Bohdana Likszteta pielgrzymowanie przez życie rozpoczęło się i zakończyło w Poznaniu. Jednak gros swego życia poświęcił Jeleniej Górze i okolicom, a Jego zasługi dla naszego regionu są tak ogromne, że będą pamiętane przez długie dziesięciolecia.
Wywodził się z rodziny od pokoleń związanej z Poznaniem, kultywującej tradycje Powstania Wielkopolskiego. W tym mie ście Bohdan Liksztet zdobył wykształcenie, uwieńczone tytułem magistra ekonomii. W czasie studiów, tuż po wojnie, organizował obozy studenckie w Karpaczu. Podczas jednego z tych wyjazdów poznał Jadwigę Przygodzką – warszawiankę z pochodzenia, swą przyszłą żonę.
Rodzina państwa Przygodzkich mieszkała od zakończenia wojny w Kowarach. Znaleźli się tam po dramatycznych przejściach – cudem ocaleli z Powstania Warszawskiego, w którym utracili dorobek całego życia. Ojciec Jadwigi był przez hitlerowców trzykrotnie liczony podczas tzw. „dziesiątkowania” (co dziesiąta z odliczanych osób szła na śmierć); na szczęście uniknął straszli wego losu. Siostra Jadwigi, wcześniej pojmana w łapance na warszawskiej ulicy, została wywieziona na przymusowe roboty. Trafiła do miejscowości zwanej Schmiedeberg im Riesengebirge, czyli do dzisiejszych Kowar. Po wojnie ściągnęła pod Karkonosze ocalałych członków rodziny.
Bohdan Liksztet poślubił Jadwigę Przygodzką. W 1951 r., w Kowarach urodził się ich syn Marek (kilka lat później na świat przyszła córka Hanna). W tym samym roku Bohdan Liksztet rozpoczął pracę w jeleniogórskiej szkole średniej, obejmującej 3-letnie Liceum Administracyjno-Handlowe oraz 2-letnie Liceum Handlowe. Jako ekonomiście z wykształcenia powierzono mu nauczanie przedmiotów zawodowych. Po 6 latach pracy stał się świadkiem i uczestnikiem przekształcenia tych szkół w 5-letnie Technikum Ekonomiczne. Jeleniogórska placówka oświatowa, dziś znana jako Zespół Szkół Ekonomiczno-Turystycznych, przez ponad 30 lat była miejscem Jego pracy zawodowej, aż do momentu, gdy w 1984 r. przeszedł na emeryturę.
Kluczowym momentem w życiu zawodowym Bohdana Likszteta stał się rok 1965, kiedy powierzono Mu stano wisko dyrektora szkoły. Zaczął wtedy zarządzać istniejącym od 1957 r. Technikum Ekonomicznym, powołał do życia 5-letnie Technikum Hotelarskie, a w 1967 r. – Policealne Studium Zawodo we. Zespół tych szkół stał się w krótkim czasie prężną placówką, kształcącą zna komicie przygotowane kadry zawodowe dla hotelarstwa i turystyki.
Lata nauki w Technikum Hotelarskim wspomina Barbara Kącka: – W 1965 r. zdałam egzamin do Technikum Ekonomicznego, lecz 1 września, ku mojemu zaskoczeniu i… niezadowoleniu, okazało się, że „przydzielono” mnie do I klasy nowo utworzonego Technikum Hotelarskiego. Dziś, z perspektywy czasu, tylko się cieszę, że tak się stało. Poziom nauki był bardzo wysoki. Widać było, że czuwa nad tym pan dyrektor – postawny, władczy mężczyzna, budzący duży respekt. Wychowawczyni, pani Borowska, tak nas uczyła matematyki, że po 5 latach bez problemu dostałam się na Akademię Ekonomiczną. Bardzo porządnie nauczano też języka angielskiego – na studiach wyższych wystarczyło nie zapominać tego, co wyniosłam z Technikum Hotelarskiego, i znało się język.
W publikacji wydanej z okazji jubileuszu 60-lecia Zespołu Szkół Ekonomiczno Turystycznych czytamy: Chcąc wzmocnić warsztat dydaktyczny (…), dyrektor Bohdan Liksztet nawiązał ścisłą współpracę ze Zrzeszeniem Polskich Hoteli Turystycznych (…) oraz z zachodnimi szkołami hotelarsko turystycznymi. Zadbał o wysoki poziom nauki języków obcych.
Wieści o poziomie nauczania języków obcych w kierowanych przez Bohdana Likszteta szkołach rozchodziły się na całą Polskę. Snując wspomnienia o Teściu, Urszula Liksztet, żona Marka, opowiada o swej nauczycielce języka francuskiego w liceum w Paczkowie na Opolszczyźnie: – Uczyła nas we wczesnych latach 70. Była młoda, ale imponowała znajomością niuansów francuszczyzny. Gdy pytaliśmy ją, skąd tak świetna znajomość języka, odpowiedziała, że ukończyła znakomitą szkołę hotelarską w Jeleniej Górze, której dyrektor – Bohdan Liksztet – tak wysoko postawił poziom nauczania języków obcych, że po maturze bez trudności dostała się na romanistykę na Uniwersytecie Wrocławskim.
Dawni uczniowie pamiętają „zderzenie kultur” w drugiej połowie lat 60., w wykonaniu młodzieży z jednej strony, a dyrektora Likszteta z drugiej: – Napływała nowa, dla starszych szokująca, moda z Zachodu – śmieje się Alicja Leicht, absolwentka Li ceum Ekonomicznego z 1971 r. – Dziewczyny chciały nosić spódniczki mini, chłopcy długie włosy, lecz, niestety, lądowało się za to u Pana Dyrektora. Był bardzo poważnym, dystyngowanym człowiekiem, od którego bił wielki autorytet. Uczył nas negocjacji – my chcieliśmy zorganizować zabawę, zaprosić kolegów z innych szkół. On na to: „Dobrze, ale coś za coś. Oceny mają być wysokie, posprzątacie teren szkoły lub wykonacie inne prace… I żadnych wagarów! Pod tymi warunkami będzie zabawa.” Dziś dochodzę do wniosku, że z młodzieżą dogadywał się jak nikt. Choć udawał surowego dyrektora, momentami jowialnie uśmiechał się pod nosem, wysłuchując naszych „bar dzo poważnych” argumentów.
Jeszcze jedno pamiętają pokolenia uczniów „Ekonoma” i „Hotelarza” – dyrektor Liksztet wprowadził i kategorycznie egzekwował wymóg noszenia eleganckiego stroju szkolnego – zarówno od uczennic, jak i uczniów. Zresztą, co starsi jeleniogórzanie też pamiętają nastoletnie osoby na ulicach miasta, ubrane w charakterystyczne ciemnoniebieskie kostiumy lub garnitury, z czerwoną tarczą Technikum Hotelarskiego czy Ekonomicznego.
Szkoły te mieściły się w starym, poklasztornym budynku przy ul. Teatralnej 7. W roku 1967 Bohdan Liksztet zainicjował budowę nowoczesnej sali gimnastycznej, zarażając swą ideą jeleniogórzan – obiekt powstał ze środków spo łecznych, a oddano go do użytku w 1971 r. Cztery lata później niezmordowany Dyrektor-Budowniczy rozpoczął kolejną inwestycję, także finansowaną środkami pozabudżetowymi – zbudowano w ten sposób i oddano do użytku w 1978 r. dwa nowoczesne, czterokondygnacyjne skrzydła, przy których usytuowano nieduże boisko szkolne. To dokonanie Bohdana Likszteta upamiętniono, pośród innych Jego przedsięwzięć, w mowie pogrzebo wej ku Jego czci: …możemy sobie tylko wyobrazić, ile perturbacji, trudu i mozołu kosztowały Dyrektora-Budowniczego trzy lata inwestycji „systemem gospodarczym” (…) – aby już na zawsze w naszym mieście, w samym jego centrum, znalazła się nowa placówka. By do niej mogło chodzić coraz więcej uczniów z miasta, okolic i całej Polski, i z dumą chlubić się, że ukończyli „Ekonom” lub „Hotelarz”.
W 1975 r. placówce nadano funk cjonującą do dziś nazwę: Zespół Szkół Ekonomiczno-Turystycznych, a cztery lata później dyr. Bohdan Liksztet utworzył Centrum Kształcenia Ustawicznego, skupiające szkoły zaoczne dla dorosłych – rzadkość w ówczesnej polskiej oświacie. Poza wysokim poziomem kształcenia za wodowego, w placówce nadal kładziono nacisk na znajomość języków obcych wśród uczniów. Służyły temu m.in. nie słychanie atrakcyjne, międzynarodowe rajdy lingwistyczne, organizowane od 1979 r. Oprócz uczniów jeleniogórskiej szkoły, która była głównym organizatorem, uczestniczyli w nich słuchacze wszystkich policealnych szkół turystycznych w Polsce, a także młodzież z Anglii, Francji, Niemiec i Rosji. Na trasach turystycznych przewodnictwo i rozmowy odbywały się tylko w językach obcych. Wieczorami, w schroniskach angażowano się w zabawy, quizy, konkursy, słuchano gawęd i opowieści, a języki obce w takich warunkach niejako „same” wchodziły młodzieży do głowy.

Najlepsze usługi małej poligrafii w Je leniej Górze świadczono w późnych latach 70. w Zespole Szkół Ekonomiczno-Turystycznych – wspomina Urszula Liksztet, która zaczęła wtedy pracować w Teatrze im. C.K. Norwida. – Pamiętam, jak szłam stamtąd do teatru, niosąc stos świeżo wydrukowanego, legendarnego „Jelenia Teatralnego”, a napotkani znajomi dosłownie wyrywali mi go z rąk, bo wydawnictwo rozchodziło się jak świeże bułeczki.
Szkolny Zakład Małej Poligrafii, który powstał dzięki staraniu rzutkiego, przedsiębiorczego dyrektora, umożliwił wielu nauczycielom wydawanie własnych opracowań naukowych, skryptów, prac dydaktycznych… Tu wydrukowano pierwszy w Polsce podręcznik hotelarstwa.
Bohdana Likszteta – nauczyciela, dyrektora szkoły – zapamiętano jako człowieka niespożytej energii, zasłużonego dla jeleniogórskiej oświaty działacza Związku Nauczycielstwa Polskiego, całymi latami konsekwentnie broniącego społecznej pozycji i godności zawodu nauczyciela. Cechowała Go pomysłowość, wielkie zdolności oraz, jak to ujęto w mowie pogrzebowej: inteligencja w zarządzaniu i charyzma w kierowaniu. Stamtąd też pochodzi piękna charakterystyka etosu zawodowego Bohdana Likszteta: Jeśli mówimy o etosie zawodowym – to Bohdan Liksztet wyglądem, postawą, powagą i sposobami zarządzania był uosobieniem najwybitniejszych cech Dyrektora-Mistrza. Odznaczono Go Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Pol ski, a w 2005 roku uhonorowano tytułem „Zasłużony dla Jeleniej Góry”. Po przejściu na emeryturę nadal angażował się zawodowo i społecznie – był prezesem Dolnośląskiego Oddziału Polskiego Zrzeszenia Hoteli. Orientując się w mechanizmach gospodarki rynkowej w dziedzinie turystyki i hotelarstwa, zapoznawał z nimi swych następców w Zespole Szkół Ekonomiczno-Turystycznych. Jacek Jakubiec przypomina, że Bohdan Liksztet zaangażowany był też w działalność ekologiczną, która w zatrutej „Celwiskozą” Jeleniej Górze przybrała bardzo konkretną postać – walki o zamknięcie „truciciela”. Walki, która trwała prawie 20 lat, a zakoń czyła się zamknięciem przedsiębiorstwa. Na początku lat 90. Jadwiga i Bohdan Liksztetowie wyjechali do Poznania. Tam cieszyli się urokami zasłużonej emerytury, a Bohdan Liksztet, wiele lat poważnie chory na serce, znalazł się w stolicy Wielkopol ski pod opieką znakomitych kardiologów. – Choć gros czasu pochłaniała Mu praca, bardzo ważnym elementem Jego życia była rodzina – zwierzają się dzieci, Hanna i Marek. – Nie był człowiekiem wylewnym, lecz czuło się, że dla bliskich stanowi opokę – można było zwrócić się do Ojca w każdej sprawie i wiadomo było, że taką sprawę załatwi; szybko i skutecznie. Podobnie podchodził do problemów w pracy…

Wiedział, że wkrótce umrze – dodaje synowa Urszula. – Jego odchodzenie mia ło z jednej strony heroiczny, a z drugiej – stoicki wymiar. Spokojnie przygotowy wał nas na swe odejście.
Bohdan Liksztet zmarł 10 grudnia 2020 r. w Poznaniu, w godnym wieku 94 lat, po zostawiając po sobie doniosłe dziedzictwo.
Ewa Kiraga-Wójcik

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.