– Teraz jest szczególne nasilenie kradzieży. Wycinają drzewa, rozbierają budynki, szukając metalu. Kilka razy zawiadamialiśmy policję, dzięki sygnałom od okolicznych mieszkańców. Zawsze przyjeżdżali po kilkudziesięciu minutach, kiedy złodziei już nie było. Tym razem pojechałem sam… – opowiada Andrzej Szczyglak, przedstawiciel Fundacji dra Leonarda Woźnica z Katowic. Sygnał od mieszkańców pan Andrzej dostał około godz. 13. w sobotę. Zaparkował samochód przy bramie głównej i pieszo zaszedł zakład z drugiej strony. Usłyszał hałas pił motorowych, zadzwonił na policję i z ukrycia filmował zabiegi złodziei. Kiedy przybyli funkcjonariusze, przestępcy próbowali zminimalizować swoją winę, mówiąc, że są tu pierwszy raz i nie oni ścięli drzewa. Dowód z nagrania pana Andrzeja obalił część tych opowieści. Załadowane przez złodziei do busa drewno warte było około 800 zł.
To nie pierwszy raz kiedy przedstawiciel właściciela nieruchomości natknął się na szabrowników na terenie zakładu. Poprzednie dwa razy jednak policja nie zdążyła przyjechać, a trudno mu było wdawać się w bójkę z przestępcami przy próbie ich zatrzymania, kiedy ci uciekali.
W sumie w parku na terenie zakładu dotąd złodzieje wycięli ponad 30 blisko stuletnich drzew. Obiekty są zdewastowane, a do tego teren byłej papierni jest regularnie zasypywany odpadami, zwożonymi tutaj przez osoby prywatne i firmy. Na niewiele się zdały próby dozorowania terenu. Jedna firma zatrudniała tu stróża, pod którego nosem nieskrępowanie dokonywano kradzieży. Druga firma zamontowała monitoring, ale złodzieje szybko go uszkodzili. Jak jednak zapewnia Andrzej Szczyglak, niedlugo rusza tu prace porządkowe, teren będzie lepiej dozorowany, a w ciagu najbliższych lat powstanie „miasteczko seniorów”.