Tylko w tej placówce wyniki badań pracowników na obecność koronawirusa były negatywne. Na posłanie dzieci zdecydowało się 12 rodziców. Prezydent potwierdził, że w pozostałych placówkach czekają na wyniki testów genetycznych. Zdecydował ponadto o rozszerzeniu badań testowych. W tym tygodniu będą one przeprowadzone dla wszystkich pracowników szkół, którzy mieli wrócić do pracy. To koło 650 osób, więc testowanie potrwa zapewne do końca tygodnia. – Dopiero po uzyskaniu miarodajnych wyników zdecydujemy o dalszych działaniach szkolnych – wyjaśnia Jerzy Łużniak.Aby przyspieszyć testowanie zwrócił się do Pogotowia Ratunkowego o wskazanie dodatkowych zespołów, które przeprowadzą tę akcje.
Badania przesiewowe: 30 osób miało kontat z koronawirusem
Badanie przesiewowe pracowników przedszkoli miejskich w Jeleniej Górze trwały od kilku dni. Niemal 350 osób zostało poddanych testom. Sfinansował je samorząd, który także zakupił dla placówek maseczki ochronne, rękawiczki, środki dezynfekcyjne i inne rzeczy niezbędne dla zachowania sanitarnego rygoru.
– Uznaliśmy w interesie ochrony zdrowia pracowników przedszkoli i ich podopiecznych musimy, na ile to możliwe, zapewnić ochronę epidemiczną tych placówek przed ich planowanym otwarciem – wyjaśnia Jerzy Łużniak, prezydent Jeleniej Góry.
Czekają na wyniki testów genetycznych
Okazało się, że wśród pracowników przedszkoli znalazły się osoby, w przypadku których testy wykazały obecność przeciwciał. Oznacza to, że są one albo chore, albo przeszły tę chorobę bezobjawowo. Ostateczny wynik dadzą testy genetyczne. Do tego czasu osoby podejrzane o zarażenie koronawirusem będą poddane kwarantannie.
Ta sytuacja powoduje dodatkowe utrudnienia dla dyrektorów placówek. Muszą oni wyjaśnić, czy te osoby brały udział w pracach przygotowujących przedszkola do otwarcia, czy też nie. Jeśli nie stykały się z przedszkolem, to placówka może być otwarta. Jeśli były w ostatnich dniach w przedszkolu, dyrektor może zdecydować, że nie otworzy placówki.
Rygor sanitarny zachowany
Jeleniogórskie przedszkola miejskie i niepubliczne przez ostatnie dni były pucowane i dezynfekowane, by spełnić rygory sanitarne przed przyjęciem dzieci. Zgodnie z zaleceniami pochowano pluszowe zabawki.
– To będzie zupełnie inne przedszkole, od tego, które znaliśmy przed epidemią – mówi jedna z dyrektorek przedszkola.
Zanim przyjmie dzieci, musiała przemeblować pomieszczenia, by zapewnić wymagany, bezpieczny dystans (minimalna przestrzeń do wypoczynku, zabawy i zajęć dla dzieci w sali nie może być mniejsza niż 4 mkw. na jedno dziecko i każdego opiekuna). Zdezynfekowała klamki, drzwi, zabawki plastikowe , krzesła i inne meble.
Rodzice obawiają się posłać dzieci do przedszkola
Dyrektorki jeleniogórskich przedszkoli telefonicznie kontaktowały się z rodzicami, by mieć rozeznanie, ile dzieci przyjdzie 25 maja. Wiadomo było, że będzie ich dużo mniej.
– Mam w domu schorowaną mamę, boje się, że synek przyniesie wirusa z przedszkola – mówi o swoich obawach mama 5-letniego Krzysia. Dlatego dopóki będzie mogła, zatrzyma dziecko w domu.
W przedszkolu „Kubuś Puchatek” w Jeleniej Górze normalna grupa liczyła 25 dzieci. W nowych warunkach będzie musiała mieć 14-16 dzieci. I dlatego pani dyrektor ma nadzieję, że rodzice podejdą rozsądnie do tej sytuacji i poślą tylko dzieci, gdy nie będą mieli innego wyjścia. Anna Kaczmarczyk, dyrektorka jeleniogórskiego Niepublicznego Przedszkola Stokrotka mówi, że wielu rodziców sygnalizowało, że dzieci zostaną w domu, bo dorośli obawiają się zarażenia.
Po informacji, że kilku pracowników przedszkoli mogło mieć stycznośc z koronarorusem, obawy rodziców powiększa się. I choć przedszkola będą gotowe, to dzieci w nich nie będzie.