Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…”

Ks. Jan Twardowski

W rodzinne strony, do Zduńskiej Woli–Karsznic – miejsc urodzenia, ukończenia szkoły podstawowej i technikum mechanicznego, na zawsze wrócił ósmego stycznia 2022 roku. W dniu swojego pogrzebu.

– Po magisterskich studiach w Katowicach Wujek Kuba związał się z jeleniogórską oświatą. Na początku kariery zawodowej jako nauczyciel fizyki, później wizytator i kurator. Swój zakres odpowiedzialności za region jeleniogórski przyjmował także, sprawując funkcję wicewojewody. Wujek kochał Karkonosze. Podczas „włóczęgi” turystycznej wraz z żoną Niną przemierzył wszystkie szlaki po polskiej i czeskiej stronie gór. Kiedy żonę dotknęła ciężka, długoletnia choroba, opiekował się nią po kres jej życia. Szybko po odejściu Niny zaczął borykać się ze swoim zdrowiem. Harcerstwo, koleżeństwo zadzierzgnięte w latach młodości Wujka, przetrwało długie 70 lat. Jego liczni przyjaciele i koledzy podkreślają, że Jakub Adamczyk był wspaniałym, życzliwym ludziom człowiekiem. W potrzebie zawsze można było na Niego liczyć. Skromny, uczynny, dowcipny. Wielka szkoda, że odchodzą ci, co umieli tak pięknie pielęgnować swoją przyjaźń. Wujku, nam wszystkim będzie Ciebie bardzo brakowało – deklaruje siostrzenica, Magdalena Kuriata–Kordek.

– Kuba, bo tak się do Niego zwracaliśmy, najpierw pracował w Szkole Podstawowej nr 2 w Jeleniej Górze. Był ambitnym, pracowitym, cenionym i szanowanym nauczycielem. Wierny swoim ideałom. Wszyscy bardzo Go lubili, cudowny facet, słynne były Jego anegdoty. Po awansie do Wydziału Oświaty Kuba kierował sekcją kształcenia ogólnokształcącego i technicznego, ja sekcją kształcenia zawodowego, gdyż wcześniej z nakazu pracy z Krakowa uczyłem w jeleniogórskim Technikum Budowlanym. Kubę łączyła wielka przyjaźń ze znanym alpinistą i himalaistą, Jurkiem Pietkiewiczem – wspomina Zbigniew Kołodziejczyk.

– Nasza znajomość i przyjaźń trwała od 1971 roku, od powołania Zespołu Metodyków w Wydziale Oświaty dla miasta Jeleniej Góry i powiatu, którym kierował inspektor Marian Machay – wspomina Zbigniew Lipiński. – Moja i Kuby droga zawodowa łączyły się i przebiegały równolegle. On był „szefem” od fizyki, ja od wychowania fizycznego. W 1975 roku, gdy kuratorem Wydziału Oświaty i Wychowania został zgorzelczanin Karol Lisowski, mnie i Jakubowi Adamczykowi powierzono stanowiska starszych wizytatorów. Kuba odpowiadał za szkolnictwo w liceach, ja za wychowanie fizyczne i sport. Potem awansowano nas na kierowników zespołów metodycznych. Wśród dyrektorów szkół w województwie jeleniogórskim Kuba cieszył się bardzo dobrą opinią. Mnie bardzo pomógł, gdy organizowano Szkołę Mistrzostwa Sportowego w Karpaczu. Po naukę jeździliśmy do tego typu szkoły już funkcjonującej w Zakopanem. W stanie wojennym nowy kurator Wydziału Oświaty i Wychowania Marian Machay powołał Jakuba Adamczyka na stanowisko wicekuratora. Pracowitość Kuby wielokrotnie została doceniona. Jako bezpartyjny fachowiec został wicewojewodą jeleniogórskim. Z Kubą spotykaliśmy się często. Zmarł w drugim dniu Świąt Bożego Narodzenia. Z różnych przyczyn kilku Jego przyjaciół z Jeleniej Góry i okolic nie mogło wziąć udziału w ostatnim pożegnaniu w Zduńskiej Woli–Karsznicach. Mnie wyjazd na pogrzeb uniemożliwiło złamanie kości w barku prawej ręki.

„Z głębokim żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Jakuba Adamczyka, byłego wojewody jeleniogórskiego, specjalisty w sprawach edukacji. Będziemy pamiętać o Nim jako rzetelnym, racjonalnym urzędniku, życzliwym i pełnym empatii w relacjach z ludźmi w trudnym czasie kształtowania się nowych struktur administracji” – napisał Prezydent Jeleniej Góry Jerzy Łużniak w nekrologu w „Nowinach Jeleniogórskich”.

– Jakuba Adamczyka poznałem w połowie lat osiemdziesiątych minionego wieku, na jakiejś imprezie państwowej w Teatrze im. C. K. Norwida w Jeleniej Górze. Potem były spotkania okazjonalne. Od połowy 1987 roku zaczął działać powołany przez centralne władze państwowe i sportowe Komitet Organizacyjny 62. Sześciodniówki Motocyklowej w rajdach szosowo – terenowych Enduro – oficjalnych drużynowych mistrzostw świata (ISDE). W skład komitetu jednej z najsłynniejszych imprez motocyklowych weszło jedenastu działaczy administracji i sportu z województw jeleniogórskiego i wrocławskiego. Komitetowi Organizacyjnemu przewodniczył ówczesny wicewojewoda jeleniogórski Jakub Adamczyk. Jego najbliższymi współpracownikami zostali pełniący odpowiedzialne funkcje dyrektor Biura KO Julian Gozdowski i komandor Lucjan Korszek. Ta trójka była „mózgiem” Sześciodniówki rozegranej w dniach 21–26 września 1987 roku na trasach w rejonie Jeleniej Góry, u stóp Karkonoszy. Z postawionego przed Nim zadania Jakub Adamczyk wywiązał się wzorowo. Potwierdziła to wysoka ocena imprezy przez władze Międzynarodowej Federacji Motocyklowej FIM, centralne i wojewódzkie władze sportowe i administracyjne. Nasi działacze wzorowo zdali egzamin ze swej sprawności i organizacyjnych umiejętności w Sześciodniówce ‘87. Zapisali się przyjemnie w pamięci. Chwalili ich usatysfakcjonowani zawodnicy, mechanicy, przedstawiciele fabryk motocykli, dziennikarze, kibice rajdów, turyści i wczasowicze oraz liczni goście z różnych stron świata – podkreśla wicekomandor Zenon Dziwicki i dodaje:

– Od czasów Sześciodnówki Motocyklowej moje kontakty z Jakubem Adamczykiem stały się nieprzerwane. Także z tego powodu, że byliśmy sąsiadami garażowymi. To pozwoliło mi bardzo blisko poznać człowieka wielu talentów. Był bardzo zaangażowanym działkowcem. Od wiosny do jesieni wraz z żoną wiele czasu spędzał przy poprawianiu działkowej infrastruktury i na zasłużonym odpoczynku. Jakub najbardziej jednak lubił majsterkowanie. Posiadał różnorodne, również precyzyjne narzędzia, które przechowywał we własnoręcznie przygotowanych i doskonale wyposażonych szafkach oraz regałach. Szczególnie lubił fachowo i dokładnie wykonywać szafki i regały na książki i inne użyteczne meble przydatne w mieszkaniu, na działce i w piwnicy. Kilkunastu garażowych sąsiadów, Jego przyjaciół i kolegów, z niedowierzaniem i smutkiem przyjęło niespodziewane odejście Jakuba. Na zawsze pozostanie w naszych sercach i w pamięci.

– Bardzo lubiłem Kubę, był moim przyjacielem od wielu lat, od czasów Jego kariery w oświacie; był ceniony nie tylko za pracowitość i brak przynależności partyjnej. Łączyła nas wspólna książkowa pasja oraz bardzo dobra znajomość historii Polski i innych krajów europejskich, zwłaszcza historii przedwojennej i po drugiej wojnie światowej. Kuba imponował znakomitym znawstwem niemieckich i polskich organizacji wojskowych. Kupował prawie każdą książkową nowość historyczną, miał bogaty domowy księgozbiór. Kubie stale pożyczałem moje cenne bestsellery, miałem ich więcej. Często odwiedzałem Go w miejscu zamieszkania, na dziesiątym piętrze bloku na jeleniogórskim Zabobrzu. Razem z książkami przywoziłem Kubie także cotygodniowy dodatek historyczny z Gazety Wyborczej. On kupował tylko wydanie piątkowe GW. Ostatnio z powodu kłopotów zdrowotnych Kuby nie mieliśmy kontaktów. Dodam, że obaj nie byliśmy zwolennikami dzisiejszej rzeczywistości. Bardzo nie podobał się nam sposób rządzenia Polską przez Prawo i Sprawiedliwość – mówi Stefan Bałkowski.

Henryk Stobiecki

1 Komentarz

  1. A PO co było na końcu wspomnień o zmarłym dodawać o Jego i autorze nekrologu sympatiach POlitycznych ?

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.