu e-petrol.pl przekroczyła poziom 8 zł. W minionym tygodniu mocno podrożała też benzyna. Jednak dynamika zmian była słabsza. To sprawiało, że diesel był od 95-oktanowej benzyny droższy o rekordowe 1,16 zł/l.
To oczywiście pokłosie wysokich cen hurtowych, bo polscy producenci paliwa za metr sześcienny benzyny 95-oktanowej chcieli 6562 zł, o 370 zł więcej niż tydzień wcześniej.
– Olej napędowy w tym samym okresie podrożał o 176 zł i jest wyceniany na 7557 zł/metr sześcienny. W przypadku diesla skala podwyżki byłaby większa, gdyby nie nieznaczna spadkowa korekta zanotowana w ostatnich dniach. Na jej pogłębienie nie ma raczej co liczyć, bo Europa mierzy się obecnie z nawarstwiającymi się problemami sektora rafineryjnego, które mogą skutkować niedoborami paliw i wyższymi cenami – uważają eksperci.
I wskazują na strajki we Francji, które paraliżują paliwową produkcję i logistykę nad Sekwaną. Do tych kłopotów trzeba jeszcze dodać techniczne problemy największej europejskiej rafinerii, czyli należącego do Shell zakładu w holenderskim Pernis.
Złe wiadomości
Niestety dobrych wieści nie ma. Okazuje się, że podwyżki, jakich doświadczają polscy kierowcy, są porównywalne z sytuacją z marca. Przypomnijmy, że po ataku Rosji na Ukrainę i wywołaną tym paniką, przed stacjami zaczęły ustawiać się kolejki, był kłopot z dostawą nowych partii paliwa, a ceny poszły w górę.
– Najmocniej, bo aż o 72 grosze, podrożał diesel, który kosztuje średnio 8,01 zł/l. Cena benzyny bezołowiowej 95 podskoczyła o 46 groszy, do poziomu 6,85 zł/l. Z tej wzrostowej tendencji wyłamał się jedynie autogaz, którego cena utrzymała się na poziomie 3,09 zł/l – analizują obecną sytuację Bogucki i Maziak.
Co gorsza, ich prognoza na ten tydzień zakłada dalsze podwyżki:
6,89-7,11 zł/l dla benzyny 95-oktanowej,
8,12-8,31 zł/l dla oleju napędowego,
3,09-3,19 zł/l autogazu.
Co dalej?
To na razie niewiadoma, trzeba jednak brać pod uwagę, że będzie jeszcze drożej. Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) zdecydowała o obniżeniu celu wydobywczego o 2 miliony baryłek dziennie, ale Saudi Aramco poinformowała część klientów z Azji, że w listopadzie otrzymają pełne kontraktowe ilości ropy naftowej.
– To wzbudziło wątpliwości o czas i skuteczność realizacji planów cięć przez głównego gracza OPEC. Przez większą część tygodnia obserwowaliśmy odchodzenie od poziomów cenowych przez ropę Brent – z ponad 97 USD do 92,5 w czwartek – mówią analitycy.
I dodają: – Wśród przyczyn odwrotu od wysokich cen można z pewnością wskazać na sytuację w Chinach. Liczba przypadków COVID-19 wzrosła tam do najwyższego poziomu od sierpnia, a władze zdecydowały się na kolejne ograniczenia mobilności, dotyczące tak dużych aglomeracji jak Szanghaj czy Shenzhen. To już odbija się na wynikach chińskiej gospodarki i zapewne pobudza obawy o dalszy stan popytu ze strony jednego z liderów globalnego importu naftowego.
Na takie ruchy nakłada się rosnące ryzyko recesji, a to oznacza zmniejszenie globalnego popytu na paliwa. To z kolei może się przełożyć na kłopoty zarówno sprzedawców, jak i kupujących.
News4Media/fot. iStock