Dziś rano (19 lipca, godz. 8.45) Rafał Fronia stanął na wierzchołku Broad Peack – 12. ośmiotysięcznika globu. To szczyt, który tragicznie zapisał się w historii polskiego himalaizmu, a dla pana Rafała był też osobistym wyzwaniem.
Rafał Fronia po sukcesie skontaktował się z bliskimi pisząc wiadomość: „Z przyjemnością donoszę, że o 8.45 19 lipca samotnie stanąłem na wierzchołku Broak Peaka. I wciąż żyję :)”. Jolanta Fronia, żona pana Rafała, przyznała, że – co zrozumiałe – kontakt po victorii był krótki i lakoniczny.
– Teraz trzeba jeszcze zejść… Rafał schodzi do bazy. Ale pogoda mu sprzyja. Mówił, że jest gorąco, jak u nas – przekazała pani Jola.
Jeleniogórski himalaista (pisarz, kartograf, a także Człowiek Roku Nowin Jeleniogórskich 2018 r.) 14 czerwca wyleciał do Pakistanu, aby wyrównać rachunki z Broad Peak. To był trzecia próba zdobycia tej góry przez jeleniogórzanina. Pierwszą podjął w 2007 roku. Wówczas plany wejścia na szczyt pokrzyżowała pogoda. Kolejna wyprawa na Broad Peak, tym razem zimowa, w 2011 roku skończyła się czekaniem na okno pogodowe, aby wejść na szczyt. Skończyło się 3-miesięcznym pobytem w obozie i powrotem do kraju, gdyż skończyła się zima. Tym razem powiedzenie do trzech razy sztuka okazało się prawdziwe.
Broad Peak wprawdzie jest jednym z najniższych ośmiotysięczników (8051 m), ale przy tym jedna z najtrudniejszych do zdobycia gór świata. Kronikarze wejść na ten szczyt wyliczyli współczynnik śmiertelności na 5 proc., co stawia Broad Peak na 10. miejscu takiego zestawienia. W polskim himalaizmie góra zapisała się jednak szczególnie tragicznie. Przy próbach zdobycia szczytu zginało sześciu Polaków (to najtragiczniejszy bilans dla wszystkich szczytów po Mount Evereście).
Fot. FB Rafała Froni
1 Komentarz
PEAK!