Flaris Lar1 – jednosilnikowy odrzutowiec dyspozycyjny – jest w swojej klasie najszybszym samolotem na świecie, co potwierdziły niedawno przeprowadzone testy. To kolejne „naj” do kolekcji: najekonomiczniejszego, najbezpieczniejszego, najmniejszego i mogącego operować z najkrótszego pasa. Na stronie producenta są już zakładki zakupu, leasingu lub wynajmu samolotu. Cena – 1,5 mln dolarów.

Od marzeń do odrzutowca

Kiedy ponad dziesięć lat temu Rafał Ładziński, właściciel (wraz z żoną Sylwią) podgórzyńskiej firmy Metal Master, wpadł na pomysł budowy odrzutowca, chyba nawet optymiści uważali to za donkiszoterię. Dziś projekt jest na ostatniej prostej. Prawdopodobnie maszyna w ciągu roku uzyska niezbędne certyfikaty i będzie mogła trafić do sprzedaży.

Jeleniogórski biznesmen, absolwent Wydziału Mechanicznego Politechniki Wrocławskiej, nad konstrukcją ultralekkiego cywilnego odrzutowca zaczął pracować dziewięć lat temu, bo utknął w korku na niemieckiej autostradzie. Wtedy właśnie zaczął zastanawiać się, co zrobić, by unikać drogowych zatorów i jednocześnie nie być skazanym na zatłoczone, oddalone od centrów miast lotniska. Tak powstała idea budowy ekonomicznego, szybkiego samolotu, który mógłby startować i lądować także z trawiastych lotnisk.

– Przecież w takiej sytuacji jak my, konieczności odwiedzenia jednego dnia kilku bardzo oddalonych miejsc, są tysiące osób. Jak sobie i im to ułatwić? Awionetki i turbosamoloty mają zbyt wiele ograniczeń; luksusowe, biznesowe odrzutowce są zbyt drogie i też ograniczone operowaniem na w pełni wyposażonych lotniskach. Wymarzył mi się samolot, który łączyłby bezpieczeństwo, łatwość pilotażu i szybkość – opowiadał przed kilku laty Rafał Ładziński Nowinom.

To marzenie przybrało postać odrzutowca dyspozycyjnego. Głównym konstruktorem został Andrzej Frydrychewicz, jeden z najbardziej doświadczonych inżynierów w polskim przemyśle lotniczym, twórca m.in. popularnej Wilgi oraz wojskowego Orlika. Konstrukcję wyposażono w niezawodny silnik Williams FJ33-5A.

Prace koncepcyjne prowadzono początkowo bez rozgłosu. Nawet gdy projekt w 2009 r. otrzymał dofinansowanie ze środków UE „Innowacyjna gospodarka”, mało kto o nim wiedział. Koncepcyjny projekt, zaprezentowany na targach lotniczych w Paryżu w 2013 r., zrobił furorę, ale powszechne zainteresowanie zaczęło się w 2019 r., po tym, jak na lotnisku Zielona Góra Babimost samolot po raz pierwszy wystartował w powietrze. Za sterami siedział bodaj najbardziej znany polski pilot-oblatywacz Wiesław Cena. Nas inaugurację Flaris Lar 1 26-krotnie startował i lądował, a potem odbył godzinny lot.

Samolot z Podgórzyna rewolucjonizuje niebo

W połowie marca tego roku firma poinformowała:

– Testy potwierdziły: Flaris Lar1 najszybszym jednosilnikowym odrzutowcem dyspozycyjnym na świecie! Zakończono kolejny etap prób w locie. Próby były prowadzone na egzemplarzu samolotu 007 o masie startowej 1700 kg. Podczas kolejnego, 30-godzinnego etapu prób przeprowadzono, między innymi, próby stateczności i sterowności samolotu przy prędkości względem powietrza TAS równej 470 km/h (250kts), na wysokości do 3050 m n.p.m. (10000 ft MSL). Samolot potwierdził w próbach wyjątkowe osiągi i parametry techniczne, nieosiągalne dla lekkich odrzutowców klasy LJ i VLJ oraz biznesowych samolotów z napędem turbośmigłowym.

Prędkości przelotowe, jakie umożliwi statek powietrzny z Podgórzyna, oscylować będą w granicach 700 km na godz. – Przetransportuje 4 osoby na odległość 2500 km w czasie poniżej 3,5 godziny – zapowiada Rafał Ładziński.

Maszyna jest tak innowacyjna, że trudno porównać ją z innymi odrzutowcami dyspozycyjnymi. Jednym z największych atutów jest bezpieczeństwo, jakie zapewnia. To dzięki łatwości w pilotażu i dzięki wyjątkowej (za sprawą jednobryłowego kadłuba w kształcie kropli), porównywalnej z szybowcem doskonałości aerodynamicznej. W efekcie Flaris Lar1 może przy wyłączonym napędzie pokonywać lotem ślizgowym 18 km na każdy kilometr utraty wysokości i znaleźć przygodne lądowisko. Oczywiście ma też znakomity i nowatorski system ratunkowy dla pilota oraz pasażerów.

Kolejną przewagą odrzutowca z Podgórzyna jest możliwość operowania z małych lotnisk oraz krótkich lądowisk trawiastych. Maszynie z pełnym obciążeniem wystarczy 200 metrów, by wznieść się w powietrze. Świat, a zwłaszcza Europa, pełne są lokalnych lotnisk, głównie aeroklubowych. Z takim rozbiegiem samolot dowiezie pasażerów prawie wszędzie.

Czy to oznacza, że niebawem zobaczymy próby z Flarisem na jeleniogórskim lotnisku?

– Prawdopodobnie takie będą. Jeleniogórskie lotnisko, ze względu na lokalizację, nie jest najlepszym miejscem do lotów próbnych, a uważam, że taki pokaz jesteśmy też winni lokalnemu środowisku, w którym pracujemy – zapowiada Rafał Ładziński.

Co jeszcze?

Prędkość wznoszenia samolotu wynosi 1800 m/min i jest niespotykana w klasie lekkich odrzutowców biznesowych. Jest ona zbliżona do prędkości wznoszenia samolotów szkolno-bojowych. Jest to wynik o połowę lepszy od tych, które osiągają dwusilnikowe lekkie odrzutowce LJ oraz trzy- i czterokrotnie lepsza niż samolotów klasy VLJ ( zarówno jedno- jak i dwusilnikowych). Cena tych pierwszych rozpoczyna się od 10 mln USD, zaś drugich kształtuje się pomiędzy 2,8-6 mln USD.

Dobieg samolotu wynosi zaledwie 180 m. Dla porównania dobieg samolotów klasy LJ/VLJ mieści się w granicach 600-1100 m.

Rewelacyjnie niskie jest zużycie paliwa, poniżej 120 litrów/h dla prędkości lotu 470 km/h. Zużycie paliwa jest trzykrotnie niższe niż odrzutowców klasy VLJ oraz 50 proc. niższe niż jednosilnikowych biznesowych turbopropów. To ma znaczenie nie tylko ze względu na koszty eksploatacyjne, ale także dla ochrony środowiska.

Nic, tylko kupować…

Na stronie internetowej projektu są już zakładki zakupu, leasingu, wynajmu lub współwynajmu samolotu z referencyjną cena 1,5 mln dolarów USD. To nie znaczy, że samoloty już czekają na nabywców. Proces certyfikacyjny jeszcze trwa, ale zmierza ku końcowi. I lepiej zapisać się do kolejki.

– Bardzo liczymy, że nie będzie większych utrudnień skutkujących przedłużeniem certyfikowania samolotu, choć epidemia trochę w tym przeszkadza. W ubiegłym roku lotnisko w Zielonej Górze, gdzie przeprowadzane są próby, było przez koronawirusa zamykane, teraz też z tego powodu jest niedostępne. Ale ma ruszyć po świętach i od razu po świętach wznawiamy próby – tłumaczy Rafał Ładziński.

Przyznaje też, że zainteresowanie różnymi formami nabycia maszyny jest ogromne, zarówno ze strony indywidualnych kupców, jak i korporacyjnych czy instytucjonalnych.

– W odpowiedzi na zainteresowanie nabywców o różnych potrzebach, będziemy oferować maszynę w dwóch specyfikacjach – cywilnej i specjalistycznej – zapowiada Rafał Ładziński i przewiduje, że obecne możliwości jego podgórzyńskiej firmy pozwolą wyprodukować rocznie 10 odrzutowców.

Marek Lis

fot. spółka

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.