Pismo firmy T4B Ekotechnologie dotyczy „oferty wspólnej inwestycji zagospodarowania paliw alternatywnych z odpadów komunalnych”. Choć adresatem jest burmistrz Kowar, to rzecz dotyczy Związku Gmin Karkonoskich. W dokumencie jest mowa o spalaniu części odpadów składowanych w Karkonoskim Centrum Gospodarki Odpadami w Kostrzycy oraz „współspalaniu odwodnionych osadów z komunalnych oczyszczalni ścieków”. Nadawcy prezentują dane techniczne i podają charakterystykę instalacji.
Michał Orman, wójt Mysłakowic, a do niedawna przewodniczący Związku Gmin karkonoskich, dziwi się korespondencji, która pojawiła się w obiegu i zaczyna budzić niepokój wśród samorządowców. – Nie pozwolę, żeby na terenie naszej gminy powstała spalarnia – zapewnia.
Radosław Jęcek, burmistrz Karpacza, zastępca przewodniczącego ZGK o tajemniczym piśmie dotyczącym nowych instalacji w KCGO nic nie wie. A powinien wiedzieć, bo dotąd nie wybrano przewodniczącego Związku, więc jest w organizacji osobą najbardziej decyzyjną. – Do nas przychodzi dużo różnych pism i ofert. Co do kontaktów z tą firmą zarząd ZGK nie podejmował żadnych decyzji, ani nie udzielał nikomu żadnych plenipotencji. Jednym słowem dla mnie nie ma żadnej sprawy – mówi zastępca przewodniczącego ZGK.
Elżbieta Zakrzewska nie rozumie całego zamieszania. – Wymieniamy pisma z kilkoma firmami z tej branży. Rząd przeznaczył duże środki na dotowanie przedsięwzięć dotyczących utylizacji odpadów. Z firmą T4B rozmawiałam jako członek Związku Gmin Karkonoskich. Tylko i wyłącznie. Na ostatnim spotkaniu Związku przecież o tym rozmawialiśmy. Mówiłam, że dzwonili do mnie oferenci i że się z nimi spotkam, a potem przekażę o co chodzi. Zajęłam się tym, bo w Związku nie ma przewodniczącego. Gdy firma T4B przesłała mi ofertę przekazałam do biura Związku, żeby powiadomić pozostałych członków – wyjaśnia Elżbieta Zakrzewska.
Czy zbieranie przez ZGK ofert na temat instalacji spalających paliwa alternatywne uzyskane z odpadów komunalnych oznacza przymierzanie się do podobnej inwestycji? – Nie mam najmniejszego pojęcia, czy coś podobnego powstanie. Pewne jest jednak, że coś musimy zrobić w skali ZGK, powiatu czy województwa, aby taka utylizacja odpadów w jakimś miejscu była możliwa – mówi burmistrz Zakrzewska, dodając, że takim miejscem na pewno nie będą Kowary.