Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła celowość, zakres i tempo realizacji programu reaktywacji linii kolejowych na Dolnym Śląsku. Sztandarowy projekt marszałka województwa oceniony został bardzo krytycznie. NIK wytyka, że reaktywacja nieczynnych dziś połączeń kolejowych potrwa ponad 50 lat, a połączenia wcale nie muszą służyć mieszkańcom. Urząd Marszałkowski odpowiada, że ocena nie bierze pod uwagę społecznego aspektu programu.
NIK skontrolowała Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, Dolnośląską Służbę Dróg i Kolei oraz Koleje Dolnośląskie S.A. Badaniem kwestionariuszowym objęto 165 gmin województwa, z wyłączeniem Wrocławia, Wałbrzycha, Legnicy i Jeleniej Góry. Zbadano okres od 2016 r. do 2020 r.
– Zgodnie z prawem jednostki samorządu terytorialnego mogą przejmować od PKP S.A i PKP PLK S.A. odcinki lub linie kolejowe nie mające znaczenia państwowego. Mogą to robić nieodpłatnie na własność lub na podstawie umów prawa cywilnego. Przywracanie połączeń może odbywać się też poprzez przejmowanie obsługi od innych operatorów, którzy nie byli zainteresowani prowadzeniem ruchu na danej linii. W ostatnich latach Samorząd Województwa Dolnośląskiego aktywnie pozyskuje nieużywane linie kolejowe, przyjmując, że realizuje to oczekiwania mieszkańców Dolnego Śląska oraz przyczyni się do rozwoju komunikacji i turystyki w regionie. Z doniesień medialnych oraz sygnałów od mieszkańców wynika jednak, że działania te nie są oparte o wiarygodne przesłanki i zidentyfikowane potrzeby mieszkańców – przekazuje NIK i wylicza mankamenty programu:
– Podejmowane przez Samorząd Województwa Dolnośląskiego przywracanie połączeń kolejowych wpłynęło na poprawę funkcjonowania transportu kolejowego, jednak nie przyczyniło się do jego rozwoju.
– Stwierdzono mankamenty związane z uwzględnianiem w planach transportowych rentowności linii komunikacyjnych.
– Plan transportowy nie został częściowo zrealizowany oraz nie był na bieżąco aktualizowany.
– Pozostałe założenia planowe w zakresie przywracania pasażerskich połączeń kolejowych były nieprecyzyjne lub nie zostały wdrożone.
– Współpraca z gminami w zakresie identyfikacji potrzeb transportowych była niewystarczająca.
– Wysokość planowanych środków finansowanych na reaktywację połączeń kolejowych nie była adekwatna do potrzeb.
– Poziom reaktywacji połączeń kolejowych na przejętych liniach
i/lub odcinkach linii kolejowych Dolnego Śląsk jest niewielki.
– Dokumentacja techniczna i analityczna nie dawała możliwości
pełnego rozpoznania potrzeb w zakresie kosztów rewitalizacji
przejmowanych linii kolejowych oraz poziomu zapewnionych
standardów obsług.
Pojawiły się też zastrzeżenia co do pracy podmiotów realizujących program reaktywacji linii kolejowych, w tym takie jak nierzetelny nadzór nad realizacja wydatków na publiczny transport; niewłaściwa kontrola obiektów technicznych przez co stan techniczny niektórych z nich zagrażał bezpieczeństwu; przypadki zawyżonej wypłaty wynagrodzeń oraz bezpodstawnej wypłaty odpraw.
NIK wystąpił do ministra infrastruktury z wnioskiem o przeprowadzenie kompleksowej analizy, stosowanych przy opracowywaniu planów transportowych przez organizatorów publicznego transportu zbiorowego, rozwiązań uwzględniających rentowność linii komunikacyjnych. Chodzi o wprowadzenie jednolitych, normatywnych zasad w tym zakresie, w szczególności określających sposób obliczania rentowności.
Sformułowano też wnioski do Marszałka Województwa Dolnośląskiego, które mogą odnosić się też do innych organizatorów transportu publicznego. Dotyczą one m.in. wprowadzenia mierników pozwalających na ocenę realizacji celów i zadań oraz rzetelnej kontroli wniosków przewoźnika o wypłatę rekompensaty.
Do wyników kontroli odniósł się rzecznik prasowego Marszałka Województwa Dolnośląskiego, Michał Nowakowski, który podkreśla społeczne i cywilizacyjne znaczenie programu. Wylicza też konkretne korzyści, jakie przywracanie połączeń kolejowych przynosi mieszkańcom konkretnych miejscowości.
– Rozwój kolei ma dla samorządu województwa dolnośląskiego priorytetowe znaczenie, ponieważ jest to szereg działań konsekwentnie realizowanych z myślą o mieszkańcach Dolnego Śląska. Prowadzimy ambitny i największy w skali kraju projekt przejmowania od PKP nieczynnych dotychczas linii kolejowych o długości około 300 km, które zrewitalizujemy i przywrócimy na nich połączenia pasażerskie. Dostępność kolei w codziennej komunikacji – dla jak największej liczby mieszkańców całego regionu – jest naszym celem, do którego sukcesywnie zmierzamy – podkreśla Michał Nowakowski. – Projekt przejmowania linii kolejowych rozpoczęliśmy w 2018 roku i dotychczas przejęliśmy 19 z 22 linii kolejowych o długości około 200 km, zlokalizowanych w całym województwie. Pierwszą linią, przejętą w 2018 roku przez samorząd województwa, była trasa z Bielawy do Dzierżoniowa. Linia była nieczynna przez 40 lat! Potrzebowaliśmy niespełna roku, aby ją zrewitalizować i w 2019 r. uruchomić na niej połączenie pasażerskie obsługiwane przez Koleje Dolnośląskie. Już w tym roku planujemy przywrócenie połączenia do Świeradowa Zdroju, Chojnowa i Chocianowa. W przyszłym roku planujemy uruchomienie połączenia do Karpacza. Linie, które przywrócimy w tak szybkim tempie, nieczynne pozostawały nawet przez 25 lat.
Rzecznik zwraca uwagę, że aktywność samorządu województwa dla rozwoju kolei to również uruchamianie połączeń na liniach należących do państwowego zarządcy – PKP PLK. Przywróciliśmy w ten sposób w 2019 roku połączenie do Lubina, który przez blisko dwie dekady był pozbawiony dostępu do kolei pasażerskiej. Uruchomiliśmy w grudniu 2021 roku połączenie z Wrocławia do Jelcza-Laskowic przez Gminę Czernica, tworząc we współpracy z lokalnymi samorządami Dolnośląskie Koleje Aglomeracyjne, które będziemy rozwijać w obszarach aglomeracyjnych regionu. Na planowanej do otwarcia w 2022 roku przez PKP PLK linii z Wrocławia przez Sobótkę do Świdnicy również kursować będą pociągi Kolei Dolnośląskich, a linia jest modernizowana dzięki środkom unijnym, które przeznaczył na ten cel właśnie Samorząd Województwa Dolnośląskiego.
– Na Dolnym Śląsku stawiamy na kolej. Rewitalizacja linii kolejowych ma ogromną wartość społeczną i jest projektem cywilizacyjnym, który sukcesywnie realizujemy dla mieszkańców całego regionu – podkreśla Michał Nowakowski.
Mapka: NIK
13 komentarzy
Społeczeństwo ubozeje w oczach A oni za ciówcie się biorą.
Sens ma tylko reaktywacja linii do Lwówka, Karpacza i Kowar. Po jakichś Sobótkach, Jedlinach, Zagórzach i innych uStroniach nikt nie będzie jeździł pociągiem. Te linie zaorać a szyny sprzedać na złom. Nie chcemy najazdu wieśniaków z Ws iocławia!
Pociągów do Sobótki nawet sami mieszkańcy nie chcą, gdyż niszczą wszystko to co zrobiła firma budowlana podczas remontu torów. Wpiszcie w Google: „Kradną części maszyn i niszczą sprzęt. Złodzieje i wandale prawdziwą plagą dla remontujących linię kolejową” lub „Tak powstaje linia kolejowa Wrocław – Sobótka. Kiedy pojawią się tu pociągi?” i przeczytajcie w tekście akapit „Most nad Ślęza dopiero wyremontowany, a już zniszczony!”. Szkoda publicznych pieniędzy na remont linii, która będzie stale niszczona przez wandali z Wrocławia i okolic.
Linia kolejowa do Lwówka to super trasa z pięknymi widokami. Na góry, jezioro, dolinę, lasy… Super! U nas we Wrocławiu też jest mnóstwo malowniczych tras kolejowych z pięknymi widokami. Zresztą poczytajcie sami: gazetawroclawska.pl/wroclaw-widziany-z-okien-pociagu-obraz-nedzy-i-rozpaczy/ar/c15-15529897
Koleje Dolnośląskie to największe gó wno na dolnośląskich torach. Br ud, sm ród, wszystko zar zygane knyszą przez wieśniaków z Ws iocławia. Na dodatek likwidują linie kolejowe (np. niedawno zaorali linię do Lwówka). Ta spółka powinna zostać ZLIKWIDOWANA!
Linia do Lwówka jest bardzo niewygodna dla Kolei Dolnośląskich i władz Dolnego Śląska, bo:
1. Obnaża brak zainteresowania u władz województwa lokalnymi liniami kolejowymi (wbrew propagandzie, jaką głoszą, że chciałyby już-teraz wyremontować wszystkie linie kolejowe w województwie, podczas gdy faktycznie obecna ekipa nie reaktywowała ANI JEDNEJ linii kolejowej na Dolnym Śląsku),
2. Nieudolność w dbaniu o lokalną infrastrukturę i transport publiczny (w tym brak umiejętności w zdobyciu funduszy unijnych, które właśnie służą takim celom),
3. Arogancję Kolei Dolnośląskich wobec mieszkańców dalszych części Dolnego Śląska, których zwyczajnie mają gdzieś rozsiewając tylko kłamliwą propagandę jak świetnie funkcjonuje kolej na Dolnym Śląsku na podstawie jedynie wrocławskiej kolejki aglomeracyjnej.
Dlatego trolle z Kolei Dolnośląskich i magistratu obszczekują, a nawet wulgarnie obrażają wszystkich, którzy krytycznie piszą o kolei na Dolnym Śląsku podając konkretne przykłady i robią szambo pod artykułami na tematy kolejowe, próbując sprowadzić niewygodną dla władz dyskusję do poziomu rynsztoka. Taki poziom kultury dyskusji jest w UMWD i KD. Zresztą gdy nie mają argumentów, a pijar dla władz jest bardzo ważny, to co innego mogą zrobić?
U nas we Wrocławiu też nastąpiły duże zmiany w komunikacji miejskiej. W związku z licznymi głosami mieszkańców na wrocławskich portalach (głównie „Gazecie Wrocławskiej”, ale nie tylko), że pociągi we Wrocławiu są niepotrzebne, prezydent miasta Jacek Sutryk rozpoczął likwidację kolei miejskiej we Wrocławiu. Na początku zlikwidowano możliwość przejazdu pociągami na Urbancard ale to dopiero początek. To wspaniałe mieć takiego prezydenta, który wsłuch uje się w głosy mieszkańców i zgodnie z nimi działa. Super sprawa, i tak nikogo we Wrocławiu nie stać na bilety kolejowe a teraz będzie więcej taboru na linie regionalne (głównie w okolicach Jeleniej Góry, gdzie mieszkańcy bardzo chętnie jeżdżą pociągami i jest też mnóstwo turystów). A wrocławianie sobie poradzą, Zdzichu z Sołtysowic już pucuje konia i dryndę, a na Świniarach właśnie budują nowoczesne centrum przesiadkowe, na którym mieszkańcy będą się przesiadać z wieprza na krowę i nazad.
Ja też jestem za likwidacją kolei we Wrocławiu. U nas przez wroclawskie osiedle Pracze jadą rycząc ,szczególnie w nocy. Satysfakcje maja że meczą spiacych po pracy. Na 15 przejezdżajacych 3 maja zwykly stonowany sygnał. Reszta to zwykła hołota.
Uf, czyli jest szansa że linia do lwufka nie zostanie przywrócona. Dzienkujem pan Nik
I znowu nadaje ten sam ws iocławski kr etyn z Kolei Dolnośląskich, któremu kiedyś pasażerowie wsadzili w Lwówku rurę w od byt za cha mstwo w pociągu. Tak ci się to spodobało, że pokochałeś Lwówek i teraz ciągle prosisz się na internetowych forach o jeszcze.
Dawno nie byłem w Wrocławiu ale jest po staremu. Dalej wali knyszą, wieśniakom wrocławskim wali z pod pach, nawet z pod butów wali skarpetkami. Pociągi autobusy tramwaje całe zasyfione. Kto te bydło spłodził?
Powiem wprost. Uważam, że pociągów KD do Wrocławia jest za dużo, szczególnie poza sezonem knyszowym. Wiele razy byłam we Wrocławiu i widziałam przyjeżdżające pociągi KD, z których wysiadało ok. 10 osób. Pisałam o tym na forum. O pustym Zgorzelcu pisali inni forumowicze.
To jest marnotrawstwo pieniędzy podatników, bo wożenie powietrza to nic innego jak wyrzucanie pieniędzy w błoto. Być może te pociągi przydałyby się w inne regiony, gdzie połączeń jest dużo mniej lub nie ma ich wcale. Na przykład do Jeleniej Góry/Szklarskiej Poręby. Czy naprawdę do Wrocławia pociąg KD musi jeździć średnio co 2-3 godziny?
Mnie jako mieszkankę Wrocławia zadowoliłyby dwa pociągi KD. Do Jeleniej Góry i Wałbrzycha, tak jak było jeszcze 70 lat temu. Więcej tutaj nie potrzeba. A wrocławskiemu mikolstwu ciągle mało, i mało. To jest bardzo irytujące! Zwłaszcza, że o wandalach z Wrocławia niszczących tory i pociągi w zasadzie nic nie mówicie. Te pociągi, waszym zdaniem, są potrzebne wrocławianom. Skoro tak to takich samych połączeń potrzebują lwówczanie! A co, oni gorsi, mniej mobilni?
Trudno mi uwierzyć, że kolej Jelenia Góra – Karpacz zarobi na siebie. Rozsądnym było by zawiązać spółkę, która linię odbuduje i będzie kolej eksploatować. Na pewno akcje takiej spółki rozejdą się jak ciepłe bułeczki. Bo w innym przypadku wybudujemy i będziemy do niej dopłacać. Gmina na pewno, a jak gmina to i my.