RENTGEN: Ewelina Walczak – absolwentka Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu z tytułem inżyniera ogrodnictwa i specjalizacją środków ochrony roślin. Pochodzi z okolic Poznania. Pracuje w jednym ze sklepów ogrodniczych w Jeleniej Górze. Jak sama mówi Jej życie, kręci się wokół ogrodu i piłki nożnej. Jej ojciec jest kierownikiem drużyny piłkarskiej, bracia grają w piłkę i mąż jest piłkarzem. Śmieje się, że ona podziela pasję męża, a mąż jej nie koniecznie. Ale miejsce na bramkę w ogrodzie przy wspólnym domu się znajdzie. Sama zajmuje się też sportową rekreacją opartą na skokach na trampolinach.

– Poczuliśmy wiosnę w powietrzu, ludzie ruszyli już na działki. Sklepy ogrodnicze przeżywają oblężenie?

– Widać już duży ruch w tej branży. Zaczęło robić się ciepło, ludzie wyszli z domów, podczas spacerów zobaczyli, że ktoś coś robi na działce i sami biorą się za pracę we własnym ogrodzie.

Przyroda już budzi się do życia. Nie ma śniegu, przygrzewa słoneczko, kwitną wiosenne kwiaty, gdzieniegdzie zaczyna się zielenić. Sezon ruszył.

– Ci którzy już rzucili się do ogrodowych prac, czym powinni zająć się w pierwszej kolejności?

– Przede wszystkim porządkiem. Wygrabić solidnie stare liście, zobaczyć co jest do zrobienia. Nie wszyscy przekopali swoje działki na jesień, więc trzeba to zrobić na wiosnę. Uporządkowanie działki, rozplanowanie, gdzie i co chce posadzić to podstawa.

– Są jakieś prace, z którymi nie należy zbytnio się spieszyć, albo takie, na które jest już za późno

– Ci, którzy okrywali rośliny na zimę, nie powinni natychmiast zdejmować całych odsłon, a raczej zrobić to stopniowo. Gdy zbyt szybko osłoni się rośliny okryte na zimę i przyjdzie ostry chłód, przymrozek, to wcześniejsze okrycie nic nie pomoże, bo bardziej wrażliwe rośliny zmarzną nam teraz. Wielu zapomina o tym, że drzewka bielimy w najpóźniej styczniu-lutym. Teraz jest już za późno. Ludzie bielą drzewka, żeby ładnie wyglądały, a nie o to przecież chodzi. Bielenie drzewek przede wszystkim ma pomóc roślinie, a nie ją upiększyć. Bielimy wcześniej, by osłonić drzewka przed działaniem promieni słonecznych w okresach, gdy jest duża różnica temperatur w dzień i w nocy. Bielenie drzewek, ma zabezpieczyć je przed pękaniem. Jeśli drzewka nie pękają, nie wdają się w nie też choroby. Bielenie drzewek w marcu – kwietniu nie ma sensu.

– Dużo jest amatorów ogrodnictwa?

– Nie w każdej grupie wiekowej. ludzie starsi bardzo chętnie zajmują się ogrodami. Średnia wieku zapalonych działkowców to 50+. Ludzie młodzi mniej interesują się ogrodami, a jeśli już to zazwyczaj w mniejszym zakresie. Nie interesują się warzywami, drzewkami, ale przychodzą po środki do zasilenia trawnika, jakieś kwiatki do posadzenia. Ludzie starsi doceniają pietruszkę, jabłuszka z ogrodu, a młodzi traktują ogród jak czystą rekreację, czyli trawka, krzaczek, grill. Pewną grupę stanowią też nie najmłodsi wiekiem rodzice, którzy chcą mieć własną, zdrowszą marcheweczkę dla swoich pociech.

– Wśród amatorów własnej zieleni panują jakieś mody ogrodowe? Są rośliny na topie?

– Od dwóch – trzech lat takim hitem są rododendrony, które królują w naszych ogrodach. Bardzo popularne są też azalie, hortensje. To zdecydowanie trzy najpopularniejsze krzewy dekoracyjne. Może dlatego, że pięknie kwitną i nie są szczególnie wymagające.

– To rośliny dekoracyjne, a wśród warzyw, owoców?

– Od kilku lat hitem jest borówka amerykańska. Co prawda bardziej wymagająca, ale kuszaca owocami. Nie każdy jednak wie, że borówkę posadzić trzeba w torfie kwaśnym zmieszanym z ziemią. Książkowo podaje się, że dół na borówkę powinien mieć nawet 1,2 m głębokości. Większość ludzi, gdy to słyszy, łapie się za głowę, bo kto wykopie taki dół?! Wtedy przekonujemy, że absolutne minimum to 80 cm. Wykopaną ziemię trzeba zmieszać z torfem. I przed zasypaniem dół najlepiej wyłożyć na dnie np. folią (choćby workiem z tego torfu), żeby borówkom zrobić takie „małe bagienko”. Ta roślina potrzebuje bardzo kwaśnego stanowiska. Tylko w takich warunkach daje owoce.

– A inne mody ogrodowe? Architektura ogrodowa, np. oczka wodne?

– Już nie. Kiedyś oczka wodne był rzeczywiście bardzo popularne, a teraz często zasypuje się miejsca po nich. Często odpowiadam na pytania, co posadzić w miejscu po zasypanym oczku. Oczka wodne bardzo ładnie wyglądają, ale wymagają pracy i przyciągają do ogrodu np. komary, które je bardzo lubią… No i przy oczku nie da się z ich powodu posiedzieć. Bywają więc niepraktyczne i niebezpieczne. Słyszałam od kilku osób opowieści o dzieciach, które wpadły do oczka. I te zdarzenia były przyczyną likwidacji ogrodowych „akwenów”.

– Co skłoniło panią do zajęcia się ogrodnictwem?

– Całe życie mieszkałam w miejscu, które otoczone było przyrodą. Pochodzę z leśniczówki. Mój tato jest leśniczym, wychowywałam się więc w lesie. Dlatego teraz nie wyobrażam sobie życia w bloku, bez zieleni dookoła. Bez choćby kawałka ogrodu, w którym można odpocząć, posiedzieć ze znajomymi. Rozmowy na temat mojej przyszłości zawsze krążyły wokół kontaktów z przyrodą. I nie tylko tylko wokół samych drzew, bo tych w życiu miałam pod dostatkiem. Dlatego też nie interesowało mnie samo leśnictwo, dendrologia. Chciałam czegoś więcej. Sąd ogrodnictwo, gdzie mamy jeszcze warzywa, sady i aranżacje ogrodów. Na studiach nauczyła się dużo więcej niż z tatą w lesie.

– Co poza własną pracą widzi Pani wartościowego w ogrodach?

– Przede wszystkim wspaniały spokój, jaki wprowadzają do naszego życia. Ja w ogrodzie odpoczywam. Cisza, piękno i radość z obcowania z przyrodą. Własna działka może być też bardzo pożyteczna. Uprawienie warzyw, owoców, ziół. Własna, choćby niewielka grządeczka może być bezcenna.

– No ale trzeba mieć ten swój kawałeczek ziemi, żeby móc coś na nim posadzić.

– W Jeleniej Górze jest mnóstwo pustych działek, którymi przestały się zajmować osoby starsze. Kiedyś na działkę trzeba było czekać w kolejce. Teraz działki czekają na chętnych, choć kosztują grosze. Dla kogoś, kto mieszka w bloku własna działka może być wspaniałą odskocznią od codzienności i osiedlowego zgiełku. Opuszczone działki zarastają chwastami, sąsiedzi się denerwują, a mogą być piękną częścią czyjegoś życia.

– Na co zwrócić uwagę przy planowaniu ogrodu w pierwszej kolejności?

– Na to, co chcemy mieć na działce. Jeśli rośliny ozdobne, to jakie. Czy mamy na to warunki. Czy mamy miejsca nasłonecznione, czy cieniste i jakim roślinom będzie u nas dobrze. Częstym błędem jest nie zwracanie uwagi na to, jak rośliny się rozrastają, w efekcie czego po kilku latach w ogrodzie robi się zbyt gęsto. Robi się problem, gdy jedna roślina zasłania inną, bo źle je rozmieściliśmy. Planując nasadzenia warto poczytać o interesujących nas roślinach. Nie tylko o tym jak rosną, w jaki warunkach im najlepiej, ale i jakie sąsiedztwo innych roślin im służy, a jakie nie. Koło rododendronów, które lubią kwaśne stanowisko, lokujemy rośliny o podobnych upodobaniach, a nie wymagające zupełnie innej gleby. Patrzymy też na ich zapotrzebowanie na wodę. Aranżacja ogrodów to ważne i niełatwe zadanie. Nadmierne zagęszczenie roślin może też sprzyjać rozwojowi chorób. Jeśli jakaś roślina choruje, trzeba wrócić uwagę czy sąsiednie też są zagrożone. Podobnie jest ze szkodnikami. Nasadzenia trzeba robić z głową. Warto pomyśleć, co posadzić pod oknem, by pachniało nam w domu, gdy je otworzymy.

– Może więc lepiej powierzyć zakładanie ogrodu fachowcom?

– Można to robić samemu, ale trzeba poświęcić temu trochę czasu, albo chociaż korzystać z rad fachowców, jeśli chcemy uniknąć rozczarowania efektami naszej pracy w późniejszym czasie.

– Ludzie chętnie korzystaj z rad fachowców?

– Wiele osób dopytuje o to, jak zajmować się konkretnym roślinami, jak je pielęgnować. Ludzie zasypują nas pytaniami. Praca w sklepie ogrodniczym to nieustanne rozmowy z klientami. Co później ludzie robią z naszymi radami, tego nie wiemy. Zdecydowanie mniej jest jednak tych, którzy kupują nasiona, czy sadzonki i nie pytają o nic.

– O co warto pytać?

– O wszystko. Nie tylko o same rośliny, jak je sadzić i pielęgnować, ale też i o to, skąd są sadzonki, czy rośli nadają się do uprawiania w naszym klimacie. Często przychodzą ludzie i pytają, co się stało z roślinami, które kupili gdzieś tam, posadzili, ale się nie przyjęły. Dlatego warto zainteresować się skąd są pięknie wyglądające sadzonki i czy trafiają do sprzedaży o właściwej porze roku. Kilka tygodni temu ociepliło się i do sklepów ogrodniczych natychmiast rzucili się ludzie, którzy natychmiast chcieli już sadzić cebule, kłącza i pytają dlaczego tego, co akurat chcą, nie mamy jeszcze w sklepie. Cierpliwie tłumaczymy, że to jeszcze nie ta pora i że zbyt wielkie jest ryzyko, na przykład przemarznięcia roślin w transporcie. W ogrodnictwie wszystko ma swój czas. Trzeba wiedzieć na co jest sezon, bo to może być klucz do sukcesu. I dopytać choćby dobrym sklepie, kiedy i jak zajmować się poszczególnymi roślinami.

– A gdy już ogród mamy i zielona zaczyna rosnąć?

– Roślinami trzeba się zajmować i dostarczać im odpowiednich składników do życia, nie tylko podlewać. Ludzie na samej wodzie też nie przeżyją. O rośliny trzeba dbać i je pielęgnować. Wtedy się nam odwdzięczą. Trzeba dostarczać im najróżniejszych składników, odpowiednich dla konkretnych gatunków. Bardzo ważne jest zasilanie odpowiednimi nawozami. Dlatego warto czytać informacje na temat składu poszczególnych nawozów. Zwracać uwagę na to, czy wpływać będą na ukorzenienie, na wybarwianie, na kwitnięcie naszej rośliny, by miała się ona dobrze w naszym ogrodzie. O nawożenie warto zadbać już teraz, gdy rusza wegetacja. Im szybciej dostarczymy roślinom niezbędnych dla nich składników, tym szybciej zrobią z nich użytek. Już warto zasilać rośliny, bo służy to ich rozrostowi, kondycji. Rośliny kwitnące na wiosnę warto zasilić wieloskładnikowym nawozem zawierającym potas, dzięki czemu będą intensywnie kwitły.

– O co warto zadbać wczesną wiosną?

– W Nowinach Ogrodowych pisaliśmy już o bardzo ważnym przycinaniu drzewek. Ważne, by na wiosnę pobudzić do życia trawnik. Zazwyczaj jest tak, że wiosną zaczynamy pracę z trawnikiem bez większego zapału, później przychodzi okres suszy (co ostatnio w naszym regionie zdarza się często) i jest kłopot z nawadnianiem trawników, które bardzo cierpią z tego powodu. Potem przychodzi zima… Dlatego wiosną taki wymęczony, zniszczony trawnik warto solidnie wygrabić, nawet lekko go poszarpać. I koniecznie napowietrzyć, chociaż ponakłówać widłami. I też ruszamy z nawożeniem. Jeśli chodzi nam nie tylko o kondycję trawy, ale mamy też kłopot z mchem, chwastami, możemy kupić nawóz, który jednoczenie pozwoli nam zwalczać i te problemy. Warto o tym pomyśleć już teraz. Opcji i środków do stosowania jest wiele. I od razu chcę chcę zdementować ostatnio dość popularną pogłoskę, że ponoć jest „coś”, czym można posypać trawnik i po tym zabiegu wystarczy go skosić trzy razy w roku, bo trawa będzie miała długo odpowiednią wysokość i nie będzie trzeba więcej się nią zajmować. Otóż, nie ma takiego cudownego środka. Przynajmniej na razie, co nie znaczy, że nie będzie za kilka lat. Przecież naukowcy non stop pracują i może coś takiego wymyślą, ale na razie NIE MA!

– Pochodzi Pani z okolic Poznania. Jak trafiła Pani pod Karkonosze?

– Nigdy nie myślałam o wyjeździe z rodzinnych stron. Po studiach Szukając pracy w zawodzie idąc za głosem serca jedną ze swoich ofert wysłałam właśnie tutaj. I dostałam odpowiedź, że następnego dnia mogę przyjechać na rozmowę. Wsiadłam w autobus i pojechałam z jedną torbą. Tato powtarzał „dziecko weź drugą torbę, bo już do nas nie wrócisz”. Zaprzeczałam, ale okazało się, że miał rację. Przyszły szef powiedział mi, że mogę zacząć pracę od jutra. Miałam trzy godziny na zastanowienie się, bo tyle czasu było do autobusu, którym mogłam wrócić do domu. Stwierdziłam, że zostaję. Znajomi pomogli na miesiąc dali dach nad głową, pomogli znaleźć mieszkanie. Tutaj zobaczyłam inne życie, które bardzo mi się spodobało, szczególnie po latach spędzonych w lesie. Serce zaczęło mocniej bić, męża tu znalazłam, no i zostałam.

Daniel Antosik

Archiwum Nowin Jeleniogórskich 2017

1 Komentarz

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.