Zaraz po drugiej wojnie światowej jednym ze sposobów na walkę z niedomagającym systemem zaopatrzenia, miało być masowe zagospodarowanie ogródków działkowych, które miały dostarczyć Polakom świeżych owoców i warzyw.

Jak przekonywał w artykule „Ogródek działkowy może zapewnić każdej rodzinie niezbędne warzywa”, opublikowanym w marcu 1946 r. na łamach dziennika „Pionier” inżynier Stanisław Szymański: „Racjonalne uprawianie ogródka o pow.[ierzchni] 400 m2 w zupełności zapewni jednej rodzinie pracowniczej niezbędne warzywa. Uprawianie około 200.000 ogródków działkowych w Polsce dałoby 60-90.000 ton warzyw na wyżywienie ludności pracującej miast, obniżyłoby cenę warzyw na wolnym rynku i poprawiłoby sytuację aprowizacyjną kraju”.

Natomiast w czerwcu 1946 r. wydany został dekret o ogrodach działkowych, mający za zadanie prawne uregulowanie tej kwestii. Jak pisano wówczas w „Działkowcu Polskim”: „Obserwujemy w naszym kraju zły stan zdrowotny, powszechne wyczerpanie nerwowe ludności oraz trudności wyżywienia. Są to zrozumiałe skutki długiej i ciężkiej okupacji oraz wojny (…). Jednym z najważniejszych zadań społecznych jest przeto w chwili obecnej poprawa w tym względzie. Do tego mogą się wielce przyczynić także ogródki działkowe. Na tym przede wszystkim polega znaczenie nowego dekretu. Wiemy, że praca w ogródkach działkowych wpływa dodatnio na zdrowie działkowca, przywiązuje go do miejsca rodzinnego i umożliwia spędzenie czasu wolnego od zajęć zawodowych – w czystej moralnie i fizycznie atmosferze. Jest to jeden z najlepszych sposób walki z alkoholizmem. Przez uprawę warzyw i owoców można podwyższyć poziom odżywiania rodziny (…)”.

Działkowicze z kotliny jeleniogórskiej

Działkowa ofensywa nie ominęła także stolicy Karkonoszy, gdzie już w lipcu 1946 r. powstało Towarzystwo Ogrodów i Osiedli Działkowych w Jeleniej Górze. Początki były jednak bardzo trudne, a towarzystwo na pewien moment zawiesiło nawet swą działalność. Jak można przeczytać w jednym z dokumentów „(…) zarząd ówczesny przejawiał tak mało aktywności i zainteresowania, że Towarzystwo to jakoby przestało istnieć. W roku bieżącym [tj. 1947 r. – M.Ż.] Zarząd Miejski zwróci się do Prof. Sielużyckiego z prośbą o zorganizowanie na nowo Towarzystwa na terenie Jeleniej Góry i utworzenie Zarządu Tymczasowego do którego weszli: ob. ob. Sielużycki jako Prezes, Krauze [jako] v-ce Prezes, Łobejko jako gospodarz, Bilski [jako] skarbnik, Lipska [jako] sekretarka, [a] z ramienia Zarządu Nieruchomości [Miejskich] do współpracy został przydzielony ob. Romański (…)”. Natomiast na walnym zebraniu członków towarzystwa, które miało miejsce 26 X 1947 r. wybrany został nowy zarząd w składzie: Bilski (prezes), Łobejko, Wacław Mączka, Romański, Medynowa, Czesław Czerniewski i Wojciech Kubanek. Wtedy także zaczęto czynić starania o oficjalnie zarejestrowanie stowarzyszenia. Wśród jego członków-założycieli, podanych w piśmie wysłanym w 1947 r. do władz wojewódzkich, wymieniono następujące osoby: W. Mączka, C. Czerniewski, Kazimierz Sawicki, Zdzisław Tucholski, Zygmunt Szymański, Jerzy Budynkiewicz, Włodzimierz Siciński, Wacław Wawruch, W. Kubanek, Józefa Golińska, Janusz Dostal, Wacław Ganko, Julian Fujak, Józefa Wróblewska i Helena Bujak.

Pierwotnie jego siedziba znajdowała się w lokalu Zarządu Nieruchomości Miejskich w Jeleniej Górze przy ul. Strzeleckiej 33. Ostatecznie jednak towarzystwo zostało ulokowane przy ul. Długiej 19, w budynku należącym do lokalnych struktur Centralnego Związku Zawodowego Metalowców.

Jak podawano pod koniec października 1947 r. towarzystwo dysponowało ogródkami o łącznej powierzchni ponad dwudziestu pięciu hektarów, rozmieszczonych w osiemnastu „koloniach”. Liczba członków wynosiła wówczas 659 osób. Największą grupę zawodową wśród posiadaczy działek stanowili pracownicy kolei. Jak jednak podkreślano, w dalszym ciągu istniała możliwość zwiększenia liczby ogródków – część z nich nadal stała opustoszała ze względu na brak ogrodzenia, altan, czy studni.

Krzewienie pożytecznej idei

Jak zapisano w statucie jeleniogórskiego towarzystwa, jego zasadniczym celem było: krzewienie idei ogrodów i osiedli działkowych oraz budzenie zamiłowania do przyrody wśród szerokich warstwa społeczeństwa, zakładanie i urządzanie kolonii ogrodów i osiedli działkowych oraz ogrodów przydomowych oraz podniesienie (zarówno pod względem jakości i ilości) produkcji ogrodniczej. Padały też tak górnolotne stwierdzenia, jak te mówiące o umożliwieniu „(…) swym członkom i ich rodzinom przebywania na świeżym powietrzu przy pracy ogrodniczej oraz prawdziwego i zdrowego wypoczynku”, czy „podnoszenie kultury duchowej, fizycznej i materialnej wśród swych członków”. Natomiast we wrześniu 1947 r. wicestarosta jeleniogórski pisał, iż towarzystwo „(…) w swoich założeniach ma racjonalną gospodarkę działkami oraz podnoszenie stanu ziemiopłodów i estetyczny wygląd miasta i okolic podmiejskich (…)”. Władze miasta popierały jego działalność, bo jak tłumaczono w tym samym dokumencie: „Jelenia Góra, gdzie kwestia działek i ogródków jest jedną z poważniejszych, wymaga powołania stowarzyszenia, które zajęłoby się właśnie należytą organizacją całokształtu spraw na tym odcinku życia gospodarczego”.

Towarzystwo miało osiągać założone przez siebie cele poprzez szereg działań. Wśród nich wymieniano, m. in. udzielanie pomocy w jak najbardziej racjonalnym urządzaniu i wykorzystywaniu ogródków działkowych, pośredniczenie w procesie nabywania narzędzi, nasion, drzewek, krzewów, wsparcie w walce ze szkodnikami oraz organizowanie odpowiednich kursów, odczytów, pogadanek „ogrodniczych”. Oprócz tego zamieszano podtrzymywać „ogólne współżycie członków”, urządzić własną bibliotekę, prenumerować prasę specjalistyczną oraz dbać o pogłębianie wiedzy ogrodniczej wśród swoich członków.

Idea a codzienność

Codzienna praca ówczesnych działkowców nie należała jednak do najłatwiejszych. Najpoważniejszym problemem była kwestia bezpieczeństwa, bo ich ogródki były regularnie plądrowane przez złodziei. Te dosyć częste wówczas incydenty działy bardzo demotywująco na działkową brać i nie ma co się dziwić, bo nierzadko tracono w ten sposób ogromną część swoich plonów. Na zebraniach członków towarzystwa dyskutowano nawet o powołaniu specjalnej straży działkowej, która miała ukrócić ten proceder. Niektóre „kolonie” nie czekając na decyzje zarządu same brały sprawy w swoje ręce i wystawiały swoje nocne warty, składające się z poszczególnych członków, .

Istniały też spore trudności z nabyciem odpowiedniej ilości sprzętu, narzędzi a nawet nasion. W tym ostatnim przypadku w 1947 r. sytuacje w Jeleniej Górze uratowały dostawy w ramach UNRRA (United Nations Relief and Rehabilitation Administration). Trudno było też z dyscypliną wśród posiadaczy ogródków, bo jak pokazywała praktyka, wielu z nich nie przemęczała się zbytnio i ograniczała się do niezbędnego minimum. Problem ten musiał być jednak całkiem poważny i powszechny, bo jesienią 1947 r. jeden z członków towarzystwa postulował, aby „zmusić wszystkich członków do przygotowania działek na jesieni i utrzymywania na nich porządku”.

O zaletach posiadania działkowej altanki: – Najmilszym kącikiem letnim, to – moja altanka – oświadczyła z prostotą pewna posiadaczka ogródka działkowego. I słusznie. Altanka ześrodkowuje wszelkie praktyczne strony ogródka, będąc jednocześnie przybytkiem odpoczynku i dumania. Praktyczna działkowczyni używa altanki nie tylko w celu przechowywania narzędzi ogrodniczych. Wykonuje tu również przygotowawcze czynności do przyrządzenia obiadu, mając tuż pod ręką potrzebne świeże jarzyny. Obok, w słońcu opala się jej najmłodsze dziecko. Zerwaną z grzędek marchewkę i groszek obiera starannie i kraje; układa na liściach w koszyczku dojrzałe piękne wiśnie; stożek kartofli oblepiony jeszcze wilgotną ziemią już czeka na stole (…). Przygotowawszy prawie wszystko zawczasu, można natychmiast przystąpić do gotowania. Gotuje więc, nucąc piosenkę, a w myślach szykuje się już na poobiednią, ponowną wyprawę na działkę. I znów altanka…

Źródło: Drwęcka-Doeringowa, Altanka – najmilszy kącik ogródka, „Działkowiec Polski”, nr 8-9 z 1948.

Dolnośląskie ogródki działkowe jesienią 1946 r.: W tych dniach odbyła się konferencja Zarządu Związku Towarzystw Ogródków Działkowych na okręg wrocławski, z udziałem prezesów poszczególnych towarzystw, wchodzących w skład związku. Na porządku dziennym było sprawozdanie z dotychczasowej działalności, wnioski finansowe i gospodarcze oraz omówienie programu działalności na przyszłość

Na terenie Dolnego Śląska jest 40 tysięcy działkowców (…). Niestety jednak działkowcy wykazują bardzo małe zainteresowanie działkami. Na wiosnę zajęli działki, ten i ów coś tam zasadził na nich, inni zaś tylko czekali na plony z drzew. Kiedy okazało się, ze owoce w znacznej części oberwali nie działkowcy, lecz złodzieje i rabusie, działkowcy tak się zrazili do akcji, że teraz nawet nie chcą wypełniać zobowiązań materialnych, zaciągniętych wobec swego towarzystwa, nie usuwają chwastów, nie przygotowują robót, potrzebnych do wiosennego obsiania ziemi, nie roztaczają żadnej opieki nad drzewami. A przecież nie ma powodów do kompletnego zwątpienia.

Na odcinku ogródków działkowych zrobiliśmy już wiele, zwłaszcza na wiosnę, ale pracę trzeba prowadzić nadal. Aby plon przyszłego roku można było zebrać, musimy już teraz zabrać się do robót przygotowawczych (…).

Źródło: Działkowców czekają prace jesienne, „Pionier”, nr 240 z 22 IX 1946 r.

Marek Żak

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.