Do banku szli jak do instytucji zaufania publicznego. Myśleli, że doradcy kredytowi chcą ich dobra.

Pani Urszula, pani Monika i pan Jacek zaufali im i wzięli kredyt we franku szwajcarskim. Teraz przy pomocy radcy prawnego dochodzą swoich praw w sądzie.

Bezpieczne rozwiązanie

Pani Urszula Tuszyńska wzięła swój kredyt w złotówkach i nawet nie myślała o obcej walucie. Co miesiąc, kiedy przychodziła spłacać raty, doradczyni kredytowa namawiała ją do przewalutowania. Obiecywała, że raty będą mniejsze, że to dla samotnej matki bezpieczne i korzystne rozwiązanie. Trzy miesiące po podpisaniu aneksu do umowy doszło do krachu. Pani Ula mówi, że to był straszny szok, ponieważ wszystko miało być lepiej, a poszło w drugą stronę. Spłaca swój kredyt już trzynaście lat i wciąż pozostało jej do spłacenia więcej pieniędzy niż wzięła pożyczki. Dopiero na rozprawie w sądzie pani, która namówiła ją na przewalutowanie, przyznała, że dostawała za takie operacje prowizję.

Nie poddawać się

Na początku pani Ula próbowała sama negocjować z bankiem. Pomyślała, że skoro ma kredyt frankowy, to może raty wpłacać we frankach, omijając bankowe prowizje. Spotkała się z murem. Wmawiano jej, że trzeba podpisywać kolejne aneksy, że to same kłopoty dla niej. Na internetowej grupie dla frankowiczów znalazła listę profesjonalnych pełnomocników, na której było nazwisko pana Adama. Skontaktowała się z nim. Prawnik na początku podał jej wysokość swojego honorarium i już potem nie było żadnych dodatkowych kosztów, chociaż sprawa ciągnie się trzy lata. W marcu wygrała w pierwszej instancji. Mówi, że nie można się poddawać. Znajomi, którzy słyszą jej historię, od razu biorą namiary na pana Adama.

Zaufanie do banku

Pani Monika Łagońska słyszała od znajomych, że nie ma sensu walczyć z bankiem. Zresztą na początku, kiedy rata wzrosła dwukrotnie, sama myślała, że szary człowiek nie ma żadnych szans. Po prostu pokornie spłacała raty. Nikt w banku nie uprzedził jej o ryzyku związanym z kredytem w obcej walucie. Zarzucono ją toną papierów, które trzeba było podpisać. Zawierzyła, że wszystko będzie dobrze. Do banku chodziła z takim samym zaufaniem, jak do lekarza. Dlaczego wzięła kredyt we frankach? Mówi, że nie spełniała wymogów by wziąć kredyt w złotówkach, a tu jakimś trafem te wymogi udało się spełnić.

Pani Monika każdemu radzi, by udał się do prawnika. Lepiej, aby się okazało, że nic się faktycznie nie da zrobić, niż poddać się na początku. Poprosiła pana Adama, by przejrzał jej umowę. Udało się i wygrali w pierwszej instancji.

Niesatysfakcjonujący wyrok

Nie zawsze jednak udaje się wygrać. W przypadku pana Jacka Jarockiego sąd co prawda uznał, że pewne zapisy w jego umowie są niedozwolone, ale nie przychylił się do wniosku o unieważnienie umowy. Pan Jacek odwołał się, z pomocą mecenasa Janisławskiego. Nie wie, ile mu pozostało do spłacenia. Mówi, że nie można tego wyliczyć, bo saldo kredytu ciągle się zmienia. Spłaca kredyt już 13 lat. Przekonywano go w banku, że kredyt frankowy będzie bezpieczniejszy. Na rozprawie doradca kredytowy przyznał, że dostali wytyczne, by przemilczeć ryzyko.

Sprawy znalazły prawnika

Pan Jacek na początku pisał do banku reklamacje. Nie przynosiły rezultatu, więc zaczął szukać prawnika. Jeden z adwokatów polecił mu pana Adama. Mecenas Janisławski kazał przynieść panu Jackowi wszystkie papiery związane z umową kredytową. Przejrzał je i uznał, że podejmie się reprezentowania pana Jacka przed sądem.

Niestety, nie wszyscy frankowicze mają szansę w sądzie. Radca prawny tłumaczy, że walczyć można tylko w przypadku, kiedy w umowie znalazły się tak zwane klauzule abuzywne, czyli niedozwolone przez prawo bankowe zapisy, lub sama konstrukcja umowy jest sprzeczna z przepisani prawa, które obowiązywały w czasie jej zawierania. Jak sprawdzić, czy w naszej umowie znalazły się takie zapisy lub jest ona sprzeczna z prawem z innych powodów? Trzeba udać się do prawnika, najlepiej takiego, który zajmuje się prawem bankowym i ma w tych sprawach doświadczenie.

Adam Janisławski jest jeleniogórzaninem i choć studiował w Krakowie na Uniwersytecie Jagiellońskim, to po studiach wrócił do rodzinnego miasta. Aplikację robił pod okiem swojego ojca Grzegorza. Mecenas Grzegorz Janisławski jako pierwszy na naszym terenie podejmował się spraw, których inni nie chcieli. Wyrobił sobie bardzo dobrą markę. Jego dziedzictwo kontynuuje syn, który jako jeden z niewielu w Jeleniej Górze podejmuje się spraw frankowiczów. Śmieje się, że te sprawy znalazły go same. Zadzwoniła do niego ciocia z prośbą, by pomógł jej znajomym. Wtedy jeszcze te sprawy wyglądały inaczej. Nie było słynnego wyroku TSUE w sprawie Dziubaków, który frankowicze żartobliwie nazywają „tsunami” (TSUEnami). W większości sądy uznawały wtedy racje banków. Zaczął się interesować tematem. Mówi, że próg wejścia do tego typu spraw jest bardzo wysoki. Są to sprawy, które wymagają dużej wiedzy interdyscylinarnej, a prawo bankowe na studiach prawniczych to zaledwie zajęcia dla chętnych. Ta pierwsza sprawa, zlecona przez znajomych cioci, skończyła się na pierwszej rozprawie. Sędzia skończyła ją w kilka minut, oddalając wszystkie wnioski i uznając, że umowa jest w porządku. Odwołał się i wygrał w drugiej instancji. Uznano, że sędzia nie rozpoznała istoty sprawy i wyrok uchylono. Od tamtej pory sąd w Jeleniej Górze prowadzi normalne postępowania dowodowe i coraz częściej staje po stronie frankowiczów.

Pan Adam zaczynał jako adwokat, ale od zeszłego roku jest radcą prawnym. Mówi, że to zmiana kosmetyczna, bo różnica jest dość płynna. Radca prawny również może występować przed sądem. Nie może jedynie być obrońcą w sprawach karnych. Przyznaje jednak, że nigdy go one nie interesowały.

Sprawy frankowiczów interesują go nie tylko zawodowo. Stały się jego pasją i stara się cały czas poszerzać swoją wiedzę, którą dzieli się za darmo na Facebooku. Należy też do stowarzyszenia „Stop bankowemu bezprawiu”.

Dzięki takim osobom banki nie mogą czuć się bezkarne. Zwiększa się szansa na to, że nie będzie już rodzinnych tragedii z frankiem szwajcarskim w tle.

Informacji i pomocy można szukać na stronie https://www.bankowebezprawie.pl

Tekst: Barbara Małgorzata Wyleżoł

Zdjęcie: Marcin Kaźmieruk

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.