Człowiek, który coś znaczy, żyje w taki sposób,

że jego życie jest poświęceniem dla jego idei.”

Oswald Spengler

– Odkąd sięgam pamięcią słyszę o Tacie słowa wypowiadane z szacunkiem, zawsze z domieszką podziwu, a jednocześnie okraszone szczerym uśmiechem, nieraz dobrą anegdotą – wspomina syn Michał Rażniewski (brat Tomek wspiera rodzinę duchowo z dalekiej Kanady). – Ludzi znali Go od najlepszej strony, jako pogodnego nauczyciela oddanego całym sercem swoim dzieciom, zawodnikom. Nauczyciela z powołania. Pasjonata, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Takiego, który często powtarzał „Róbmy swoje”. Jak krótko i zwięźle przedstawić Tatę, jego pracę, sportowy dorobek, marzenia? Trudne to zadanie. Tyle lat upłynęło od pierwszych lekcji narciarstwa i tenisa. To były prawdziwe pasje Staszka, jak nazywali Go przyjaciele. W czasie długiego życia pełnił wiele funkcji i wykonywał różne zawody.

Stanisław Rażniewski, aktywista sportu akademickiego z przedwojennego AKS- Niwka, potem w Lechii Mysłowice, latem 1945 roku z rodzinnego Zagłębia z ekipą Uniwersytetu Jagiellońskiego przyjechał do zrujnowanego Wrocławia zdemobilizowaną ciężarówką Dodge. Zaczął studia medyczne, po pięciu semestrach na wydziale lekarskim zrezygnował. Zdecydował się na dziedzinę, która stała się pasją Jego życia – wychowanie fizyczne. Pracując zawodowo zrobił magisterium we wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego. W latach 1949 – 1951 był miejskim inspektorem kultury fizycznej, potem do 1954 roku pracownikiem Wojewódzkiej Rady Narodowej we Wrocławiu.

Przy zgłębianiu życiorysu Staszka nie sposób pominąć tego, co o Nim pisano i opowiadano. Oto fragment artykułu Krzysztofa Blautha ze „Sportowca” (nr 15 z 12 kwietnia 1966 roku). „Pionier – to jest najwłaściwsze określenie mgra Rażniewskiego. Choć od pionierskich czasów odradzającego się w polskości Dolnego Śląska minęło już 20 lat, p. Stanisław pionierem pozostał. I pionierem tego wszystkiego, co nowe i trudne, co wywalczyć trzeba niemałym nakładem czasu, sił i entuzjazmu – już pozostanie. Kiedy w 1954 roku działacze wrocławskich związków zawodowych postanowili szerzej ruszyć w karkonoskie narciarstwo, w pierwszym rzędzie zwrócili się o pomoc do mgr. Rażniewskiego. Nie odmówił. W wojewódzkim mieście zostawił niezłą posadę, urządzone mieszkanie, asystenturę na uczelni i pojechał do Cieplic. Jako narciarz konkurencji zjazdowych w barwach Stali nie uzyskał błyskotliwych sukcesów, zdobył jednak rzecz znacznie cenniejszą – serca jeleniogórskiej młodzieży. Jej poświęcił gros entuzjazmu i wysiłków, zarówno w pracy nauczycielskiej w szkole, jak i na trenersko – klubowym polu. W zimie narty, w lecie tenis – oto jak wyglądał sportowy kalendarz mgr. Rażniewskiego. Wbrew rozlicznym przeszkodom organizował w Sudetach imprezy narciarskie, Puchary Przesieki, Puchary Karkonoszy, wiosenne zawody w Kotle Smogorni. Mgr. Rażniewski walczył, agitował, przekonywał, ale nie załamywał rąk. P. Rażniewki nie zrezygnował z zajęć instruktora gimnastyki leczniczej w cieplickim uzdrowisku i pracy w Międzyszkolnym Klubie Sportowym Podgórze Karkonoskie. Zawodowo i społecznie działał w różnych środowiskach, z zapałem, którego bynajmniej nie zgasiły ani lata, ani tzw. obiektywne trudności, ani jakże często spotykany brak zrozumienia”.

Stanisław Rażniewski zawsze myślał o stworzeniu systemu opieki nad dziećmi, dającemu szerokie możliwości ich rozwoju i wychowania. Wymyślił hasło ”Wychowanie przez góry i dla gór”. Jego marzenie spełniło się. Przykład założonej przez Niego w 1970 roku Szkoły Narciarskiej i Sudeckiego Klubu Sportowego „Aesculap” jest na to żywym dowodem. W tworzeniu Stowarzyszenia, potem budowy bazy szkoleniowej dla dzieci i młodzieży w Górach Kaczawskich, Mikrostacji Sportów Zimowych i Letnich Łysa Góra – Dziwiszów prawa ręką Staszka była żona Teresa. Pierwsze wyciągi w Dziwiszowie na stoku Ulimka postawiono w 1985 roku. Trzy lata później ruszyła budowa pierwszego wyciągu orczykowego na Łysej Górze. Większość prac była wykonywana społecznym mozołem przez członków i sympatyków Szkoły i Klubu.

Wychowankowie Aesculapa to już kilka narciarskich pokoleń jeleniogórzan.

– Sport wyczynowy uprawiają nieliczni, kibicują miliony, istnieje trzecia, najkorzystniejsza dla człowieka forma sportu: uczestnictwo – przekonuje Mieczysław Bogdaszewski. – Szkoła Aesculap zrzesza miłośników narciarstwa. Rodzice zapisują swoje dzieci, obserwują ich postępy, a potem nabierają ochoty i odwagi…i stają się również uczniami. W każdą niedzielę podczas całego roku szkolnego wyjeżdżają w góry znajdując tu radość i wspólną zabawę.

Stanisław Rażniewski cieszył się z nowych adeptów jazdy na nartach, ale też z sukcesów sportowych. Wyszkoleni w Aesculapie przez świetnych trenerów i instruktorów zawodnicy Katarzyna Karasińska, Piotr Kaczmarek i Bartłomiej Wasileńczyk reprezentowali Polskę na olimpiadzie w Salt Lake City i w zawodach Pucharu Świata. Największym sukcesem kadry szkoły (i idei jej wychowania zarazem), było wystąpienie 40-osobowego zespołu na kongresie IVSI w Zakopanem.

Staszek rozwinął tenis jeleniogórski. Do świetności doprowadził pięć kortów tenisowych. W latach 70-tych były znane w całym kraju z tradycyjnych, ogólnopolskich turniejów „Września Jeleniogórskiego” i z mistrzostw Polski. Grały w nich gwiazdy polskiego tenisa, Wiesław Gąsiorek, Tadeusz Nowicki, Maciej Dobrowolski i Wojciech Fibak. Staszek miał też zasługi w budowie (od ściany do obijania piłek), hali sportowej NKS Spartakus (obecnie MOS-u).

O Stanisławie Rażniewskim mówiono „Człowiek orkiestra”. Był też rzeczoznawcą Towarzystwa Urbanistów Polskich i członkiem PTTK. Uprawiał turystykę górską.

Często mawiał „Róbmy swoje” i z uporem maniaka, niemałym nakładem sił i entuzjazmu pokonywał urzędnicze bariery i progi, prosił, przekonywał argumentami. Nie było dla niego rzeczy niemożliwych. Taki pozostanie w pamięci.

W swoich wspomnieniach „Zawiłość losów i działań” Stanisław Rażniewski napisał „Jestem bowiem osobiście upartym optymistą. Wierzę, że ministrowie i kuratorzy oświaty przebudzą się z letargu. Że zaczną tworzyć znakomite programy szkoleniowe skutkujące poprawą bazy sportowej i wyników olimpijskich oraz z drugiej strony powszechnością kultury fizycznej i dostępnością nowoczesnych obiektów dla wszystkich”.

Henryk Stobiecki

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.