Pod koniec lat czterdziestych XX w. komendant lokalnej jednostki Milicji Obywatelskiej regularnie opisywał sytuację polityczną, gospodarczą i społeczną. Dzisiaj jego raporty, wysyłane do przełożonych we Wrocławiu, to doskonałe źródło wiedzy o ówczesnym funkcjonowaniu miasta.

Komendant obserwował bacznie również swoich ludzi. Jak informował, po wielu miesiącach problemów z dyscypliną, od jakiegoś czasu wśród funkcjonariuszy zwiększyło się wymiernie poczucie odpowiedzialności służbowej. Równocześnie znacznemu zmniejszeniu uległ problem pijaństwa i lekceważenia rozkazów Milicjanci zaczęli też unikać kontaktów z tzw. elementem, co szybko poprawiło ich opinię w oczach zwykłych ludzi. Niektórzy z milicjantów otrzymali nawet oficjalne pochwały za sposób, w jaki pełnili swoją służbę.

Powody takiej poprawy były przynajmniej dwa. Pierwszy – to selekcja wśród funkcjonariuszy, z szeregów których usunięto jednostki zdemoralizowane oraz nienadające się do służby ze względu na brak kwalifikacji – skończyły się czasy, kiedy do milicji przyjmowano każdego chętnego. Drugi – to poprawa warunków pracy samych milicjantów, którzy mogli liczyć już wtedy na o wiele lepsze wyposażenie, umundurowanie oraz warunki płacowe. Przysługiwały im również pewne benefity. To zaś była najlepsza zachęta, by do swojej pracy podchodzić sumiennie i poważnie.

Napad na kino

Wydarzeniem, o którym mówiło wówczas całe miasto, był napad rabunkowy na jeden z lokalnych iluzjonów. Doszło do tego w lutym 1949 r. i chodziło o znajdujące się przy ul. 1 Maja kino „Marysieńka”. Ta ostoja miejscowych kinomaniaków stała się świadkiem scen wyjętych żywcem z westernowego Dzikiego Zachodu. Łupem bandytów padło kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Komendant milicji w swoim raporcie odnotował: W miesiącu sprawozdawczym w mieście Jeleniej Górze miał wypadek napadu na kasę kina „Marysieńka”, gdzie sprawcy z bronią w ręku wtargnęli do biura kina podczas zdawania i przeliczania pieniędzy w biurze pod koniec III seansu i zabrali 68 tysięcy złotych. Organa M.O. i P.U.B.P. [Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego – M.Ż.] na skutek energicznej akcji i zatrzymania kilku osobników, których rysopisy są zgodne z zeznaniami pracowników kina, [przez] co należy przypuszczać, [że] jesteśmy na właściwym tropie.

Pokłosiem wzmożonych działań służb było też zatrzymanie dwóch osób, u których w trakcie przeszukania znaleziono broń palną, przez co niejako z automatu nabrano wobec nich podejrzeń, iż są członkami jakiejś bandy. Dalszym biegiem sprawy mieli zająć się wyspecjalizowani w takich sprawach funkcjonariusze ubecji.

Natomiast w marcu 1949 r. chwalono się wykryciem sprawców zabójstwa oficera Wojska Polskiego, który zginął z ich rąk w styczniu. Podawano również, że na 103 zarejestrowane przestępstwa udało się wykryć sprawców w 70 przypadkach. Na ogół były to jednak przestępstwa określane przez mundurowych jako te „mniejszej wagi”. Szczególną uwagę przywiązywano do dwóch pożarów („podpalenia”), które w mniemaniu wszędzie doszukujących się obecności „wroga” funkcjonariuszy UB i MO, mogły nosić znamiona sabotażu…

Wizyta posła

Ważnym wydarzeniem na tutejszej scenie politycznej, była marcowa wizyta posła Mariana Lityńskiego (1899-1984) ze Stronnictwa Pracy (SP). Ta dzisiaj dosyć zapomniana partia wywodziła się z międzywojennej chadecji, której główną postacią był Wojciech Korfanty. Po wojnie ugrupowanie zostało dosyć szybko podporządkowane przez komunistów, a jego struktury rozbite. Jednakże do 1950 r. pozwalano mu jeszcze na istnienie, jako osobnego i z pozoru niezależnego bytu.

Co ciekawe, ze słów komendanta MO w Jeleniej Górze wynikałoby, że były wtedy realizowane plany reaktywacji tutejszych struktur SP: Stronnictwo Pracy, rozbite poprzednio, obecnie zawiązuje się ponownie. W dniu 27.3.49 r. odbyło się zebranie S.P., na którym uczestniczył poseł na sejm ob. Lityński, który w swym referacie politycznym poruszył trzy zagadnienia: inicjatywa prywatna, stosunek państwa do Kościoła, kler, stosunek do Związku Radzieckiego. Funkcjonariusze dokładnie odnotowali każde wypowiedziane przez polityka słowo: Mówca, referując powyższe zagadnienia, mówił pozytywnie o naszej państwowości, natomiast w toku dyskusji rzemieślnicy i kupcy wypowiadali się, że nimi nikt się nie interesuje i nie opiekuje, i nie liczy, że opłacają wygórowane podatki czynszowe, że nie otrzymują przydziałów żywnościowych, jak bony na tłuszcze itp. Poseł Lityński, reasumując dyskusję, oświadczył, że pojedyncze głosy nic nie zdziałają, jedynie trzeba się zorganizować, a sprawy należy załatwiać u władz miarodajnych. Zaznaczył także, że on w sejmie te sprawy poruszy, co dodało otuchy dla zebranych (…).

Innymi znamiennymi wydarzeniami o charakterze politycznym były dwie konferencje partyjne Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej [PZPR], na których dokonano wyboru nowych władz Komitetu Powiatowego i Komitetu Miejskiego. W obradach tych udział wzięła niejaka towarzyska Wasilkowska, przedstawicielka Komitetu Centralnego PZPR.. Świętowano też kolejną rocznicę powstania Armii Czerwonej, a w Jeleniej Górze miał panować prawdziwy (…) nastrój pogłębienia sojuszu ze Związkiem Radzieckim, który miał zostać niezakłócony pomimo starań „wrogich” wystąpień. Szczegółów jednak nie podano.

Zła Y.M.C.A i podzieleni księża.

Tradycyjnie już w milicyjnych raportach z tego okresu poświęcano dużo miejsca Kościołowi katolickiemu. (…) jeżeli chodzi o działalność kleru, to w m-cu sprawozdawczym nie zanotowano wrogich wypowiedzi w kazaniach kościelnych i na nauce religii w szkołach – zapisano w raporcie za luty 1949 r. Jednocześnie zwracano uwagę na działalność wywodzącej się z krajów anglosaskich organizacji YMCA [ang. Young Men’s Christian Association, co można przetłumaczyć jako Związek Męskiej Młodzieży Chrześcijańskiej – M.Ż], która od dobrych kilku lat działała w Jeleniej Górze, gdzie prowadziła m.in. świetlicę. Jak pisano: (…) jest ściśle związana z klerem i wykorzystuje posiadane fundusze do szerokiego werbunku młodzieży poprzez organizowanie sportu, który pociąga młodzież, a polska YMCA wykorzystuje ten czynnik do wychowania młodzieży w duchu religijnym.

Z kolei w marcu informowano o posłusznym komunistycznej władzy jeleniogórskim dziekanie [w Kościele katolickim dziekan to kapłan, który stoi na czele dekanatu – M.Ż.], który (…) umieścił w prasie swe przychylne ustosunkowanie się do posunięć Rządu R.P. dotyczącego uregulowania stosunków między państwem a Kościołem. Taka postawa duchownego sprawiła, że lokalne środowisko księży katolickich podzieliło się na dwie zasadnicze grupy: (…) na tych, którzy solidaryzują się z wystąpieniem księdza Dziekana i na tych, którzy potępiają jego posunięcie. Antagonizm między nimi będzie jeszcze wzrastał, a rozbicie lokalnego środowiska duchownych będzie w następnych miesiącach jednym z głównych celów komunistów. Na politykę wyznaniową państwa polskiego nie reagowało za to zbyt energicznie jeleniogórskie społeczeństwo. Jak raportowano, jedyny sprzeciw wobec tych decyzji miał zostać zauważony w grupie ludzi znajdującej się pod wpływem imperialistycznej propagandy. O kogo chodziło? Tego, niestety, nie uściślono.

Na przekór przepisom

Milicjanci tropili usilnie wszelkie nadużycia i łamanie przepisów o charakterze gospodarczym. W lutym odnotowano ich całą listę, a to pewnie był tylko wierzchołek przysłowiowej góry lodowej: Na terenie m.[iasta] Jeleniej Góry wykryto 2 nielegalne uboje i 3 na terenie powiatu. W Kowarach zanotowano wypadek zakupu 50 m[etrów] materiału tekstylnego przez spekulanta (…). W Sobieszowie wykryto nielegalną gorzelnię (bimbrownię) przez milicjantów w[yżej]/w[ymienionego] posterunku. Wiele zastrzeżeń było też do sposobu skupu bydła i trzody przez Gminną Spółdzielnię „Samopomoc Chłopska”, bo i temu procesowi bacznie się przyglądano, wskazując m.in. na złą organizację płatności. O podobnych „odkryciach” informowano też miesiąc później, kiedy milicjanci odnotowali 18 przypadków nielegalnego uboju, a także wykryli nielegalną garbarnię w gminie Karpacz i nielegalny handel skórami w gminie Piechowice.

Rejestrowano również, jak wyglądała sytuacja na lokalnym rynku żywności. W marcu pisano, iż: (…) zaopatrzenie ludności w mięso wołowe uległo w końcu m-ca (…) znacznej poprawie. Mięsa wieprzowego i tłuszczów w dalszym ciągu odczuwa się brak, mimo nieznacznej poprawy i na tym odcinku. Stały niedobór produktów spożywczych budził niezadowolenie społeczne: (…) daje się zauważyć szeptanie wrogiej propagandy stosowanej przez element klasowo obcy. Doszukując się w tej tępej propagandzie komunistów jakiejkolwiek logiki, wyciaga się wniosek, że wrogiem ludu pracującego był on sam, bo dopominał się o podstawowe produkty żywnościowe, a ten, kto głośno o tym mówił, był z miejsca klasyfikowany jako ów „element klasowo obcy”.

Marek Żak

Fot. L.Zielaskowski

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.