Chciałby zbudować w opuszczonej wsi mały dom i przespać się w nim, choć jedną noc. Potem może umierać. O tym marzy Michał Hajtko z Miłkowic koło Lubina. Jest Łemkiem, polskim Łemkiem – jak podkreśla, wiary prawosławnej. Trzy lata temu, po przejściu na niespodziewaną emeryturę, miał więcej czasu, zatem starania o odzyskanie ziemi rodziców we wsi Jasionka koło Gorlic nabrały tempa i zakończyły się sukcesem.

Michał Hajtko chlubi się, że jest pierwszym „powracającym” do łemkowskiej wsi. Przez wszystkie lata starań o majątek był przekonany, że co zabrała Polska Rzeczpospolita Ludowa, to Rzeczpospolita Polska winna zwrócić. Wierzy w sprawiedliwość i w święte prawo własności.

Rodzina pana Hajtko została wysiedlona ze wsi Jasionka (w jęz. łemkowskim Jasiunka) w 1947 roku, w ramach „Akcji Wisła”. Kazano im się osiedlić w powiecie wołowskim na Ziemiach Zachodnich. Ojciec Jan (Iwan) Hajtko nie wytrzymywał jednak tej rozłąki i w latach 60-tych ubiegłego wieku wrócił do Beskidu Niskiego. Nie do swojej wsi, bo na to mu nie pozwolono, ale do nieodległej Zdyni. Michał Hajtko wiele razy odwiedzał ojca. Ten go kiedyś oprowadzał po swoim dawnym majątku i zapytał: – Synu, jeśli wilk zje ci owcę, to jak tę owcę odzyskać? – Ja mu tę owcę z pyska wydrę – odpowiedział młody Michał. Po śmierci Iwana Hajtko jego syn rozpoczął długą, administracyjną drogę do odzyskania majątku.

Ach to rozkosz Łemkowina,

Najdroższa nasza kraina*

Przed wojną we wsi Jasionka w powiecie gorlickim mieszkało ponad 70 rodzin, było tu 130 numerów, dwie karczmy i szkoła, cerkiew znajdowała się w nieodległej wsi Krzywa. Historia osady sięga 1665 roku. Wieś rozciągała się na 600 hektarach, z czego 300 stanowiły ziemie rolne. Ze wspomnień dawnych mieszkańców opisujących początek „Akcji Wisła”**: „Nadszedł dzień 9 czerwca 1947 roku – tragedii i zagłady Jasionki. O świcie, gdy większość mieszkańców jeszcze spała, od dołu wsi wkroczyło wojsko, zachodzili do każdej chyży (domu i zagrody – przyp. MK), nakazując zabranie całego majątku, strasząc, że jak wrócą, to już będziemy musieli opuścić wieś. Nikt nie wiedział, gdzie wywiozą mieszkańców – czy na Wschód, czy na Zachód. Jak powiedzieli, tak zrobili – wrócili za kilkadziesiąt minut i wygnali każdego, kto się ociągał lub nie chciał opuścić chyży. Robili to z krzykiem a najbardziej opornych okładali kolbami z karabinów. To była straszna chwila – krzyk żołnierzy, płacz kobiet, ryk zwierząt, beczenie owiec i szczekanie psów pozostały mieszkańcom w pamięci do końca życia. Wygnano w kilka godzin wszystkich, chyże zostały puste a zostały w nich tylko psy, koty i resztki majątku.”

Michał Hajtko wspomina pierwsze urzędowe odpowiedzi w sprawie ojcowizny. Chodzi konkretnie o pięć hektarów lasów i cztery hektary ziemi w dawnej wsi. Dodaje, że w ogóle nie chodzi o wielkość majątku. Choćby to był tylko hektar pola, również podjąłby się batalii o odzyskanie.

– To nie ma znaczenia. Poza tym mnie zupełnie nie interesowała sprawa interpretacji dziejowej czy politycznej, dotycząca całej „Akcji Wisła”. Chodziło mi wyłącznie o odzyskanie mojej ziemi, że powiem górnolotnie, acz prawdziwie – ziemi, skąd mój ród, na podstawie wówczas obowiązującego prawa. Mam do tego prawo. Pierwsze odpowiedzi na moje żądania były krótkie, w stylu: spadaj pan na drzewo – opowiada pan Michał.

Choćbyś świat nogami schodził

I po pas w szczęściu brodził

Tomasz Kalborczyk, zajmujący się wysiedleniami z Łemkowszczyzny, opisuje starania obywateli o pozwolenie na powrót. „Przed 1956 rokiem przyjętą formą odpowiedzi było odesłanie podania z adnotacją, iż powrót nie jest możliwy ze względu na użytkowanie gospodarstw przez Państwowe Gospodarstwo Rolne lub inne spółdzielnie produkcyjne.”***

Mamy tu jeden dobitny przykład z Powiatowej Rady Narodowej w Gorlicach, znaleziony na stronie poświęconej historii Beskidu Niskiego: „W odpowiedzi na podanie Obywateli z dnia 11 III 1956 r., skierowane do Prez. Rady Narodowej w Gorlicach, w sprawie powrotu do poprzedniego miejsca zamieszkania we wsi Jasionka w powiecie gorlickim – Prezydium Powiatowej Rady Narodowej – Powiatowy Zarząd Rolnictwa informuje Obywateli, że pozostawione przez Was gospodarstwa zostały rozdysponowane na rzecz PGR. W tych warunkach zwrot gospodarstw posiadanych przez Obywateli w tut. Powiecie nie może nastąpić. Kierownik Powiatowego Zarządu Rolnictwa, mgr Gurgul Józef, Gorlice, dnia 27.III. 1957 r.”

Okazało się, a było to łatwe do udowodnienia, że w przypadku Jasionki ówczesna Powiatowa Rada Narodowa w Gorlicach zrealizowała kluczowy dekret, podpisany przez prezydenta Bolesława Bieruta i członków rządu (z dnia 27 lipca 1949 r. o przejęciu na własność państwa niepozostających w faktycznym władaniu właścicieli nieruchomości ziemskich, położonych w niektórych powiatach województwa białostockiego, lubelskiego, rzeszowskiego i krakowskiego), ale bez stosownej uchwały lokalnej, zatem niezgodnie z prawem. Według słów Michała Hajtko, próbowano nadgonić prawne niedoróbki aż dziesięć lat później, uchwalając stosowne prawo. Innym problemem, którym próbowano żonglować w systemie prawnym, było imię ojca: chodziło o Jana czy Iwana? – A przecież to to samo, tyle że jedno po polsku, drugie po łemkowsku – mówi spadkobierca.

Nie znajdziesz takiego kraju,

Łemkowina przedsmak raju

Pan Hajtko wspomina jedną z rozpraw sądowych w Warszawie, kiedy proponowano mu ziemię zamienną, w innej części Polski. Owszem, zgodził się spadkobierca, ale pod jednym warunkiem – że ziemia będzie zlokalizowana nie dalej niż 100 metrów od Bałtyku! Czym wprowadził wszystkich obecnych na sali w nerwowy chichot, nikt bowiem nie był władny, aby taką zamianę przeprowadzić.

Nie wdając się w prawnicze zagadnienia: główny temat dotyczył „uzgodnienia treści księgi wieczystej zgodnie z rzeczywistym stanem prawnym”. Przez 70 lat ojcowizna Michała Hajtko była zapisana jako własność Skarbu Państwa, czyli Lasów Państwowych (nadleśnictwo Gorlice) i Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w Warszawie. Poszukiwania dawnych ksiąg wieczystych trwały wiele lat. W Archiwum Państwowym w Rzeszowie i Gorlicach, jak wspomina Michał Hajtko, pracownicy byli życzliwi.

Wreszcie, w lipcu 2019 roku nadszedł ostateczny wyrok w tej sprawie – zmiana w zapisie w księgach wieczystych działki obejmującej lasy i ziemię. Od tego momentu właścicielką majątku jest 96-letnia mama pana Michała – Stefania Hajtko. W tym piśmie nie znajdziemy nic o historii przymusowych wysiedleń i o 28-letnich staraniach o odzyskanie ziemi. Jest typowo administracyjne.

Pan Michał, człowiek wrażliwy, szanujący symbole i lubiący poezję, pierwsze, co zrobił z tym wyrokiem, to poszedł na grób ojca i dziadka. Porozmawiał z przodkami: – Widzisz, tato, ja tę owcę z pyska wilka wydarłem – powiedział Michał Hajtko.

Wieś Jasionka to obecnie przysiółek (23 kilometry od miasta powiatowego Gorlice). Ledwie widać wytyczone dawne drogi, przy których stoi kilka żeliwnych krzyży. Trakty porasta trawa. Na mapach satelitarnych widać lasy, dalej lasy i zaledwie kilka domów, nic więcej. – Przecież tam nic nie ma, do czego pan chce wracać? Wszędzie daleko, a w zimie i do tej swojej ziemi pan nie dojedzie – pytam. – Moje ziemie, to i mój powrót. Mówiłem już o gruszy? Gruszę zasadził mój prapradziadek, przy samym domu. Ilekroć tam byłem, mówiłem do drzewa: „Gruszko, gruszeńko, wytrzymaj jeszcze trochę, proszę.”

Grusza jeszcze w 2010 roku wyglądała całkiem dobrze, dziś pozostał główny pień i jedna gałąź. Cóż, grusza żyje 150, nawet do 300 lat, ale nie o owoce przecież w tym przypadku chodzi. Najważniejsze, że gruszę posadził prapradziadek Konstanty Hajtko. Już ma sąsiedztwo, gdyż 96-letnia pani Stefania Hajtko ze swoim synem posadziła nowe drzewo – dąb. Jak się dobrze przyjmie, przeżyje dalsze pokolenia. Dąb miał być pierwszym znakiem powrotu. Pan Michał chce umieścić przy dębie dalszy symbol, kamień z imionami i nazwiskiem rodu Hajtków, raczej rodów. W Jasionce mieszkało bowiem siedem rodzin Hajtków. Swego czasu, można powiedzieć, rządzili wsią, i to dosłownie, bo Iwan Hajtko przez krótki czas był tam wójtem.

Łemkowina Bogiem dana,

Jeszcze w raju obiecana

Kolejnym etapem powrotu ma być mały dom. – Chciałbym doprowadzić do zbudowania tego domu i przespać się w nim, choćby jedną noc. Poczuć, jak to się mówi, obecność na ziemi przodków, ich ducha. A potem, to już mi będzie wszystko jedno, mogę umierać, niech moje dzieci decydują – mówi spadkobierca. Michał Hajtko to emerytowany, były już prezes Ośrodka Alzheimerowskiego i Chorób Otępiennych w Ścinawie, jedynego takiego ośrodka badawczego i leczniczego w kraju; był jego pomysłodawcą i realizatorem. Trzy lata temu, kiedy nieoczekiwanie został zmuszony do przejścia na emeryturę, zajął się historią wsi przodków. Chce napisać monografię wsi Jasionka i swojego rodu, zbiera materiały. Wśród znajomych Łemków już zgłaszają się zainteresowani publikacją.

*Śródtytuły zaczerpnęłam z wiersza księdza Jana Polańskiego pt. „Lemkin”, który to wiersz Michał Hajtko umieścił w prologu przygotowywanej przez siebie książki na temat historii wsi Jasionka

**Tekst powstał na podstawie wspomnień: Iwana Hajtko, Andrzeja Szwedy, Teodora Dokli, Stefana Kyczury, ze strony dotyczącej historii Beskidu Niskiego, beskid-niski.pl

*** Kalborczyk T., Wysiedlenie podczas „Akcji Wisła”. Powroty na Łemkowszczyznę, Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej, nr 1-2, 2005 r.

Czystki etniczne. „Akcja Wisła” uznawana jest obecnie za czystkę etniczną, rewanż, zemstę władz polskich na mieszkańcach wschodnio-południowej części Polski za rzekome pomaganie bandom Ukraińskiej Powstańczej Armii oskarżanej o ludobójstwo polskiej ludności cywilnej. Akcję zbiorowej odpowiedzialności przeprowadzono w 1947 roku i przymusowo przesiedlono wówczas 150 tysięcy Ukraińców, Łemków i Bojków (górali z Karpat Wschodnich) na Ziemie Odzyskane. Z założenia - przesiedleńców kierowano w rozproszeniu na Dolny Śląsk i Pomorze Zachodnie. Jak czytamy na portalu beskid-niski.pl, ludzie ci szczególnie dotkliwie odczuwali zmianę krajobrazu i klimatu, tęsknili za górami. Nasilenie powrotów miało miejsce w latach 1956-1958, powracający osiedlali się głównie w okolicach Gorlic. Szacuje się, że na ziemie przodków powróciło ok. sześciu tysięcy rodzin. Propozycje dla zainteresowanych tematem Czytelników to dwie reportażowe książki, które ukazały się w ostatnich latach: „Pusty las” Moniki Sznajderman (2019 r.), opisującej historię mieszkańców wysiedlonych i opuszczonych ziem, oraz „Syrop z piołunu. Wygnani w akcji „Wisła” Pawła Smoleńskiego (2017 r.) - książka przybliżającą przebieg i tło historyczne przymusowych wysiedleń. Obie publikacje ukazały się nakładem znanego wydawnictwa „Czarne”, założonego przez małżeństwo pisarzy, Monikę Sznajderman i Andrzeja Stasiuka, którzy od lat mieszkają w Wołowcu, wsi sąsiadującej z przysiółkiem Jasionka. Nazwa wydawnictwa „Czarne” przywołuje bezpośrednio nieistniejącą już wieś w tym regionie - Czarne.

Marlena Kovařík

1 Komentarz

  1. Bardzo ciekawy tekst na bardo trudne tematy, trochę jego ważności ujmuje strach przed odmienianiem nazw miejscowości czy nazwiska Hajtko…

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.