Ewelina Marciniak ze swoim nastrojowym repertuarem zawitała 5 kwietnia 2025 roku do Wlenia. Sobotni koncert “Ikarów w życiu paru znał…” w “Cafe pod Skrzydłami” Ośrodka Kultury, Sportu i Turystyki, na przekór zimnej aurze, zaczarował kwietniowy wieczór, widzów i czas. To był piękne, nastrojowe spotkanie ze słowem i muzyką.

Po zmroku, we Wleniu, gdy było pusto na ulicach i tylko ciemne niebo czuwało nad miasteczkiem, śpiewający anioł w czerwonej sukni przyniósł wytchnienie od codzienności, ale także… zaangażował widownię, niejako czyniąc ją integralnym chórkiem duetu Marciniak – Lemański. Śpiewano z artystką, i to jak! Całym swoim jestestwem, łagodnie i czule.

Na pianinie grał Piotr Lemański, w pogłosie cichej kawiarni, gdy łyżeczki stukały o krawędź filiżanki czy talerzyka z pysznym ciastem, piosenki unosiły się lekko, choć ich warstwa liryczna, wprawdzie miłość mająca za sedno, łatwa nie była. Miłość, to wszystko przez miłość…

Zatem, jak przyznała sama piosenkarka, działo się tak, ponieważ Ewelina Marciniak pisze o złamanym sercu, chwilę przed jego złamaniem lub już po fakcie. A to właśnie daje jej asumpt, by wyrazić w swoich tekstach wszystkie emocje i stany pośrednie utraty: żal, potrzebę zapomnienia, rozmyślanie, co by było, gdyby…

Ten koncert mógł zaskoczyć tych, którzy przyszli do “Cafe pod Skrzydłami”, żeby tylko posłuchać piosenek. Z wrodzonym wdziękiem i darem rozbudzania śpiewaczej pasji, Ewelina Marciniak po prostu nie brała zakładników. Zaproponowała najpierw intonację samogłosek “o” i “a”, ćwiczenie proste, a wykonane na stojąco – jakże donośne i relaksujące. I zanim publiczność się zorientowała, porzuciwszy filiżanki i talerzyki wstała i zaśpiewała, a potem już na siedząco przy stole – jakże łatwo jej było po prostu nadal śpiewać w tym koncercie!

Był to też czas na wzruszenia, gdyż w kawiarnianej sali wśród gości znalazł się Wojtek Jarociński z Wolnej Grupy Bukowina, któremu piosenkarka podziękowała za wszystko, za bycie jej mentorem w młodości, za inspirację i za obecność.

A potem “Cafe pod skrzydłami” powolutku opustoszała. Jednak wyśpiewane w trakcie koncertu refreny opuściły ją z oczarowaną publicznością. I niejeden pewnie śpiewał w duchu: “Szko-da, szko-da, szko-da. Szko-da, że…”

Katarzyna Salus

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

887732136

Zgłoś za pomocą formularza.