Niektóre kraje już opracowują awaryjne rozwiązania. Pomóc mają mobilne stacje i generatory prądu.
Kryzys energetyczny odbija się nie tylko na cenach samego prądu, ale wszystkich dóbr i usług, których produkcja i wykonywanie jest od niego uzależniona. I choć w ostatnim czasie o energii mówi się głośno głównie pod kątem czekającej nas drożyzny, pojawił się jeszcze jeden, całkiem duży problem, który zmusił już do działania niektóre kraje. Chodzi o sieci komórkowe, które bez odpowiednich zapasów prądu nie będą w stanie nadawać sygnału. Sprawę opisał niemiecki serwis „Deutsche Welle”.
„Nawet jeśli nasze telefony komórkowe mają swoje baterie i potrafią poradzić sobie bez prądu przez kilka godzin, maszty przesyłowe bezustannie potrzebują energii, a tej w zimie może brakować, biorąc pod uwagę ograniczenie rosyjskich dostaw gazu i wyłącznie niektórych francuskich elektrowni atomowych” – czytamy w czwartkowej publikacji.
Na ten problem zwrócili uwagę przedstawiciele branży telefonii komórkowej, a niektóre kraje – w tym Niemcy, Francja i Szwecja – już zaczęły opracowywać plan działania, który umożliwiłby stałe nadawanie sygnału nawet w przypadku braku energii.
„Na przykład we Francji, w przypadku przeciążenia, sieć energetyczna mogłaby lokalnie zostać wyłączona na czas do dwóch godzin, z wyjątkiem infrastruktury krytycznej, czyli szpitali czy posterunków policji” – opisuje DW.
Szwedzi z kolei chcą za pośrednictwem jednego z urzędów wspierać zakup mobilnych stacji, które byłyby w stanie zapewnić łączność bez prądu.
Niemcy z kolei chcą umożliwić masztom nadawanie dzięki awaryjnym generatorom prądu. Nie jest to jednak rozwiązanie doskonałe, bo nie będą one w stanie zasilić wszystkich urządzeń.
Na razie nie wiadomo, jak – i czy w ogóle – przygotowują się do tego przedstawiciele sieci telefonii komórkowej w Polsce.
News4Media/fot. iStock