„Nasi zmarli nie są nieobecni, tylko niewidoczni.
Patrzą swymi oczyma pełnymi światła
W nasze oczy pełne smutku”
„Wygrał w życiu wiele walk jako zawodnik, działacz sportowy, pracownik administracyjny i jako samorządowiec. Przegrał́, niestety, tę najważniejszą – walkę z covidem. Nie potrafię pogodzić się z Jego śmiercią. Życie bez Jacka nie jest takie samo” – napisała o swoim mężu pogrążona w smutku i w żałobie żona, Ewa Włodyga.
– Byłam głęboko wstrząśnięta wiadomością o Jego śmierci. Jacek był człowiekiem, który kochał ludzi, kochał swoją pracę i oczywiście kochał sport. Całym swoim życiem zasłużył na szacunek wszystkich, którzy Go znali. W mojej pamięci pozostanie na zawsze, choć wolałabym, żeby to nie była pamięć o wspaniałej osobie, która od nas odeszła, ale o kimś, do kogo mam zadzwonić za trzy dni. Trudno było Jacka nie lubić za tę sympatię, życzliwość, oddanie pracy samorządowej. Czy może być coś piękniejszego niż nagroda „Najbardziej Podziwiany Starosta”, którą Centrum im. Adama Smitha przyznało Mu w 2008 roku? Bardzo lubiłam z Jackiem rozmawiać właściwie na każdy temat, ale chyba najbardziej o sporcie i o sprawach samorządowych. Zresztą zgadzaliśmy się, że samorząd to najmocniejszy filar przemian po 1989 roku. Chciałabym, żeby młode pokolenie Polaków czerpało wzorce z Jego działalności i Jego charakteru, bo to da nam szansę na lepszą przyszłość – mówi poseł na Sejm RP Małgorzata Sekuła–Szmajdzińska.
Jacek Włodyga był cenionym samorządowcem. Po reformie administracyjnej, w latach 1998–2002 przewodniczył Radzie Powiatu Jeleniogórskiego pierwszej kadencji. W latach 2002–2014 pełnił funkcję Starosty Jeleniogórskiego. Później przez cztery lata był radnym Powiatu.
W Nowinowym nekrologu można było przeczytać „Z ogromnym smutkiem i głębokim żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Pana Jacka Włodygi. To cios, który niespodziewanie spadł na nas wszystkich. W tym bolesnym dniu Zarząd Powiatu Jeleniogórskiego, wraz z Przewodniczącym Rady i Radą Powiatu, w imieniu wszystkich pracowników jednostek Powiatu składa wyrazy szczerego współczucia, kierując słowa otuchy i wsparcia Rodzinie i Najbliższym. Trudno pogodzić się z tak wielką stratą…Ten wyjątkowy człowiek na zawsze pozostanie w naszej pamięci”.
– Kiedy Jacek został Starostą Powiatu Jeleniogórskiego, Jego wyjątkowe umiejętności sprawiły, że potrafił dogadywać się ze wszystkimi, nawet z z opozycją w Radzie Powiatu. Starał się rozmawiać, tworząc bardzo rozsądną i kulturalną wymianę poglądów, i wyjaśniać wszystkie wątpliwości. Jacek był w tym nieocenionym mistrzem i nauczycielem. W pracy potrafił bardzo mobilizować, dzięki czemu nasza praca była pełna zapału, inwencji i swoistej perfekcji. Sam wielokrotnie mówił, że On jako Starosta jest od tego, aby doglądać i kontrolować, a to, co robimy, to nasza praca. Ważnym elementem tej pracy była zawsze Jego obecność na różnych wydarzeniach czy spotkaniach, które odbywaliśmy, w związku z ich organizacją, z gośćmi z kraju i zagranicy. W oczach naszych partnerów Jacek zyskiwał podziw i szacunek za tak umiejętne nawiązywanie stosunków międzyludzkich, które później kończyły się szczerą przyjaźnią z tymi osobami. Tak było ze Starostami Regionu Miast Aachen, Bambergu, Jablonca nad Nysą czy też naszych partnerów z kraju. Liczne umiejętności Jacka sprawiały, że Powiat Jeleniogórski był bardzo dobrze rozpoznawalny w kraju. Jacek Włodyga zasłynął również jako prekursor wielu inicjatyw, takich jak wspólna promocja Powiatu ze wszystkimi gminami z ich udziałem finansowym, od 2004 roku promocja poprzez organizację Międzynarodowych Targów Turystycznych „TOURTEC”, produkcja wydawnictw promujących powiat, udział w różnych wydarzeniach finansowanych ze środków Unii Europejskiej i wielu innych przedsięwzięć. Te jakże ważne cechy i umiejętności Jacka oraz wysoka kultura, jaką potrafił wnieść do kierowania tak liczną grupą ludzi, nie zrażając ich do siebie, a wręcz przyciągając i integrując zarazem, były Jego wyróżnikami. A także Jego ogromna życzliwość i serdeczność, jaką emanował. Takiego Jacka będzie mi brakowało – zapewnia długoletni, od 1997 roku, współpracownik i przyjaciel, Wiesław Dzierzba.
Jacek Włodyga był rodowitym kresowianinem, urodził się we Lwowie. Musiał opuścić rodzinne strony i udać się w nieznane.
– Lubiłam słuchać wspomnień męża – miał dar mówienia. Jak opowiadał, wiatr historii zwiał część Jego rodziny z lwowskiego peronu na Syberię, część do Polski, do Nowego Sącza. Po krótkim pobycie u dziadka Jacek, mając pięć lat, wraz z rodziną przyjechał do Karpacza 15 sierpnia 1946 roku. Podczas jednego ze spotkań z uczniami Szkoły Podstawowej wspominał podróż w wagonie towarowym, parodniowe koczowanie na stacji w Mysłakowicach, załatwianie przepustek i transport do domu właściciela tartaku w Karpaczu, w którym mieszkał potem przez całe życie. Swój pierwszy dzień w górskim kurorcie zapamiętał, bo gdy wyszedł na dwór, uderzyło Go ciepło bijące od nagrzanej drogi i nagrzanego lasu. Wtedy było to dla Jacka coś nadzwyczajnego, kolosalne odprężenie. Poczuł, że wreszcie zakończył się etap ich tułaczki. Jako młody chłopiec wraz z kolegami chodził na wycieczki, bawił się w Indian, zbierał jagody i najchętniej uprawiał sporty zimowe. Jeździł na poniemieckich nartach, z takimi śmiesznymi czubami i wiązaniami. To były czasy bez obiektów sportowych, wyciągów, kolei linowej. W Karpaczu istniała tylko skocznia narciarska zmodernizowana przez Stanisława Marusarza. Jacek jako uczeń Szkoły Podstawowej i Liceum Ogólnokształcącego jeździł na nartach i biegał, potem postanowił spróbować skoków. Spodobały Mu się, bo z lotu odczuwał wielką przyjemność. Należał do Klubu Sportowego Budowlanych, przekształconego potem w Śnieżkę Karpacz – wspomina Ewa Włodyga.
– Skakałem na polskich nartach, najlepszych, jakie wtedy były produkowane, i na nartach NRD-owskich nazywanych „Popa”. Jako junior na mistrzostwach Polski w Zakopanem zdobyłem brązowy medal. Ostatni swój skok na poniemieckiej skoczni w Szklarskiej Porębie, którą później zburzono ze względów bezpieczeństwa, oddałem na nartach z bardzo dobrymi ślizgami 2,45 cm i pięcioma rowkami. Przyjechałem wtedy z Wrocławia, gdzie studiowałem na Politechnice, żeby potrenować i wystartować w konkursie. Gdy stanąłem na rozbiegu, gdzieś tam nad górami widziałem kłęby dymu. Paliło się schronisko na Szrenicy. To przykre wydarzenie zawsze kojarzyło mi się z moim ostatnim skokiem. Po nim zapanowała taka atmosfera, że już nikt nie myślał o skakaniu. Tak sportową przygodę Jacek Włodyga wspominał podczas spotkania w Muzeum Sportu i Turystyki w Karpaczu, któremu podarował swoje narty.
Wielokrotnie podkreślał, że na całe życie sport wyrobił w nim samodyscyplinę, nauczył wytrwałości, pracy i pokory. Ze sportem Jacek był związany przez długie lata jako aktywny działacz sportowy. W latach 1981–1991 prezesował karpaczańskiej „Śnieżce”. Do 2019 roku był członkiem Zarządu Polskiego Związku Narciarskiego i Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS). Do końca pełnił funkcję eksperta PZN i członka podkomisji FIS ds. budowy skoczni narciarskich. Projektował profile skoczni w Austrii, w Zakopanem, w Wiśle i w Karpaczu. Jako pasjonat skoków dążył do organizacji skoków narciarskich na najwyższym poziomie. Jacek Włodyga doprowadził do zmodernizowania skoczni „Orlinek” i jej międzynarodowej homologacji, dzięki czemu w lutym 2001 roku odbyły się zawody Pucharu Świata B w kombinacji norweskiej, a tydzień później mistrzostwa świata juniorów w skokach narciarskich i w kombinacji norweskiej. W wymienionych dyscyplinach zorganizowano później Puchar Kontynentalny. Jacek doprowadził do organizacji na „Orlinku” mistrzostw Polski, w których rywalizowali Adam Małysz, Kamil Stoch i Piotr Żyła. Kilka razy na skoczni w Karpaczu, w skokach i w kombinacji norweskiej odbyły się zawody Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w Sportach Zimowych. Jacek był też cenionym sędzią narciarskim i telewizyjnym komentatorem największych imprez europejskich w skokach narciarskich, a w ostatnich latach również członkiem Zarządu Aeroklubu Jeleniogórskiego. To był Jego świat i Jego pasja.
Ukończył studia na Politechnice Wrocławskiej, zdobywając tytuł magistra urządzeń sanitarnych. Pracował w Zakładzie Badawczo– Wdrożeniowym Inżynierii Ochrony Środowiska PW w Jeleniej Górze, do którego powrócił na stanowisko dyrektora. Przez dziesięć lat, do 1990 roku, był dyrektorem Wydziału Ochrony Środowiska, Gospodarki Wodnej i Geodezji Urzędu Wojewódzkiego w Jeleniej Górze. Współautor dwóch patentów, uhonorowany Nagrodą II Stopnia Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa za pracę „Technologia biodegradacji zanieczyszczeń emitowanych w procesach formowania płyt wiórowych w pełnej skali przemysłowej”.
– Zarząd Fundacji im. Jerzego Szmajdzińskiego na czele z przewodniczącym Rady Aleksandrem Kwaśniewskim, członka Fundacji Jacka Włodygę cenił jako wybitnego fachowca, wspaniałego człowieka i drogiego przyjaciela – mówi Andrzej Dobrowolski.
– Jacek Tadeusz Włodyga był człowiekiem czynu i społecznikiem. Mimo ogromnej ilości zadań nie zapominał o swoich lwowskich korzeniach. Zawsze chętnie służył doświadczeniem i radą. Wspierał nasze inicjatywy i pomagał w ich realizacji. Będzie nam Go brakowało. W naszej pamięci żyć będzie wiecznie – mówią o swoim członku, koledze i przyjacielu członkowie jeleniogórskiego Oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo– Wschodnich.
Jacek Włodyga odszedł 3 grudnia 2020 roku. Spoczywa na cmentarzu komunalnym w Karpaczu.
Henryk Stobiecki