Rząd zapowiada zmiany w swoim sztandarowym programie. Najwięcej kontrowersji wiąże się z kwestiami podatkowymi.
O tym jak w praktyce wygląda Polski Ład, w pierwszej kolejności przekonały się osoby otrzymujące wypłatę „z góry” za dany miesiąc. To nauczyciele, policjanci i wykładowcy akademiccy. W styczniu dostali mniejsze pensje niż dotychczas. Rząd tłumaczył to niezrozumieniem przez księgowych przepisów i obiecał szybko wypłacić wyrównanie.
Kłopoty jednak nie zniknęły. Księgowi narzekają, że trudno jest zrozumieć nowe przepisy. Ministerstwo Finansów wydało nawet specjalny przewodnik, a skarbówka zorganizowała w całej Polsce specjalne dyżury, podczas których urzędnicy mają tłumaczyć nowy mechanizm podatkowy.
„Jesteśmy świadomi wyzwań stojących przed przedsiębiorcami, związanych z wprowadzeniem nowych zasad ustalania podstawy wymiaru składek oraz wpływu na wysokość należnej zaliczki na podatek dochodowy od osób fizycznych” – zakomunikowała Krajowa Administracja Skarbowa i dodała: „Żadne nieświadome błędy (w tym popełnione przez księgowych) związane z nowymi regulacjami nie spotkają się z sankcjami”.
Wiele problemów rodzi ulga dla klasy średniej. Według zasad Polskiego Ładu osoba zarabiająca do 12,8 tys. zł miesięcznie ma na reformie nie stracić, ale finansiści mówią, że będzie inaczej. Reaguje premier i ogłasza: „Jeśli zarabiający do 12,8 tys. zł stracą na Polskim Ładzie, będą mogli rozliczyć się jak w 2021 r.”.
To oznacza, że każdy będzie mógł wybrać jak się rozliczyć – starym czy nowym sposobem. To także oznacza, że w Polsce będziemy mieli dwa równoległe systemy podatkowe. „Deklaracja premiera to przyznanie się do tego, że Polski Ład jest nienaprawialny, że to w zasadzie nadawałoby się do wycofania” – ocenia w TOK FM Maciej Samcik, znany dziennikarz ekonomiczny i dodaje, że zmiany to próba uniknięcia anulowania Polskiego Ładu.
Na tej deklaracji premiera się nie zakończyło. Ogłosił też, że nawet jeżeli ktoś przekroczy wskazane limity podatkowe, to i tak skorzysta z ulgi. W myśl zasady „złotówka za złotówkę”. „To oznacza, że jeśli zarobimy więcej, niż wynosi wskazany w ustawie limit, nie tracimy całkowicie prawa do ulgi, tylko jest ona stopniowo zmniejszana” – dodał szef rządu.
Wiadomo już, kto ma naprawiać Polski Ład. Zajmie się tym poseł PiS Artur Soboń. W sejmie jest od dwóch kadencji. Obecnie jest wiceministrem rozwoju i technologii, a ma zostać wiceszefem resortu finansów. „Polski Ład to m.in. największa reforma obniżająca podatki, tworząca solidarny system podatkowy. Premier Mateusz Morawiecki zdecydował, że jej wdrożenie wesprze Artur Soboń, który m. in. podpisał umowę społeczną w górnictwie i doprowadził do szerokiego przekształcenia użytkowania wieczystego we własność” – napisał rzecznik rządu, Piotr Muller na Twitterze.
Artur Soboń jest z wykształcenia historykiem.
News4Media/ fot. Gov.pl