Bus do zadań specjalnych, który DIOZ otrzymał w darowiźnie, został kilka dni temu całkowicie splądrowany. „Wybito w nim szybę, wycięto katalizator, rozwiercono i zniszczono bak, a także wyrwano wiele innych podzespołów. Auto, które służyło do dojazdu w trudno dostępne miejsca, do przewozu dużych zwierząt, ciągnięcia przyczep, z dnia na dzień stało się bezużyteczną kabiną”- opisuje zniszczenia Konrad Kuźmiński, prezes DIOZ. Sprawą zajmuje się policja. Inspektorat prowadzi zbiórkę na naprawę auta.

Pozostali bez auta do interwnecji

Na domiar złego, ambulans, którym członkowie DIOZ codziennie przemierzają setki kilometrów, reagując na zgłoszenia o maltretowanych zwierzętach, również się zepsuł.  „Intensywna eksploatacja sprawiła, że karetka się posypała. Nie ma się co dziwić, ponieważ ten samochód tylko w ciągu jednego roku przejechał 100 000 km, czyli codziennie wykonywał około 300 km. Na ten moment jesteśmy pod ścianą, ponieważ nie mamy ani jednego samochodu, którym moglibyśmy chociażby zabrać naszych podopiecznych do lekarza (a jest ich grubo ponad 100), nie mówiąc już o wykonaniu jakiejkolwiek interwencji- przedstawia sytuację Konrad Kuźmiński.

Kontrowersyjny reportaż TVP

To niejedyne problemy Inspektoratu. Jego działalność po raz kolejny (pierwszy reportaż był w październiku 2020 roku) zainteresowała dziennikarza redaktora Pawła Kaźmierczaka z „Magazyn Ekspresu Reporterów”. Kilka dni temu odwiedził z ekipą pałac w Dziwiszowie, gdzie DIOZ prowadzi schronisko dla zwierząt. Wraz z nimi pojawiły się osoby, którym wcześniej odebrano zwierzęta i przeniesiono do Dziwiszowa.

Zdaniem prezesa DIOZ reporter zmanipulował faktami. Oprawcy, którzy zaniedbywali zwierzęta, wystąpili w reportażu  roli pokrzywdzonych: skazany za zaniedbanie psa nauczyciel z Lwówka Śląskiego, wyrzucona z powodu lenistwa i nie wykonywania swoich obowiązków pracownica DIOZ Katarzyna O. oraz Gwidon J., mężczyzna, który według pracowników DIOZ zabił kozła, przygarniętego do ośrodka – wskazuje Kuźmiński.

W reportażu TVP te osoby twierdziły, że w ośrodku dochodziło do makabrycznych zdarzeń, w tym wyrzucania zwłok zwierząt na obornik w masowych ilościach. Padają także zarzuty malwersacji finansowych.

DIOZ na swoim FB wyjaśnia zarzuty. Między innymi pisze, że  w ich od 5 lat nie zapadł żaden prawomocny wyrok, który podważałby legalność działań organizacji. Redaktor Kaźmierczak miał otrzymać mejlowo faktury potwierdzające wydatki związane z opieką nad zwierzętami, w tym roczne rozliczenia finansowe. „Zwłoki zwierząt, których nie udaje się uratować, są protokolarnie przekazywane do Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, kierowane na sekcję zwłok do Katedry Weterynarii Sądowej Uniwersytetu Przyrodniczego lub pozostawiane w lecznicach weterynaryjnych, w których zaszła konieczność poddania zwierzęcia eutanazji, zaś za odbiór zmarłych zwierząt gospodarskich odpowiada firma Promarol.

DIOZ planuje pozew przeciwko TVP

Wyjaśnienia  kończą się zapowiedzią pozwania TVP do sądu za kłamstwa. – Wiemy, że proces w tej sprawie będzie trwał latami, jednak nie poddamy się i zrobimy wszystko, by udowodnić prawdę przed sądem. Wytoczymy też pozew przeciwko wszystkim występującym w reportażu osobom – zapowiada Konrad Kuźmiński.

Podkreśla jeszcze jedną istotną rzecz. Kilka dni przed emisją reportażu Pawła Kazimierczaka, w ośrodku DIOZ w Dziwiszowie gościła przez cały dzień TVP Wrocław, wykonująca rzetelny reportaż o pracy DIOZ.

Ta sama telewizja, dwa różne materiały i kompletnie inne relacje. Odzwierciedlają to co się dzieje wokół DIOZ. Dyskusja na temat jego działalności ,jaka toczy się na FB są bardzo skrajna i emocjonalna. Internauci, krytykujący nie przebierają w słowach. Obrońcy także.

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.