Robert Rient, pisarz i dziennikarz ze Szklarskiej Poreby, który zasłynął reportażem o swoim odejściu od Świadków Jehowy, poruszony ekologicznym dramatem, który dzieje się na Odrze, wystąpił z pomysłem, by nadać rzece osobowość prawną. W niespełna dobę jego petycje poparły setki osób.

Pytamy autora co go zainspirowało, jakie są szanse przeprowadzenia takiej procedury prawnej i jak wyobraża sobie funkcjonowanie

Pomysł by nadawać rzece osobowość prawną w polskich, czy nawet europejskich ramach prawnych wydaje się oryginalny, a dla wielu wręcz nie do zrealizowania. Skąd więc ten pomysł się wziął?

– Przed laty, podczas wizyty w Nowej Zelandii spacerowałem wzdłuż rzeki Whanganui, która uznana jest za osobę prawną. Tak dowiedziałem się, że to jest w ogóle możliwe. Nie tyle troszczyć się o naturę, rozumieć, że życie człowieka bezpośrednio zależy od bioróżnorodności i kondycji natury, ale wprowadzić prawo, które pozwala tę naturę chronić. W Nowej Zelandii aby wejść do parku starych drzew, musiałem – jak wszyscy – przejść przez wąską, metalową bramą, zamoczyć buty w specjalnym płynie i wytrzeć podeszwy, by na przykład nie wnieść do parku nasion inwazyjnych roślin lub toksycznych substancji. Parki Narodowe w Nowej Zelandii zajmują około 10 proc. powierzchni kraju, w Norwegii jakieś 7 proc. i aż 24 proc na Svalbardzie. W Polsce to tylko 1 proc. W naszej kulturze posiadanie osobowości prawnej przez rzekę wydaje się dziwne, choć posiadanie osobowości prawnej przez korporacje nikogo nie dziwi.

– Mówi pan o inspiracji rozwiązaniem nowozelandzkim. Kiedy tam przyjęto takie rozwiązania? Jak to wyglądało formalnie i praktycznie?

Gdy Maorysi po raz pierwszy zażądali rozpoznania w rzece żywej istoty biali sędziowie wyśmiali ich. A jednak, po latach, 11 marca 2017 roku Whanganui została uznana przez parlament Nowej Zelandii za żywą istotę i uzyskała osobowość prawną. W języku māori imię rzeki brzmi Te Awa Tupua, co można przetłumaczyć jako Dziwna, Nadprzyrodzona Istota. Według prawa Whanganui nie może być niczyją własnością. Jej interesy są reprezentowane przed sądem podobnie jak wtedy, gdy pokrzywdzoną jest osoba nieletnia. Do reprezentowania rzeki powołano urząd Te Pou Tupua, który składa się z dwóch osób – jedną wybiera rząd, drugą maoryskie plemię Whanganui. Maorysi mówią Ko au te awa, ko te awa ko au. To znaczy „Jestem rzeką, a rzeka jest mną”.

– Systemy prawne państw, w których podaje pan przykłady rzek z osobowością prawną mają charakter common law…

– Jest różnie. Poza Whanganui rzeki uznane za osoby prawne to Ganges i Jamuna w Indiach, Magpie w Kanadzie, dorzecze rzeki Atrato w Kolumbii. Ale nie tylko rzeki uznawane są za osoby prawne. Tak na przykład jest z Te Urewera, największym parkiem narodowym na północnej wyspie Nowej Zelandii. Obecnie trwają również prace nad nadaniem osobowości prawnej górze Taranaki. O ile można tam mówić o precedensie prawotwórczym to w Indiach rzeki za osoby prawne uznał Stanowy Sąd Uttarakhand, natomiast Sąd Najwyższy Indii uznał to rozwiązanie za nieskuteczne.

– Czy w systemie prawa kontynentalnego, jak w Polsce, da się w ogóle nadać osobowość prawną takiemu podmiotowi, jak rzeka? Czy konsultował pan może taką możliwość z prawnikami i (jeśli tak) jaka była ich odpowiedź.

– Cieszę się, że określił pan rzekę jako podmiot. Gdyż obecnie dla prawa rzeka jest raczej przedmiotem, ściekiem, zasobem przeznaczonym do eksploatacji. Nadanie osobowości prawnej Odrze nie jest fanaberią, a wyłącznie uznaniem czy raczej rozpoznaniem rzeczywistości, czyli tego, że Odra jest żywa i posiada prawo do życia. O jej życiu świadczą ryby, raki, żaby, ważki, ptaki, tataraki, trzciny, woda i my ludzie. Wszyscy korzystamy z wody o ile ta jest żywa. I potrzebujemy jej, by zachować zdrowie i życie. I te tony ciał, które straciły w Odrze życie, ponieważ nie posiadamy prawnych narzędzi ochrony rzek, też świadczą. Każde z tych ciał posiada swoją historię, rodziców, głód życia i prawo do domu, zdrowego domu, czyli rzeki.

A odpowiadając konkretnie na pana pytanie, tak, konsultowałem się. Uznanie Odry za osobę prawną jest w Polsce możliwe. Prawo ewoluuje, tak jak nasza świadomość. Jeszcze nie tak dawno wielu mężczyzn było zdziwionych albo wręcz oburzonych pomysłem nadania kobietom praw wyborczych. Prawo tak naprawdę nic nie nadało kobietom, raczej rozpoznało w kobietach pełnoprawne istoty. Prawo jest niekiedy powolne, niedowidzi. Uznanie rzeki za osobę prawną jest wyłącznie uznaniem rzeczywistości, rozpoznaniem w Odrze żywej rzeki, której należy się prawo do życia. Adwokatka Karolina Kuszlewicz już rok temu napisała, że rzeka uznana za osobę prawną „byłaby stroną postępowania. Jej interes nie byłby mierzony kapitalistycznym prawem własności czy zysku finansowego, lecz wynikałby z uznania jej za żywy organizm, „samoistny byt zasługujący na reprezentację, dającą szanse na sprawiedliwy proces.”

– Ma pan może koncepcję, jak taki proces przeprowadzić, jak wyglądałaby reprezentacja prawna i kto taką reprezentacje by sprawował?

– Zbieramy pomysły, szukamy najlepszych rozwiązań i propozycji, tak naprawdę to początek. Dobę temu powstała petycja „Odra jako osoba prawna”, zachęcam do podpisania. W sobotę o 19:00 zapraszam na otwarte i bezpłatne spotkanie wprowadzające. Mam świadomość, że przed nami maraton, nie sprint. To czas gromadzenia ludzi chętnych do pracy i merytorycznych rozwiązań. Bliskie jest mi rozwiązanie stworzone przez Nową Zelandię, gdzie w interesie rzeki występują osoby, które doprowadziły do uznania rzeki za osobę prawną. U nas do zaangażowanych osób należy szerokie grono naukowców, ekologów, przedstawicieli organizacji pozarządowych działających na rzecz ochrony rzek. Wymienię już wspomnianą Karolinę Kuszlewicz, Towarzystwo Wolne Rzeki, Stowarzyszeni Nasz Bóbr czy Koalicję Ratujmy Rzeki.

– Gdyby udało się przeprowadzić cały proces, jakie mogłyby być konsekwencje?

Samo uznanie Odry za osobę prawną to wyłącznie symbol, który tak naprawdę niewiele zmienia w przestrzeni prawa. Z pewnością podniosłoby to świadomość ludzi, pomogło zrozumieć, że rzeka jest nam potrzebna do życia i wymaga szacunku tak jak krwioobieg. Byłaby to również opowieść o wrażliwym prawie, które nie tylko realizuje już dawno wypełnione polecenie by czynić sobie Ziemię poddaną. Uznanie Odry za osobę prawną oznacza, że zyskałaby zdolność sądową, czyli mogłaby stać się stroną postępowania. Obecnie nie posiada swojej reprezentacji, i tak naprawdę nikt nie może się podjąć jej skutecznej obrony. A zatem poza nadaniem osobowości prawnej powinny temu procesowi towarzyszyć zmiany procedur dotyczące ochrony dzikiej przyrody. By nie były wydmuszką jak teraz, ale pozwalały natychmiast reagować na krzywdę. Przecież gdy ktoś włamie się do firmy która jest osoba prawną i ją zdemoluje, można wezwać policję, domagać się procesu, odszkodowania. Odra od lat jest zatruwana, cierpią i umierają nie tylko tysiące ryb i innych stworzeń, ale zagrożone jest również nasze zdrowie i życie.

A dlaczego Odra a nie inna rzeka?

Sądzę, że każda rzeka zasługuje na ochronę,jak wszystko co żywe. Jednym z powodów jest powszechne zainteresowanie Odrą, co daje szansę na zebranie grupy ludzi, która zechce spędzić część życia na działaniach prowadzących do uznania jej za osobę prawną. Znam Odrę osobiście i zawdzięczam jej własne zdrowie. Myślę również o rodzinie, albo grupie, plemieniu, w którym jedna osoba została zgwałcona. Uważam, że wszyscy w rodzinie, grupie czy plemieniu zasługują na ochronę, jednak zgwałcona osoba potrzebuje szczególnej opieki, czasu na regenerację. Kogoś kto będzie miał odwagę i gotowość nieść ją na rękach, albo stanąć w jej obronie, albo chociaż zapewnić jej spokój, na tyle na ile jest to możliwe. Odra jest moją siostrą, tak ją postrzegam, jest moją zgwałconą siostrą.

– Puszczając wodze wyobraźni, gdyby osobowość prawną miałaby Odra, to rzecz jasna powinna mieć i Wisła, ale dlaczego nie także Bug, może więc i kolejne coraz mniejsze rzeczki. To samo powinno dotyczyć jezior, zwierząt, może również pomnikowych drzew. Dostrzegając sens tego rozwiązania obawiam się, by nie popaść w odwrotna skrajność. Czy ma pan podobne obawy i gdzie postawiłby pan granice takiemu rozwiązaniu.

– Uznanie Odry za osobę prawną nie daje jej prawa do bycia człowiekiem. Nasze centralne, uprzywilejowane miejsce pozostaje. Mówimy przecież o prawie, narzędziu, które stworzyliśmy by chronić interesy. W trakcie nabierającego na sile kryzysu klimatycznego, praktycznie w każdym miejscu na świecie pojawia się konieczność ochrony dzikiej natury, i jest to tożsame z ochroną człowieka. Zależymy od czystego powietrza, gleby i wody. Czyste, zdrowe rzeki są nam potrzebne do przetrwania. Gdyby każda rzeka w Polsce miała status osoby prawnej z pewnością żylibyśmy w zdrowszym kraju, odebralibyśmy lekcję dotyczącą szacunku, człowieczeństwa. Wypuszczanie ścieków byłoby monitorowane, a spacery nad rzeką sprawiałyby przyjemność, podobnie jak kąpiele w czystej wodzie. To my tworzymy i ustalamy prawo. Stoimy w kręgu, zależymy od siebie. To siatka utrzymująca życie, kolejne w niej pęknięcia zagrażają naszej przyszłości. I nie wydaje mi się by była istotniejsza kwestia dla życia i prawa niż ochrona domu – a zatem naszego ciała, miejsca, w którym żyjemy i planety, tych trzech. Żadne z naszych ciał, i żadne z naszych materialnych domów, nie są oderwane od tego pierwszego domu jakim jest Ziemia. Uznaniu Odry za osobę prawną mogłaby być chwilą, w której jako człowiek uczciwie dostrzegam otaczający mnie świat, przywileje które posiadam i korzystam z naszej niezwykłej umiejętności do kochania, opiekowania się, dbania o dom. Rzeka jest domem, wiedzą o tym jej mieszkanki i mieszkańcy, wie o tym każdy człowiek, jeśli tylko da sobie chwilę by to rozpoznać, uznać.

– Po latach wędrówki po świecie wrócił Pan mieszkać do Szklarskiej Poręby, więc skoro jesteśmy przy rzekach, czy ma pan jakiś szczególny sentyment do rzeki Kamiennej?

– Kocham tę rzekę, pływałem w niej jako dzieciak, pamiętam pstrągi w strumieniach. Odwiedzam ją regularnie. Jednak włodarze naszego miasta wydają pozwolenia na kolejne apartamentowce, developerzy przejmują miasto, natura jest dewastowana. Oczyszczalnia ścieków w Szklarskiej Porębie od lat nie wyrabia, chociaż nowe budynki zazwyczaj nie otrzymują prawa by przyłączyć się do sieci kanalizacyjnej. Ścieki regularnie zatruwają strumienie i samą Kamienną, spływają do Jeleniej Góry i dalej. Mieszkańcy nagrywają filmy, robią zdjęcia, apelują o badanie wody. Od lat nie widziałem u nas pstrąga, rzeka często śmierdzi, jest regularnie zatruwana, jak Odra. Chcę wierzyć, że katastrofa na Odrze zmobilizuje również naszych włodarzy do konkretnej pracy.

Petycja „Odra jako osoba prawna”: https://naszademokracja.pl/petitions/odra-jako-osoba-prawna

Bezpłatne i otwarte spotkanie dla zainteresowanych Odrą jako osobą prawną, szczegóły tu: https://www.facebook.com/events/779291546716181

Fot PSP, strona Roberta Rienta

5 komentarzy

  1. Może pan Rient zamiast interesować się Odrą zainteresowałby się najpierw Kamienną, którą tak ładnie zanieczyszcza Szklarska Poręba.

  2. Problem nie powstał teraz. Trzeba przyznać, inwestycja i spółka KSWiK to poklosie swoistego szantażu finansowego – wspolna dotacja, która do tej ubezwłasnowalnia władze samorządowe. Nijak się rozstać!
    Druga strona mwdalu, to zmuany w prawie budowlanym i gospodarce przestrzennej. Malo kto orientuje sie, że kluczowe decyzje inwestycyjne zapadają poza urzędem – gminy. Kto zatem wydaje pozwolenie na budowę? Kto później musi borykać z nadmiarem, tu, ścieków?!
    Może przy okazji warto pochylić sie nad prawem zdefraudowanym przez deweloperów!?

  3. Jesli rzeka będzie miała osobowosc prawna to musi tez posiadac właściciela…kto bedzie reprezentował strukture włascicielską…wybrany nnaród z gwiazda dawida..? Jakie są szansę że nie zostaniemy wyrugowani ze swojej macierzy…to dosc niebezpieczny pomysł i z całym szacunkiem dla pana Roberta i szczytnych idei moze warto zastanowic sie nad konsekwencami takiego stanu rzeczy…pachnie mi tu to niefajnie…NIe trzeba robic osobowosci prawnej a stworzyc prawo które bedzie działać z cała siła i mocą swojej jurysdykcji i karac sprawców którzy degraduja srodowisko.

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.