Zdzisław Ważny, mieszkaniec Cieplic, nie ma czasu na nudę. Kiedy wchodzi do kuchni, zapomina o całym świecie. Uwielbia eksperymentować i dodawać coś od siebie do przepisów. O jego nalewkach znajomi mówią „mistrzostwo świata”.

Pasja z przypadku

Jego przygoda z gotowaniem zaczęła się przypadkowo. Będąc pewnego razu w domu z synem, miał ochotę zjeść coś dobrego. Wypróbował przepis z gazety. Jak mówi: „wyszło super” i od tamtej pory zaczęło go to wciągać. Przerobił całą książkę o kuchni włoskiej i niemal całą o kuchni z Maroka. Twierdzi, że kuchnię chińską ma prawie w jednym palcu. Pan Zdzisław przejął kuchenne berło od żony. Mówi, że to jego pasja. Kiedy pracował w policji, koleżanki i koledzy często prosili go o przepisy na potrawy. To dlatego, że nawet zwykły rosół potrafi zmienić w dzieło sztuki, dodając do niego… naleśniki. Umie zrobić swoje kostki rosołowe, musztardę i żółty ser. -Jeżeli można mieć coś lepszego, bez zbędnej chemii, to zrobię – mówi.

Kulinarne fascynacje

Kiedy na niedzielnym obiedzie pojawić się mają syn i synowa, pan Zdzisław planowanie rozpoczyna w piątek. Szuka przepisu i spisuje potrzebne składniki, które kupuje w sobotę. W niedzielę od rana działa w kuchni. Syn pana Zdzisława, pan Tomasz Ważny uważa, że początek kulinarnych fascynacji taty datuje się na rok 2000. Wcześniej gotował potrawy kuchni polskiej, ale wtedy rozpoczął swoje kulinarne eksperymenty. – Było to związane z faktem, że na rynku pojawił się większy wybór produktów czy choćby ziół, z którymi mógł rozwijać swoją kulinarną wyobraźnię – wspomina pan Tomasz – Otworzył się na kuchnie świata. Pierwszym daniem, które pamiętam jako nowe, świeże i zaskakujące, był dorsz przyrządzony w stylu chińskim. Do dzisiaj bardzo lubię, kiedy tato proponuje to właśnie danie na niedzielny obiad. Przez te wszystkie lata pojawiło się mnóstwo rozmaitych potraw, zarówno tych prostszych, jak i nieco bardziej skomplikowanych. Nie jestem w stanie ich wymienić, ale ogromną zaletą tatowego gotowania jest jego różnorodność. Od Azji, przez Europę, po polską lokalność. Cieszy mnie ta pasja. Jest zajęciem zarówno twórczym, jak i pożytecznym dla naszych podniebień! – rozpromienia się – Jeśli dodać do tego fakt, że tato znakomicie radzi sobie z przygotowaniem przetworów, zimnych mięs, wędlin oraz wybornych nalewek, a w dodatku wypieka wyśmienite chleby, można jedynie stwierdzić, że taki ojciec to wielki skarb. Oczywiście nie tylko dlatego, że gotuje i gości nas swoimi kulinarnymi wymysłami. To skarb „całokształtny”. Człowiek zdolny, życzliwy, pomocny, gościnny i nadzwyczaj dobry. Kulinarne szaleństwa jedynie potęgują smak tego dobra – podkreśla syn pana Zdzisława.

Szklanka pestek

Pierwszą nalewką, którą zrobił pan Zdzisław, była pestkówka. – Długo to trwało, bo trzeba było uzbierać szklankę pestek od jabłek. Chodziłem po sklepach i pytałem, które jabłka mają ich najwięcej – wspomina twórca kulinariów. Napisał nawet do dwóch głównych polskich wytwórców soków z pytaniem o pestki, ale nie dostał odpowiedzi. – Warto było zbierać. Jest naprawdę przepyszna i ma wspaniały zapach. – mówi. Pasja do robienia nalewek również rozpoczęła się przypadkiem. Ktoś z bliskich podarował mu książkę z przepisami. Obecnie śmieje się, że bawi się niemal zawodowo. Niemal, ponieważ nie może swoich wyrobów sprzedawać. Polska, wchodząc do Unii Europejskiej nie pomyślała o tym, by zapewnić obywatelom taką możliwość. Czesi, Chorwaci i Węgrzy mogą sprzedawać do określonej ilości. – Koszt uzyskania prawa do sprzedaży jest za duży, żeby mi się to opłaciło – tłumaczy.

Kolejnym problemem jest cena spirytusu potrzebnego do wykonania nalewek. Pan Zdzisław mimo to nie oszczędza i nie kupuje tańszego spirytusu z niepewnych źródeł. Czuje się odpowiedzialny za osoby, które potem piją jego nalewki.

Uratował mi pan życie”

Z orzechów od znajomego co roku nastawia orzechówkę. – To świetne lekarstwo na problemy z żołądkiem – mówi. Wspomina sytuację sprzed roku, kiedy pani Edyta, fryzjerka, do której zawsze jeździ, trzymała się za brzuch. Powiedziała, że od trzech dni boli ją żołądek i będzie musiała jechać z tą dolegliwością na SOR. Zaproponował jej, żeby spróbowała jego orzechówki. Na drugi dzień zadzwoniła i poprosiła, by przyjechał. Kiedy tylko wszedł do zakładu, podbiegła i wyściskała go serdecznie. Czuła się jak nowo narodzona. Pan Zdzisław śmieje się, że teraz strzyżenie ma za darmo.

Przepisy templariuszy

Szuka przepisów nietypowych bądź naszych, regionalnych. Aktualnie stara się dotrzeć do przepisów z nieistniejącej już wytwórni likierów w Staniszowie. Podobno ktoś ma kilka.

Od współczesnego rycerza zakonu templariuszy dostał stare przepisy na nalewki. Między innymi jeden z końca siedemnastego wieku. Na „Krambambulę”, starobiałoruską nalewkę, której podstawą są przyprawy i miód. Ponoć nie rozstawał się z tym napojem August III Sas.

Orle żegna lato

Co roku w ostatni weekend września, w jakuszyckiej Stacji Orle odbywa się cykliczna impreza: „Orle żegna lato”, w ramach której odbywa się konkurs domowych nalewek i potraw z żeliwnych kociołków. Pan Zdzisław uczestniczy w niej od kilkunastu lat. Jego nalewki kilka razy zdobywały nagrodę. Znajomi się śmiali, że nie powinien ich zgłaszać do konkursu, bo nikt nie będzie miał z nim szans wygrać. Mówi, że nie jeździ po nagrody, ale satysfakcję, że to, co tworzy, komuś smakuje.

Przełyk bramą do raju

Smak nalewek pana Zdzisława docenia również jeleniogórski aktor, Jacek Grondowy – Zdzisław, odkąd go znam, jest dla mnie takim połączeniem niezwykłej kreatywności i życzliwości – mówi. – A ta kreatywność i życzliwość przekłada się na wysokiej klasy nalewki. Kilka z nich miałem przyjemność spróbować… bardzo szybko do samego dna – śmieje się. – Zdzisław tworzy nalewki, które są dziełem sztuki, zawierają cudowny aromat i smak, a tego, co się dzieje z podniebieniem, nie sposób opisać. Przełyk jest bramą do raju, a konsumpcja jego nalewek mocno i nieskończenie pobudza wyobraźnię – rozmarza się pan Jacek.

Ciasteczka dla Filipka

Od 4 lat angażuje się w akcje charytatywne na rzecz Filipka Janasa. Piecze na aukcje ciasteczka cynamonowo-imbirowe. Kiedy kwiaciarnia dowiedziała się, w jakim celu, dała mu celofan na opakowania za darmo. Zaprzyjaźniona firma z Bełchatowa, również za darmo, zrobiła piękne naklejki na te opakowania, z podobizną Filipka. Na stoiska, które stały na festynach, zawsze robił swój specjalny Smalczyk Zdzisława z 15 składników, kilka chlebów i dwa słoiki ogórków małosolnych. Nigdy nie zdarzyło się, by coś zostało na koniec imprezy. Ostatnio na aukcję internetową oddał swoją kolekcję samochodzików policyjnych z całego świata.

– Osoba o ogromnym i złotym sercu – opisuje pana Zdzisława mama Filipka – Zawsze jest tam, gdzie ktoś potrzebuje pomocy. Pomagając zaraża tym inne osoby i zachęca do wyciągnięcia pomocnej dłoni. Dzięki takim osobom świat jest bardziej kolorowy, a my zyskujemy mnóstwo siły w walce o każdy nowy dzień. Życzymy każdemu na swojej drodze takich bohaterów, jakim dla Filipka jest Pan Zdzisiu – podkreśla pani Iza Janas.

Tekst i zdjęcie: Barbara Małgorzata Wyleżoł

Pan Zdzisław postanowił podzielić się z naszymi czytelnikami przepisem na nalewkę, która sprawia, że czujemy się młodzi!

Przepis na pyszną nalewkę „Babie lato”. 2 laski drobno pokrojonej wanilii, 3 gorzkie migdały, 1/2 szklanki koniaku, 1/4 l spirytusu 95%, 1/4 l wódki 40%, 50 dag cukru, 2 łyżeczki soku z cytryny, skórka otarta z dwóch cytryn (wyszorowanych i wyparzonych, 300 ml wody źródlanej. Wanilię i migdały drobno siekamy, dodajemy skórkę z cytryn, przekładamy do czystego słoja i zalewamy spirytusem oraz wódką. Odstawiamy na 3 tygodnie, co drugi dzień potrząsając słojem. Po tym czasie płyn filtrujemy przez tzw. rękaw filtrujący (można go zastąpić papierowym filtrem do kawy). W rondelku zagotowujemy wodę , dodajemy cukier i podgrzewamy, stale mieszając, przez 20 minut. Dodajemy sok z cytryny i studzimy. Wlewamy waniliową nalewkę i koniak, dobrze mieszamy i przelewamy do butelek. Po dwóch, trzech tygodniach nalewka jest gotowa do degustacji. W przepisie na tę nalewkę widnieje taki oto wpis: „Naparstek tego trunku sprawia, że nawet po zdmuchnięciu 100 świeczek na urodzinowym torcie czujemy się młodzi”. Robiłem tę nalewkę już parę razy i jest naprawdę znakomita, polecam – mówi pan Zdzisław.

Archiwum Nowin Jeleniogórskich marzec 2021

3 komentarze

  1. młynarz z Cieplic Odpowiedź

    Zapraszam Pana Zdisława po 15.03 do nowo powstałego młyna zbożowegp CIEPLICE po mąkę bez chemi, to dopiero będzie pyszny chlebek!!!! Młyn powstaje po sąsiedzku za torami u Pana znajomego rolnika. ZAPRASZAM SĄSIAD

  2. Malgorzata-kryszpin@wp.pl Odpowiedź

    Pięknie dziękuję, masz w sobie bardzo dużo zamiłowania do tego co tworzysz.Zycze dużo zdrowia I siły by tworzyć dalej.

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.