„Umiera się nie po to, by przestać żyć,
lecz po to, by żyć inaczej”
Paulo Coelho
Przykra i zaskakująca wiadomość o Jego śmierci w Środę Popielcową, 9 marca 2019 roku, szybko dotarła do przyjaciół, kolegów i znajomych eksploratorów z Dolnego Śląska. Był osobą powszechnie znaną w środowisku odkrywców skarbów i tropicieli tajemnic historii. Mieczysław przeprowadził wiele udanych akcji poszukiwawczych w rejonie Kotlinie Jeleniogórskiej. Penetrował różne miejsca w Karpaczu, Borowicach, Mysłakowicach, Karpnikach, Piechowicach, Janowicach Wielkich, Siedlęcinie, Maciejowcu, Pobiednej i w Gryfowie Śląskim. Poszukiwał cennych dokumentów z przeszłości w pałacu w Rząśniku, na zamku Henryka i na Przełęczy Kowarskiej. Odnalazł wejście do tuneli pod Górą Ryszarda w Bolkowie. W tunelach kopanych przez więźniów obozu Gross Rosen miała znajdować się tajna, hitlerowska fabryka broni. Bojko to autor licznych artykułów, m. in. w ogólnopolskim miesięczniku „Odkrywca”, programów telewizyjnych i audycji radiowych.
Najbardziej tajemnicze i ekscytujące hobby, jakim jest eksploracja i jej sekrety, Mieczysław Bojko przybliżył w barwnych opowieściach opublikowanych w książce „Wspomnienia wytrawnego poszukiwacza skarbów i tajemnic. Część I”. Był z niej bardzo dumny, dwie kolejne książki nie zostały ukończone. W Jego jedynej książce nie ma fikcji, tylko opis poszukiwań i tego, co znalazł. Plastyczne opisy prowadzą ku kolejnym tajemniczym zdarzeniom i miejscom z obszaru Dolnego Śląska i Karkonoszy. Wraz z Autorem szukamy skarbów zagrabionych przez hitlerowców i poznajemy tajemnice Kotliny Jeleniogórskiej. Wciągające wspomnieniowe historie wzbogaca sto zdjęć.
– Mietek – odważny i skuteczny poszukiwacz, człowiek o wielkiej pasji odkrywcy, z brawurą – wylicza Marek Drab z Wrocławia. – Przykłady? Cóż tam się stało? Huk, po chwili pył. Zawalił się tunel pomiędzy szkołą podstawową, a pobliskim kościołem. W środku zasypało dwóch urwisów z trzeciej i czwartej klasy, Mietka i Zbyszka. Zaoszczędzili na butelkę wódki, żeby przebłagać palacza w szkole, bo w kotłowni jest wejście do tajemniczego tunelu. Dyrektor wyjątkowo odstąpił od wyrzucenia chłopców i palacza ze szkoły. Tunel do tej pory czeka na eksploratorów. Mietek miał podejście do słuchaczy, umiejętnie podsycał ich ciekawość, od ministranta do…ministra. Uwielbiali Go słuchać, do tej pory sprawdzają w terenie Jego legendy. A ileż książek z nich powstało. Ale największym skarbem eksploracji są właśnie ludzie z pasją, skuteczni. Kilka lat trwało uparte rycie zbocza pod zamkiem w Bolkowie. Podziemna fabryka okazała się prawdą. Stanowi atrakcję miasta i dopina klamrę 1200 lat jego historii. Tajemnice z czasów drugiej wojny światowej mają swoich wielbicieli, ruch turystyczny podwoił się. Nieuleczalna choroba naznaczyła Mietka medycznym wyrokiem, po łacinie. Czas człowieka krótkim jest. Ale to nic, że zostało go tak niewiele. Jego twarz emanuje spokojem, nie znajdziesz w niej cienia leku czy niepewności. Godne podziwu, w podobnej jak Mietek sytuacji mało jest takich gigantów. To nic, że choroba toczy – tyle jest przecież wspaniałych rzeczy do odkrycia, których inni nie zauważają. W Wielką Środę Jego gwiazda zgasła. Ale odkrywco, popatrz czasem w niebo nocą, gdzieś tam mruga do ciebie. Filuternie, tajemniczo, może ci wskaże drogę w poszukiwaniach. To gwiazda Wielkiego Eksploratora Mietka.
– Trudno opisać człowieka o tak wielu talentach. Nie było dwóch takich, jak On jeden. Tato nigdy nie zaczynał spraw, w które nie wierzył. Jeśli był przekonany i pewny sukcesu, to swym entuzjazmem potrafił przekonać największego niedowiarka. Inspirował kolegów wytrwałością w dążeniu do celu. Eksploracja była Jego wielką życiową pasją. Musiał obejrzeć i zbadać nienaturalne nasypy i przypadkowo posadzone drzewa. Pięciominutowa rozmówka niejednokrotnie kończyła się wielogodzinną naradą. Zawsze był aktywny i chętny do współpracy. Tato lubił dzielić się zdobytą wiedzą, uczył historii, potrafił słuchać. Chętnie i bezinteresownie pomagał potrzebującym i biednym. Był wiecznym optymistą, zawsze uśmiechnięty, energetyczny, empatyczny. Dla wnuków dziadek Mietek był superbohaterem. Facetem w moro biegającym po lesie z mega sprzętem i scyzorykiem. Dziadkiem, który z byle pomysłu zrobił super przygodę i potrafił wszystko naprawić. Wulkanem pomysłów i energii z nieograniczoną wyobraźnią. Takiego tatę zapamiętamy – mówią córki Monika i Klaudia.
– Nasza znajomość zaczęła się na słodko. Do pierwszego spotkania doszło ósmego marca 2010 roku w wałbrzyskiej ciastkarni. Przy ptysiach, napoleonkach i kawie przegadaliśmy kilka godzin. Mieczysław, dla mnie Mieczyk, właśnie kończył swoją książkę i poprosił mnie o kilka rysunków, gdyż jestem absolwentką Liceum Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. Pierwsza promocja i sprzedaż wydanej jesienią 2010 roku książki „Wspomnienia wytrawnego poszukiwacza skarbów i tajemnic” odbyła się w Karpaczu. Z Mieczykiem dużo czasu spędzaliśmy w terenie. Poznawałam ciekawe i tajemnicze miejsca. Podczas urlopu w Syrii w 2011 roku udało się nam zobaczyć Palmirę i Bozrę w całej piękności i okazałości i wiele innych zabytków. To była wspaniała przygoda. Ważnym naszym działaniem była wystawa „Narzędzia Tortur” w Krzeszowie. Razem zamieszkaliśmy w Jugowie, w Górach Sowich. Moi rodzice szybko zaakceptowali mojego Mieczyka. Tato mógł z Nim godzinami rozmawiać o dawnych czasach. Podjęliśmy z Mieczykiem działalność turystyczną w Forcie Ostróg w Srebrnej Górze. Miałam czas na malowanie, wspólnymi siłami udało się nam zorganizować dużą wystawę moich prac w Forcie Donjon. Nasze wspólne zainteresowania do historii i sztuki były motorem napędzającym działania. Nasza ostatnia przygoda i marzenie to utworzenie Muzeum Domowego Gór Sowich w Świerkach. Budynek jest, Mieczyk w 80 procentach naszkicował wygląd wnętrz. Mamy mnóstwo eksponatów, które warto pokazać potomnym. Mimo ciężkiej choroby w ostatnim roku każdą chwilę Mieczyk poświęcił na „Ranczo”, bo tak na razie nazwaliśmy nasze przyszłe muzeum. Tak w skrócie wyglądało pełne przygody, ciężkiej pracy i marzeń bez końca, moje życie z Mieczykiem. W nieformalnym związku spędziliśmy razem dziewięć lat. Będzie mi Go bardzo brakować, tak samo rodzinie i wielu znajomym. Mam nakreśloną drogę, postaram się zrealizować nasze wspólne marzenia – zapewnia życiowa partnerka Mieczysława Bojko – Nadia Makuchowska.
– Gdy Mietek mieszkał w Mysłakowicach razem pracowaliśmy w warsztacie samochodowym, a w wolnym czasie jeździliśmy na „wykopaliska” do lasów – wspomina Edward Giemza z Jeleniej Góry. – Mietek poszukiwał dawnych dokumentów, śladów z przeszłości, skarbów. Był człowiekiem bardzo konkretnym, miał bardzo interesujące „rzeczy”, które się sprawdzały, a nie jakąś tam wymyśloną lipę.
– Ze znamienitym eksploratorem Mietkiem Bojko współpracowałem dwanaście lat, nigdy między nami nie było żadnej kłótni czy awantury – podkreśla Andrzej Boczek z Piławy Górnej koło Dzierżoniowa. – Mieliśmy dużo wspólnych eksploratorów, głównie zajmowaliśmy się kompleksem Riese. Gdy Mietek przez cztery lata dzierżawił fort w Srebrnej Górze, często nocowaliśmy tam na mini polu namiotowym. Kilka razy odwiedziłem Go podczas nieuleczalnej choroby. Jeszcze w sobotę, cztery dni przed śmiercią, wspólnie przygotowywaliśmy ”temat” kolejnych poszukiwań.
– Już jako 9 i 10-letni chłopak, po lekcjach chodziłem po bunkrach i kanałach w Bolesławcu. Gdy poznałem Miećka, jak się do Niego zwracałem, obudziła się we mnie żyłka poszukiwacza. Tworzył małe, dwu – trzyosobowe grupki. Była sztama między nimi, przylgnęli do mnie. Często gościłem ich w Unibarze, który prowadziłem przed zamkiem Bolczów. Oni łazili, wracali, znowu chodzili, gadali, dużo godzin poszukiwań zaliczyłem razem z nimi. Miećka opowiadał, że w wieku 14 lat z kolegami szukając skarbów zaczął kopać w cieplickim Parku Zdrojowym. Na 48 godzin aresztowali ich wtedy milicjanci. Miećka słynął z powiedzenia „Pszem ciebie” , nie proszę ciebie. Miał raka płuc, potem z przerzutami na nerki, zaliczył siedem chemioterapii. Podziwiałem Go, przez półtora roku tak dzielnie walczył z chorobą. Jeszcze w styczniu przyjechał do Jeleniej Góry – wspomina Kazimierz Angielski z Janowic Wielkich.
– Odszedłeś Kolego o wiele za wcześnie. Jest przecież tak wiele ukrytych i czekających na Ciebie tajemnic. Obyś po drugiej stronie miał dogodne warunki i ogrom terenów do eksploracji – mówi Grzegorz.
– Żal, że już się nie spotkamy i nie pogadamy o różnych sprawach i ciekawostkach związanych z tajemnicami ukrytymi w naszej okolicy. Z Mietkiem znaliśmy się od wielu lat, była to przyjazna znajomość. Wymienialiśmy swoją wiedzę i pomysły. Mietek był bezkompromisowym poszukiwaczem i otwartym człowiekiem. Poświęcił się swoje pasji, mimo, że los i złośliwość niektórych osób, bardzo Mu to utrudniało – potwierdza Kamil. – Spoczywaj Mietku w spokoju.
Henryk Stobiecki