W PRL-u krążył dowcip, jak jeść kanapkę z kiełbasą. Plasterek należy położyć na początku posmarowanej masłem kromki i przy każdym kęsie przesuwać nosem coraz dalej, aż zje się pieczywo do końca. Po wszystkim plasterek można schować do lodówki. Taką właśnie metodą politycy budują obwodnicę Złotoryi.
Kromka chleba czekała posmarowana od lat siedemdziesiątych. Wtedy zaczęto snuć mgliste plany na temat budowy obejścia miasta. Na ten sczerstwiały mocno chleb plasterek kiełbasy położono 16 października 2015 roku. Tego dnia zarząd województwa dolnośląskiego przyjął wykaz 11 inwestycji drogowych do szybkiej realizacji. Na liście była obwodnica Złotoryi, dzięki której sprawiający coraz więcej kłopotów ruch tranzytowy między Jelenią Górą a Legnicą miał zostać wreszcie wyprowadzony z centrum miasteczka. Nazajutrz marszałek Cezary Przybylski przyjechał do Starostwa Powiatowego w Złotoryi, aby na konferencji prasowej oficjalnie ogłosić mieszkańcom dobre wieści. Szły wybory parlamentarne, więc przed kamery wciągnął też partyjnych kolegów, kandydatów PO do Sejmu: Stanisława Huskowskiego i Ryszarda Raszkiewicza. W eter popłynęły zapewnienia polityków: przetarg w I kwartale 2016 roku, potem 12 miesięcy na prace projektowe i 24 miesiące na realizację. Ergo: w 2019 roku Złotoryja będzie mieć obwodnicę (a przynajmniej jej połowę, bo ze względów finansowych inwestycję podzielono na dwa etapy).
Kiełbasa w zamrażarce
Po wyborach harmonogram nie wyglądał już tak optymistycznie. W połowie 2016 roku Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, przesuwając plasterek wyborczej kiełbasy, informował, że realizacja obwodnicy Złotoryi opóźni się o około dwa lata.
W listopadzie 2018 r. firma Eurovia Polska szykowała się do wbicia pierwszej łopaty na placu budowy, ale napotkała na problemy nie do przejścia. Pierwszy – ze scalaniem gruntów pod drogę. Drugi – poważniejszy – z poprowadzeniem obwodnicy przez nieczynną od lat pięćdziesiątych linię kolejową nr 342 z Jerzmanic Zdroju do dawnej kopalni Lena. Spółka PKP Polskie Linie Kolejowe upierała się, aby nad na wpół rozebranym, zardzewiałym torem, porośniętym lasem samosiejek, zbudować wiadukt, czego nie uwzględniono w kosztorysie. Rozmowy z koleją utknęły w martwym punkcie. Wobec tych przeszkód umowę z Eurovią rozwiązano. W maju 2019 roku zarząd województwa cofnął 42 mln zł dofinansowania z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Dolnośląskiego 2014-2020 na budowę obwodnicy Złotoryi. Bał się, że nie będzie w stanie w terminie wydatkować i rozliczyć unijnego wsparcia, dlatego wolał zawiesić inwestycję w Złotoryi, a pieniądze wykorzystać na inne cele. Zdjęty z chleba plasterek kiełbasy został schowany do zamrażarki, przy czym natychmiast do złotoryjan popłynęły z Urzędu Marszałkowskiego zapewnienia, że kiełbaska wróci na ich kromkę wraz z nową unijną perspektywą finansową 2021–2027.
– Wybudujemy obwodnicę Złotoryi, ponieważ to bardzo ważna inwestycja drogowa, nie tylko dla mieszkańców miasta, ale i dla centralnej części Dolnego Śląska – informował w maju 2019 r. Michał Nowakowski, rzecznik prasowy marszałka. – Skupiamy się teraz na pracy projektowej dla powstania całej obwodnicy, nie tylko jej fragmentu. Zabezpieczamy na to około 6 mln zł. Chcemy, aby zakończenie tego etapu projektowego i przejście do realizacji budowlanej miało miejsce wraz z nową perspektywą unijną i nowym unijnym budżetem. Od tego momentu dzieli nas kilkanaście miesięcy.
Powolne odmrażanie
Jest luty 2022 roku. U Michała Nowakowskiego sprawdzam, gdzie leży złotoryjska kiełbaska.
– Obwodnica Złotoryi znajduje się wśród zadań planowanych do realizacji z wykorzystaniem środków unijnych 2021-2027. Jej budowa przewidywana jest na lata 2027-2030 – informuje rzecznik marszałka Dolnego Śląska.
Te daty są dla burmistrza Złotoryi Roberta Pawłowskiego zaskoczeniem. Nie chce ich komentować przed zaplanowanym na ten tydzień spotkaniem w Dolnośląskiej Służbie Dróg i Mostów w sprawie obwodnicy.
Dotychczas na przygotowania do budowy obejścia Złotoryi samorząd województwa wydatkował 2,57 mln zł. W planie inwestycyjnym Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei na rok 2022 na wydatki związane z tym zadaniem zarezerwowano 833 tys. zł.
– Całkowity koszt budowy tej drogi szacowany jest na 137 mln zł, a finalna struktura finansowania uzależniona jest od dostępności zewnętrznych programów pomocowych – objaśnia Michał Nowakowski.
Wbrew składanym 32 miesiące temu deklaracjom nie wykorzystano tego czasu na domknięcie kwestii projektowych. Dopiero 1 grudnia 2021 r. podpisana została umowa z Biurem Projektów A-PROPOL Sp. z o.o na wykonanie analizy techniczno-ekonomicznej dla zadania: „Budowa obejścia m. Złotoryja etapami – etap II i etap III”.
Wcześniej, 29 września 2020 r., wojewoda dolnośląski wydał decyzję o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej (ZRID) dla budowy I etapu obwodnicy o długości 3,88 km, na odcinku między drogą wojewódzką nr 363 a drogą powiatową nr 2610D. Od tej decyzji zostało wniesione odwołanie przez osobę prywatną. W Ministerstwie Rozwoju i Technologii trwa procedura odwoławcza.
Do 1 lutego 2023 r. projektanci z biura A-PROPOL mają przygotować wielokryterialną analizę, na podstawie której zostanie wybrany optymalny przebieg obwodnicy. W dokumentacji zaproponowane zostaną trzy warianty z uwzględnieniem przekroczenia linii kolejowych w obszarze inwestycji, w tym linii nr 342 relacji Jerzmanice-Zdrój – ZG „Lena”.
– Zaprojektowana zostanie cała trasa, która docelowo ma mieć 8,7 km długości, a następnie zlecona zostanie kompleksowa budowa obwodnicy w ramach jednego postępowania przetargowego. Dokumentacja wykonana na potrzeby ZRID dla etapu I będzie wykorzystana przy pracach projektowych dla pozostałej części obwodnicy – informuje Michał Nowakowski.
Głodne miasto
Na razie wiadomo tylko, jak mniej więcej będzie wyglądać pięciokilometrowy fragment obwodnicy od drogi nr 364 Legnica – Złotoryja do Wilczej Góry. Wjazd na obwodnicę będzie prowadził przez nowe rondo na drodze nr 363 Złotoryja – Jawor. Tuż przy nim powstanie też most na pięciu filarach. Kierowcy zmierzający w stronę Jeleniej Góry przeprawią się nim przez Kaczawę, ominą osiedle Kopacz od południowego wschodu i nasypem dojadą bezpośrednio do drogi powiatowej 2620 (Wilków – „Lena”). Tu dotychczasowe projekty się urywają. Dalszy przebieg obejścia – do drogi nr 328 na Jelenią Górę – poznamy za rok.
Złotoryjanie czekają na obwodnicę jak na zbawienie. Doskwiera im przede wszystkim ciężki transport, w tym transport kruszywa z okolicznych kamieniołomów. Sznury samochodów w obu kierunkach ciągną obok zabytkowej starówki, nie tylko zwiększając smog i hałas, ale też powodując drgania, pękanie kamienic. Miasto łatwo się korkuje. Okazało się, że powstanie drogi ekspresowej S3 nie odciążyło wcale trasy Jelenia Góra – Legnica przez Kapelę i Złotoryję.
– Wydaje mi się, że w ostatnich latach tranzyt przez nasze miasto nie tylko nie zmalał, ale wręcz się zwiększył – mówi burmistrz Robert Pawłowski. – Mam na myśli przede wszystkim ciężki transport, dla którego przejazd drogami ekspresowymi i autostradami jest płatny. Nie tylko z tego powodu powstanie łącznika pomiędzy węzłem S3 w Bolkowie a Jelenią Górą nie rozwiąże naszego problemu. Przez nasze miasto prowadzą ciągi komunikacyjne w kierunku Bolesławca i Chojnowa. Aktywność mieszkańców powiatu zwiększyła się, co też ma przełożenie na natężenie ruchu. Generuje go, rozwijając się, nasza strefa ekonomiczna. Gdyby była obwodnica, połowa tego ruchu ominęłaby Złotoryję. Dlatego ta inwestycja jest dla nas tak ważna.
Piotr Kanikowski
Fot. Piotr Kanikowski
Ryc. Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego