Drożyzna daje się nam we znaki. Widać to w zachowaniu klientów w sklepach. Trendy zakupowe mocno się zmieniły.

Inflacja w październiku wyniosła 17,9 procent i jest to sygnalny wskaźnik GUS, który za kilka dni zostanie zweryfikowany. Oznacza to, że ostateczny odczyt może być wyższy i być może sprawdzą się przewidywania ekspertów, że inflacja wyniesie 18 procent i więcej. Część analityków ocenia, że na koniec roku wskaźnik podawany przez statystyków dobije do 20 procent.

Drożyzna sprawia, że konsumenci zmieniają swoje zachowania zakupowe.

– W trzecim kwartale obserwowaliśmy zjawisko trade-down – konsumenci wybierali tańsze produkty markowe, kupowali też nieco więcej marki własnej niż wcześniej. Ten trend w połączeniu z wysoką inflacją wywiera na nas presję, którą jednak łagodzi fakt, że rośnie liczba klientów w naszych sklepach. Dzięki temu udało nam się zwiększyć nieco udziały rynkowe – wzrost był nieco niższy od jednego punktu procentowego, a w ujęciu wolumenowym wyniósł nieco ponad 1 proc. – serwis wiadomoscihandlowe.pl cytuje opinię Any Luisy Virginii, dyrektorki finansowej Jeronimo Martins.

To portugalski właściciel sieci dyskontów Biedronka. Sieć, analizując swoją sprzedaż, zauważyła, że choć sprzedaje więcej produktów, to jednak wartość koszyka zakupowego nie rośnie. Przyczyny są różne, ale na pewno jedną z nich jest wspomniany trade-down. To samo wynika z analizy PKO BB.

Chodzi o to, że Polaków już nie stać na droższe zamienniki, dlatego kupują tańsze.

– To może oznaczać, że wyczerpują się zgromadzone w pandemii oszczędności, które dotychczas stanowiły bufor antyinflacyjny dla gospodarstw domowych chroniący je przed negatywnymi skutkami inflacji dla realnej siły nabywczej dochodów. Jest to równoznaczne z osłabieniem akceptacji dla wzrostów cen i powinno działać dezinflacyjnie – oceniają eksperci z PKO.

News4Media/fot. iStock

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.