Może daleko nie odchodzą,

Jak zdaje się nam, pozostałym.

Może są blisko, choć stracili

Szatę nazwaną ciałem.

(Emily Dickinson)

Urodzony 5 stycznia 1931 r. Jan Charjasz miał 9 lat, gdy wybuchła II wojna światowa. Z Łopiennika Dolnego koło Krasnegostawu (w woj. lubelskim) – miejsca Jego urodzenia i wychowania – niedaleko było do miejsc stacjonowania oddziałów Wojska Polskiego, które latem 1944 r. wkraczały na Lubelszczyznę. A to ważny fakt w życiorysie przyszłego tamburmajora jeleniogórskiej orkiestry wojskowej, gdyż 1 października 1944 r., nie mając jeszcze 14 lat, stał się elewem i synem pułku.

To najpierw potoczne, a później już oficjalne określenie dotyczyło młodocianych żołnierzy, prawie dzieci, otaczanych opieką przez oddziały wojskowe. Tradycja synów pułku – najczęściej sierot po towarzyszach broni – sięga wojen napoleońskich. W czasach II Rzeczypospolitej niektóre pułki adoptowały osierocone dzieci, zapewniając im mieszkanie, wikt oraz edukację, a szczególnego znaczenia nabrała tego rodzaju opieka w czasach II wojny światowej i tuż po niej. Jednostki polskie, formowane na terenie ówczesnego ZSRR, przygarniały nieletnich rodaków, pozbawionych rodzin w wojennej zawierusze. Starsi wiekiem synowie pułków zazwyczaj stawali do walki. Młodszym zapewniano opiekę, a nawet – w miarę możliwości – edukację: z synów pułków rekrutowali się np. uczniowie Junackiej Szkoły Kadetów powstałej przy Armii gen. Andersa, w Palestynie.

Syn pułku, elew Jan Charjasz, był wybitnie uzdolniony muzycznie. Wcielono Go więc do orkiestry wojskowej w Lublinie. W r. 1946 orkiestrę przeniesiono do Łodzi, do tamtejszej Szkoły Oficerów Polityczno-Wychowawczych. W jej składzie, przygotowując się do zawodu muzyka wojskowego, grało 10 elewów-nastolatków, w wieku 15-17 lat, a wśród nich – Jan Charjasz.

Rok 1948 to kolejna ważna data w dziejach orkiestry oraz życiu młodziutkiego elewa. W dalekiej Jeleniej Górze, na tzw. Ziemiach Odzyskanych, utworzono Oficerską Szkołę Piechoty nr 2, do której skierowano I i II rocznik podchorążych łódzkiej Szkoły Oficerów Polityczno-Wychowawczych. Wraz z nimi do Jeleniej Góry, do koszar „Pod Jeleniami”, przybyła orkiestra wojskowa. Warto zaznaczyć, że w jej składzie znajdował się naówczas nie tylko późniejszy tamburmajor Jan Charjasz, ale też przyszły kapelmistrz – Andrzej Augustyniak, zmarły wczesną wiosną tego roku (poświęcone Mu wspomnienie opublikowaliśmy w 13 nr. Nowin Jeleniogórskich z 31 marca br.).

Muzycy koncertowali w składzie 31 osób (wraz z elewami), a obowiązków mieli co niemiara – uświetniali promocje, przysięgi, pilnie przygotowywali się do tych uroczystości. Oprócz tego koncertowali dla publiczności cywilnej – ich muzyka bawiła mieszkańców Jeleniej Góry, Cieplic, Kowar, Lwówka Śl., Wlenia. Jan Charjasz grał na tubie.

Z czasem przyszły sukcesy. W 1950 r. jeleniogórska orkiestra wojskowa, z Janem Charjaszem w składzie, zajęła III miejsce na przeglądzie orkiestr wojskowych IV Okręgu Wojskowego we Wrocławiu. Rok później zaś kpt. Jan Grafka, inspektor orkiestr wojskowych IV OW, oceniając opanowanie techniki instrumentalnej, tempo orkiestry w marszu oraz grę utworów marszowych i koncertowych, uznał wysoki poziom muzyków wojskowych z Jeleniej Góry, wystawiając im pozytywną ocenę.

Jan Charjasz przysięgę wojskową złożył 10 października 1953 r., stając się pełnoprawnym żołnierzem. Wybitne uzdolnienia muzyczne, poparte wielką pracowitością, sprawiły, że wkrótce, kiedy kapelmistrzem, czyli dowódcą orkiestry, został ppor. Mieczysław Rajkowski, Jana Charjasza awansowano na tamburmajora – szefa orkiestry.

Nadszedł pamiętny rok 1955 r. – czas przeniesienia Oficerskiej Szkoły Radiotechnicznej z Beniaminowa pod Warszawą do Jeleniej Góry. Pojawienie się tej jednostki wojskowej pod Karkonoszami pozytywnie wpłynęło na rozwój orkiestry wojskowej – z grona licznych podchorążych oraz żołnierzy służby zasadniczej rekrutowano ludzi uzdolnionych muzycznie. Do orkiestry szli chętnie, także ze względu na panującą w niej atmosferę, kreowaną przez szefa jednostki, st. sierż. Jana Charjasza: – Mile wspominam wojskowe czasy – opowiada znany jeleniogórski muzyk Janisław Hiller – a o naszym tamburmajorze jednego złego słowa nie można powiedzieć! Opiekował się nami po ojcowsku, a jeśli chodzi o muzyczne rzemiosło – był wzorem i przykładem. W orkiestrze długie lata grał na tubie, lecz w gruncie rzeczy, jak każdy uzdolniony muzyk, był multiinstrumentalistą. Już po przejściu w stan spoczynku grywał z upodobaniem na saksofonie. Ludzi ciągnęło do Niego po latach – kontynuuje wspomnienia Janisław Hiller. – Aleksander Machnacz, jeden z mych kolegów z orkiestry wojskowej, długi czas nie dawał znać o sobie. Pracował jako muzyk na amerykańskich statkach wycieczkowych. W tym roku przyjechał i bardzo prosił, by przede wszystkim odwiedzić Janka Charjasza – kochanego, wdzięcznie pamiętanego szefa orkiestry sprzed lat. Bardzo przykro, że już nie ma Go wśród żywych.

O dobrym sercu Jana Charjasza opowiada również Andrzej Cyna: – Nie jest to tylko moja opinia, ale większości muzyków, którzy mieli z Nim kontakt: można określić Go mianem dusza-człowiek. Miał ojcowski stosunek do młodych podwładnych, z szacunkiem odnosił się do ludzi z otoczenia. Otwarty na problemy, skory do pomocy… Tak Go zapamiętałem, a miałem z Nim wiele kontaktów; nie tylko w orkiestrze wojskowej, lecz także w jeleniogórskiej orkiestrze symfonicznej, gdzie pracował po zakończeniu służby wojskowej (z wojska odszedł 3 lipca 1975 r.). Grał tam na tubie, na basie, a także był bibliotekarzem i archiwistą – prowadził bibliotekę nutową orkiestry. Także wśród symfoników dał się poznać jako przemiły kolega, dobry, uśmiechnięty człowiek, niosący pomoc nawet w tak prozaicznych sprawach, jak naprawy futerałów.

W roku 1966 przypadała rocznica 1000-lecia Państwa Polskiego. Wojsko Polskie uczciło zaszczytny jubileusz wielką defiladą ulicami Warszawy. Szczególna rola przypadła orkiestrom wojskowym z garnizonów całej Polski, które połączono w jeden „muzyczny” batalion. Zorganizował go i dowodził nim ppłk Czesław Siegiela, a tamburmajorem połączonych jednostek był… st. sierż. Jan Charjasz z Jeleniej Góry! W ten sposób wyróżniono najlepiej władającego buławą tamburmajora w Wojsku Polskim, a pośrednio – całą jeleniogórską orkiestrę.

Kolejne wyróżnienie miało miejsce trzy lata później – jeleniogórską orkiestrę wojskową wyznaczono do uroczystego powitania ówczesnego prezydenta Francji Charles’a de Gaulle’a. We wrześniu 1969 r., na wojskowym lotnisku Mierzęcice pod Katowicami, słynnego francuskiego męża stanu witały połączone orkiestry z Jeleniej Góry i Oleśnicy. Wtedy to Jan Charjasz był świadkiem sceny, kiedy Charles de Gaulle, tuż po opuszczeniu samolotu, łamiąc na chwilę protokół dyplomatyczny, podszedł do stojącego na uboczu żołnierza-muzyka z Jeleniej Góry, który został kontuzjowany i nie mógł wystąpić w szyku. Prezydent Francji przywitał się z nim słowami po polsku: „Czołem żołnierzu!”

Jan Charjasz – świadek i uczestnik Wielkiej Historii a równocześnie – dobry, życzliwy człowiek, z sercem na dłoni. W 2001 r. postanowieniem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej mianowano Go podporucznikiem. Zmarł 31 lipca tego roku w Jeleniej Górze, w zacnym wieku 89 lat. Podczas pogrzebu pamięć o Nim uczcili Jego młodsi koledzy, trębacze służący niegdyś w orkiestrze wojskowej, którzy odegrali kilka Jego ulubionych utworów na pożegnanie.

Ewa Kiraga-Wójcik

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.