To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Proces kuratorki matki zakatowanego Bartka odroczony

Proces kuratorki matki zakatowanego Bartka odroczony

- Czy zechce pani z nami porozmawiać? - Nie! - rzuciła szybko wychodząc dziś z sali rozpraw Katarzyna K., kuratorka sądowa, która została oskarżona o niedopełnienie obowiązków, co miało związek z późniejszym zabójstwem 3,5-letniego Bartusia przez konkubenta jego matki. Kuratorka wiedząc, że matka chłopca nadużywa alkoholu i mieszka z dzieckiem w strasznych warunkach, nie poinformowała o tym sądu.

Katarzyna K. była społecznym kuratorem przy Sądzie Rejonowym w Wałbrzychu. Do jej zadań należało sprawowanie dozoru nad Iwoną K. - matką Bartusia. W 2006 roku sąd rodzinny odebrał Iwonie K. chłopca i umieścił go w domu dziecka. Matkę skierowano na leczenie odwykowe. Po kilku miesiącach odwyku Iwona odzyskała synka i zamieszkała w domu dla samotnych matek.

Kuratorka sądowa, która sprawowała nadzór nad Iwoną K. raz w miesiącu przedkładała w wałbrzyskim sądzie kartę czynności ze sprawowanego nadzoru kuratorskiego. Do końca maja 2007 roku nie miała problemów ze swoją podopieczną Iwoną K. Ale po dwóch tygodniach Iwona K. wyprowadziła się z domu dla samotnych matek i zamieszkała u swojego konkubenta Janusza Z. W zatęchłej norze nie prądu, wody, gazu, a zamiast podłogi był goły beton. Mieszkanie mogłoby się nadawać do mieszkania, ale po kapitalnym remoncie.

Kuratorka sądowa mimo tego, że była w tym mieszkaniu i widziała w jakich warunkach Iwona K. mieszka z 2,5-letnim dzieckiem, nie opisała tych faktów w karcie czynności z nadzoru. Zapewne, gdyby sąd o tym wiedział, podjąłby jakieś czynności wobec dziecka.

W październiku tego samego roku Irena Żytyńska, matka Iwony K. sama poinformowała kuratorkę, że jej córka ponownie zaczęła nadużywać alkoholu i stała się nerwowa. Katarzyna K. przeprowadziła rozmowę na ten temat z matką chłopca, a ta przyznała jej, że tak jest. Mówiła, że pije piwo, a jej syn często ją denerwuje. Mimo tego kuratorka nie napomknęła o tym ani słowa w swoim raporcie dla sądu.

Później Iwona K. wyjechała z Wałbrzycha do Kamiennej Góry i zamieszkała u poznanego w agencji towarzyskiej Mariusza V. „Wujek” - jak mówił na niego Bartuś, ciągle go bił. Chłopiec od matki też dostawał razy. Ostatnie dwa dni życia 3,5-letniego chłopca w maju zeszłego roku upłynęły pod znakiem metodycznego katowania – kablem, pasem ze sprzączką, popychania i rzucania na ścianę. Chłopiec nie miał wolnego od siniaków kawałka skóry. Proces Iwony K. i jej konkubenta trwa przed jeleniogórskim sądem.

Proces kuratorki sądowej Katarzyny K. nie rozpoczął się dziś jednak. W śledztwie wyjaśniała, że dopuściła się zarzucanego jej przestępstwa nie ze złej woli, lecz z barku doświadczenia przy sprawowaniu tak trudnego nadzoru kuratorskiego.
Kobieta złożyła wniosek o dobrowolne poddanie się karze jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i 1000 zł grzywny oraz zakaz pełnienia funkcji kuratora sądowego na okres 5 lat. Prokuratura przystała na tę propozycję, ale w styczniu tego roku obrońca oskarżonej wycofał złożony przez nią wniosek i wystąpił o dopuszczenie nowych dowodów w sprawie.

Katarzyna K., szczupła, trzydziestoletnia kobieta, pracująca w sferze pomocy społecznej w Wałbrzychu, przedłożyła sądowi opinię lekarską, z której wynika, że ze względu na jej stan zdrowia, udział mediów w rozprawie jest niewskazany, bo stres i emocje z tym związane mogłyby np. doprowadzić ją do omdleń.

Tymczasem prokurator wnioskował, by dopuścić dowód z opinii biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej, bo lekarka, która wystawiła opinię oskarżonej biegłą sądową nie jest.

Sąd przystał na ten wniosek i zauważył, że opinia, którą podpiera się Katarzyna K. jest niejasna i niepełna. Mowa w niej bowiem o ewentualnych skutkach zdrowotnych dla oskarżonej spowodowanych obecnością dziennikarzy na sali rozpraw, ale sąd chce wiedzieć, czy taka sama reakcja może nastąpić, gdy w procesie będą występować np. świadkowie, których zeznania będą obciążać oskarżoną.

Katarzyna K. nie chciała rozmawiać z dziennikarzami, podobnie jak jej obrońca. Oskarżonej grozi kara nawet do 5 lat więzienia.

CZYTAJ TEŻ: Bez Bartusia będzie ciężko

Prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska, autorka aktu oskarżenia
Proces kuratorki matki zakatowanego Bartka odroczony

Komentarze (3)

:angry: po co baba bierze sie za taka prace jak sie nie nadaje,co ją przerosło,brak wody,pradu,gazu-bzdura,

:whistle: ta kobieta chyba nie zna slowa kurator,nie znala swoich obowiazkow,chyba jest jakas weryfikacja osob ktore staraja sie o taka "prace" :(

na kuratora potrzeba bezlitosnego kapusia. Weź odbierz dziecko matce, nie ważna jaka ona jest. Myślę, że myślała sercem a nie paragrafami, bez myślenia o dalszych konsekwencjach. Dokonała złego wyboru, poniesie konsekwencje, ale nie macie prawa jej osądzać, bez znajomości motywacji tej kobiety.