Centralny Port Komunikacyjny nie zdynamizuje ruchu lotniczego i nie będzie znaczącym elementem w transporcie towarów w Europie. Tak eksperci komentują dokument, który właśnie przedstawił rząd. Wskazuje on, jak będzie wyglądać polskie niebo przez kolejne 20 lat.
Chodzi o strategię rozwoju lotnictwa cywilnego do 2030 roku z perspektywą do 2040. Rządowy dokument trafił właśnie do konsultacji społecznych, a jest to bardzo obszerna praca opisująca przyszłość biznesu lotniczego w naszym kraju. Dużo jest w nim o Centralnym Porcie Komunikacyjnym, mającym powstać w Baranowie. Za około 12,3 mld zł niedaleko Łodzi ma wyrosnąć olbrzymie lotnisko, które ma zdominować ruch pasażerski, towarowy i do którego będzie prowadziła sieć dróg i tras kolejowych. Jednak jak ocenili eksperci, z przedstawionego właśnie dokumentu wynika, że budowa CPK rynkowi bardziej zaszkodzi niż pomoże.
Wielki a mały
„Po pierwsze nie budujemy wielkiego centrum przesiadkowego. CPK w 2040 r. ma obsługiwać 43 mln pasażerów. Innymi słowy pod względem liczby obsłużonych podróżnych osiągnie wielkość portu lotniczego Fiumicino z 2019 r. Trudno uznać dzisiejsze rzymskie lotnisko za wielki ośrodek tranzytowy.” – punktuje rządowe plany Marek Serafin, ekspert branży lotniczej i redaktor portalu pasazer.com. Zarzutów wobec CPK jest więcej – nie będzie tam wielkiego ruchu cargo. Za 20 lat ma obsługiwać zaledwie 273 tys. ton ładunków towarowych. „W 2019 r. ta liczba dałaby mu miejsce pod koniec drugiej dziesiątki na Starym Kontynencie i ulokowała go przed Londynem Stansted.” – dodaje Serafin.
Krzysztof Śmietana z „Dziennika Gazeta Prawna” zwraca uwagę, że opracowanie powstało w bardzo trudnej sytuacji dla branży. Co więcej, europejscy analitycy szacują, że rynek lotniczy wróci do normy sprzed pandemii być może dopiero w 2026 roku. Tymczasem polski rząd zapisał w dokumencie, że stanie się to już za trzy lata. Kaja Puto z „Krytyki Politycznej” przypomina, że CPK ma obsługiwać tylu pasażerów, ile przed pandemią mniej więcej miały Modlin i lotnisko im. Chopina razem. Czyli dużo mniej niż 100 mln osób, o których premier mówił w 2017 roku.
Lotniska stracą
Z przedstawionych danych wynika też, że przez CPK obecne lotniska zaczną popadać w kłopoty. W 2028 roku, kiedy port w Baranowie ma już działać, krakowskie Balice mają stracić 1,6 mln pasażerów (ok 18 proc.), podobnie będzie w Katowicach, a w Gdańsku spodziewany jest spadek o 12 procent. Najmocniej zmiany odczuje podwarszawski Modlin, gdzie ma być o 3,1 mln pasażerów mniej. Ten port właśnie obchodził 9. urodziny i do tej pory obsłużył 18,6 mln osób. Problemy są także z Radomiem, gdzie lotnisko ma być rozbudowywane i właściwie otwarte na nowo. Kiedy zacznie funkcjonować będzie obsługiwało od 1,9 do 2,8 mln osób rocznie, ale po uruchomieniu CPK ma to być już tylko 775 tys. podróżnych.
Już w 2017 roku Krzysztof Wójtowicz, ówczesny prezes Portu Lotniczego Lublin oceniał: „Centralny Port Komunikacyjny to, moim zdaniem, sztuczna ingerencja w wewnętrzny rynek przewozów lotniczych, osłabiająca pozycje regionalnych portów, a tym samym hamująca rozwój gospodarczy. To właśnie te porty lotnicze będą musiały liczyć się ze spadkiem liczby odprawianych pasażerów”.
News4Media, fot.: iStock, gov.pl
1 Komentarz
Artykuł o wielkim pastwisku, którego pilnuje jeden gość (za grubą kasę), a inni biorą kaskę za niepojawianie się tam…