W tym roku do ogólnokrajowej bazy danych o błędach medycznych wpłynęło już ponad 520 zgłoszeń. I i jest ich coraz więcej. Tę falę ma powstrzymać ustawa o bezpieczeństwie pacjenta.
Tzw. zdarzenia niepożądane dotyczą średnio co 10 pacjenta szpitali. Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że w 2019 roku do wojewódzkich komisji do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych skierowano 861 wniosków, z czego jedna piąta dotyczyła śmierci pacjenta. Natomiast w 2018 roku polska prokuratura wszczęła 2217 spraw o błędy medyczne, a do sądów cywilnych wpłynęło 857 pozwów w sprawach o naprawienie szkody wyrządzonej przez służbę zdrowia.
Dwie chusty chirurgiczne w ciele
10-letnia Ola z Łodzi została poddana zabiegowi stomatologicznemu w znieczuleniu ogólnym – relacjonuje medonet.pl. W wyniku błędu anestezjologa dziewczynka nie wybudziła się z narkozy.
Podobnie jak 3-letni Gracjan z Bydgoszczy, któremu chirurg usuwał stulejkę. Podał jednak zbyt dużo środka znieczulającego. Dziecko zapadło w śpiączkę i zmarło na skutek porażenia mięśnia sercowego. Lekarz został skazany na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat.
Chirurg z Wrocławiu przeprowadzał u 78-letniego pacjenta zabieg usunięcia guza nowotworowego na dwunastnicy. W ciele pacjenta zostały zaszyte dwie chusty chirurgiczne. Doszło do perforacji jelita i wstrząsu septycznego. Pacjent zmarł.
Więcej spraw, większa świadomość
– Spraw dotyczących błędów lekarskich jest z roku na rok coraz więcej, ale też świadomość Polaków wzrasta. Pacjent nie musi zostać sam z konsekwencjami pomyłki lekarskiej. Może walczyć o swoje prawa do godnego życia, ale przede wszystkim do leczenia i rehabilitacji – powiedziała serwisowi medonet.pl Małgorzata Hudziak, radca prawny z kancelarii Lazer & Hudziak, która specjalizuje się w sprawach dotyczących błędów lekarskich.
Ustawa lekiem na błąd medyczny
Biuro Rzecznika Praw Pacjenta prowadzi rejestr zdarzeń niepożądanych od początku tego roku. Dotychczas wpłynęło już ponad pół tysiąca spraw.
– Podzieliliśmy te zgłoszenia na trzy kategorie. Po pierwsze te, które dotyczą kwestii klinicznych, czyli szeroko rozumianego procesu terapeutycznego, po drugie, kwestii organizacyjnych i po trzecie – spraw pozostałych – powiedział Newserii Biznes Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta.
I doprecyzował: – Wśród sygnałów, które do nas trafiają, są właśnie te dotyczące np. pozostawienia ciała obcego w polu operacyjnym, błędów diagnostycznych czy opóźnienia w postawieniu diagnozy. Dotyczy to zwłaszcza szpitalnych oddziałów ratunkowych. Są również kwestie związane z samowolnym opuszczeniem placówki medycznej przez pacjenta, kwestie samobójstw. Mieliśmy również takie zgłoszenia, które zakwalifikowaliśmy do kategorii „pozostałe”, związane np. z molestowaniem czy mobbingiem. Takich zdarzeń mieliśmy do tej pory 9.
Do rozwiązania tego problemu – w opinii rzecznika – ma się przyczynić procedowany właśnie projekt ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. Zakłada on m.in. utworzenie Rejestru Zdarzeń Niepożądanych, czyli ogólnokrajowej bazy danych o błędach medycznych.
– Rejestr Zdarzeń Niepożądanych będzie prowadzony dwutorowo. Z jednej strony będzie to rejestr zdarzeń zgłaszanych przez placówki medyczne, a z drugiej przez samych pacjentów – dodaje rzecznik praw pacjenta.
Rejestr Zdarzeń Niepożądanych ma być obowiązkowy i niejawny.
No-fault, czyli bez winy
Procedowany projekt ustawy zakłada także wprowadzenie systemu no-fault (bez winy). Oznacza to, że jeśli dojdzie do zdarzenia niepożądanego i jego zgłoszeniu przez pacjenta nie skupiamy się na szukaniu winnego, tylko na określeniu, czy do takiego zdarzenia rzeczywiście doszło, a jeśli tak, to bez zbędnej zwłoki pacjentowi wypłacane jest odszkodowanie.
Rzecznik praw pacjenta dla Newserii Biznes: – Obecnie w Polsce, aby dochodzić roszczeń, trzeba skierować sprawę na drogę postępowania cywilnego. Jest to proces żmudny, długotrwały, bardzo kosztowny, bardzo niepewny, bo mniej więcej procent wygranych ze strony pacjentów oscyluje około 45–50 proc. Jest to także proces trudny, bo proces cywilny jest elementem sporu, pozywa się drugą stronę, w tym przypadku placówkę medyczną bądź też konkretnego lekarza. Trzeba przedstawić świadków, trzeba przedstawić opinie i dowody potwierdzające zasadność roszczeń. System no-fault od tego odchodzi.