Urząd miasta wydał oświadczenie o konieczności wypłacenia przez miasto ok. 8 mln zł odszkodowania z odsetkami na rzecz osoby fizycznej, za sprawę sprzed ponad 10 lat. Oświadczenie sugeruje, a raczej wręcz wskazuje, odpowiedzialność za to ówczesnego wiceprezydenta Huberta Papaja. Takie sugestie to nieprzyzwoitość.
O sprawie zasądzenia odszkodowania i odsetek od miasta dla prywatnej osoby pisaliśmy kilka dni temu:
Teraz pojawiło się – podpisane przez rzecznika prasowego urzędu Marcina Ryłkę „Oświadczenie miasta”. To oświadczenie to kuriozum, bo do meritum sprawy odnosi się raptem dwoma krótkimi zdaniami:
„Miasto Jelenia Góra przegrało proces z jednym z mieszkańców. Zgodnie z wyrokiem sądu, będziemy musieli zapłacić odszkodowanie w wysokości ok. 8 mln zł.”
Dwa kolejne zdania odnoszą się już do kwestii w tej sprawie marginalnej, wręcz nieistotnej – mówią, że projekt uchwały podpisał Hubert Papaj:
„Przegrana sądowa jest efektem uchwały z roku 2012, pod projektem której podpisał się ówczesny Zastępca Prezydenta Miasta Hubert Papaj. Do oświadczenia dołączam skan uzasadnienia do projektu uchwały, podpisany przez p. Huberta Papaja.”
I to już całe oficjalne oświadczenie miasta w sprawie bodaj największej klęski sądowej jeleniogórskiego samorządu na przestrzeni dziesięcioleci.
Po co więc to oświadczenie? Jedyną nasuwającą się oceną może być próba zdyskredytowania Huberta Papaja (skądinąd rywala obecnego prezydenta w nadchodzących wyborach na najważniejsze miejskie stanowisko) poprzez obarczenie go winą za tamtą sprawę.
Tyle, że to po prostu nieprawda. Nawet przesłany skan oświadczenia zaprzecza tej tezie. Już w pierwszym zdaniu wniosku można przeczytać „Prezydent miasta przedstawia projekt uchwały w sprawie uchwalenie mpzp dla Trasy średnicowej łączącej Obwodnicę Południową z Trasą Czeską w Jeleniej Górze (…)”. Wiele też mówi pieczątka w tym projekcie, określająca status podpisującego „Z upoważnienia prezydenta miasta…”
Nawet gdyby to Hubert Papaj zajmował się tą sprawą, może był nawet jej orędownikiem, a nawet gdyby był osobiście odpowiedzialny za sytuację, która dziś doprowadziła do gigantycznego odszkodowania (co jednak, oskarżając, należałoby przynajmniej w jakimś stopniu uprawdopodobnić), to i tak pozostaje co najwyżej współodpowiedzialnym wraz z ówczesnym prezydentem miasta, o którym w oświadczeniu ani słowa. Nietrudno zgadnąć dlaczego. Prezydentem był wtedy obecny senator Marin Zawiła – polityczny sojusznik Jerzego Łużniaka, a nie rywal, jak Hubert Papaj.
Nie wiem, czy pójście tą drogą, to pomysł prezydenta Łużniaka, czy jego miejskich doradców, ale sugestia wypowiedziana kiedyś przez Aleksandra Kwaśniewskiego do Ludwika Dorna wydaje się aż nadto właściwa. Inna sprawa, że już podczas konferencji prasowej omawiającej problem Jerzy Łużniak wskazał bodaj ze dwa razy Huberta Papaja, jako podpisującego projekt. Już wtedy mi się to nie podobało, ale uznałem to za efekt „spotkania na gorąco”. Teraz widać, że to nie był przypadek.
A wystarczyło być przyzwoitym, że przywołam jesze wskazówkę Władysława Bartoszewskiego, wielkiego polityka i to chyba z grona prezydenckich wzorców. Jerzy Łużniak przekonująco wyjaśnił, że nie tylko nie miał nic wspólnego z tamtym projektem, ale także mu się sprzeciwiał, a gdy zdobył możliwości decyzyjne – zmienił go. To w zasadzie – w odniesieniu do obecnego prezydenta – zamykało sprawę.
Niestety. Powyższe oświadczenie ją znowu otwiera, choć już w innym kontekście.
Marek Lis