Przez Polskę przetacza się fala sklepowych kradzieży, a z półek znikają różne rodzaje towarów. W opinii policji proceder nie zawsze wynika z życia w biedzie.

Złodzieje kradną głównie kosmetyki i alkohol, czyli produkty, które nie są towarami pierwszej potrzeby. To znaczy, że wielu Polaków kradnie nie po to, żeby przeżyć, ale ze zwykłego cwaniactwa. Co ciekawe, rosnąca liczba kradzieży sklepowych nie ma związku z liczbą włamań, bo ta spada.

„Biedni” złodzieje

W 2022 roku – jak podaje Komenda Główna Policji – odnotowano niecałe 250 tys. przestępstw pospolitych, czyli o niemal 11 tys. więcej niż rok wcześniej. W statystykach dominuje zwłaszcza jedna kategoria – kradzieże sklepowe.

W 2022 doszło do – w przybliżeniu – 124 tys. takich zdarzeń, o ponad 12 tys. więcej niż rok wcześniej (nie licząc wykroczeń). Tylko od stycznia do października dokonano blisko 30 proc. więcej kradzieży w sklepach niż w analogicznym okresie w 2021 r.

Policja tego typu kradzieże określa jako plagę, z kolei złodzieje tłumaczą się… biedą. Choć wysoka inflacja z pewnością mocno drenuje także ich portfele, zwykle nie kradną artykułów żywnościowych, ale alkohol i drogie kosmetyki, także perfumy. Często są to wręcz zorganizowane grupy przestępcze. Zwłaszcza duże miasta stanowią pole dla popisu dla osób mających „lepkie ręce”.

Co ciekawe, „moda” na kradzieże sklepowe przyczyniła się do spadku liczby włamań. Zmniejszyła się ona do około 70 tys. rocznie, czyli o ponad 3 tys. Niestety o niemal 40 tys. wzrosła liczba przestępstw gospodarczych.

Kradzieże zgłoszone policji wykrywane są średnio z nieco ponad 40-procentową skutecznością. W Warszawie wykrywany jest przeciętnie co 4 złodziej, z kolei w województwach warmińsko-mazurskim i lubelskim zostaje złapanych nawet 60 proc. sprawców.

Przez inflację ubożejemy

Mimo że to towary bardziej luksusowe częściej znikają za pazuchą złodziei, kradzieży dopuszczają się też ludzie, którym po prostu brakuje do pierwszego. Na to zjawisko uwagę zwrócił m.in. ekspert rynku handlu detalicznego Maciej Tygielski. Potwierdził on, że wysoka inflacja prowadzi do ubożenia Polaków. Przypomnijmy, że średnioroczny wzrost cen towarów i usług w 2022 roku wyniósł 14,4 proc.

Według eksperta dziś – w przeciwieństwie do tego, co było kiedyś – wielu klientów nawet nie kalkuluje, co opłaca się im ukraść bardziej. Ludzie kradną właściwie wszystko – od bułek przez sery, mięsa i słodycze aż po drobną chemię czy elektronikę.

Wyższe kary dla złodziei?

Z sondażu przeprowadzonego przez UCE Research na zlecenie Grupy SkipWish wynika, że aż 44 proc. respondentów chce, żeby zaostrzono kary wobec osób dopuszczających się kradzieży. Przeciwnego zdania jest 21,2 proc. – te osoby uznają, że obecne sankcje są wystarczające. Zwolennikami zaostrzenia prawa są głównie osoby w wieku 23-35 lat, z miesięcznymi dochodami nie większymi niż 4999 zł netto. Grono przeciwników to głównie seniorzy. Częściej za zaostrzeniem kar opowiadają się mężczyźni niż kobiety.

Radykalniejszych przepisów chce również branża handlowa, choć przewiduje, że samo ich wprowadzenie nie wyeliminuje problemu. Bo ten będzie narastał m.in. ze względu na podpisaną przez prezydenta reformę Kodeksu karnego, która podniosła próg przestępstwa z 500 do 800 zł, a wykroczenia do 500 zł. 500 zł to i tak wysoka kwota, a zawyżenie jej do 800 zł tylko bardziej ośmieli złodziei do popełniania wykroczeń, które są łagodniej traktowane przez prawo.

News4Media/fot. Canva

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.