Forsowane przez rząd na maj wybory mają cokolwiek schizofreniczny charakter, bo zmuszają do funkcjonowania w alternatywnych rzeczywistościach – formalnie organizowane właśnie wybory tradycyjne (z wizytą w lokalach wyborczych), ale na pewno się w tej formie, w maju nie odbędą; jednocześnie nieformalnie – bo póki co bez podstawy prawnej – organizowane są wybory korespondencyjne, których przeprowadzenia w maju nie można wykluczyć.
Efekt widać także w powoływaniu obwodowych komisji wyborczych. Mimo sporych pieniędzy do zarobienia chętnych do zasiadania w nich nie było. Zapewne nie tylko z obaw wynikających z epidemii, ale także w proteście wobec tej wyborczej schizofrenii.
14 kwietnia, już po upływie pierwszego terminu zgłaszania kandydatur do obwodowych komisji wyborczych, do ani jednej z 385 komisji, które miały być powołane nie zgłoszono dość kandydatów. Komisarz wyborczy, który wyznaczył wtedy dodatkowy termin zgłaszania do większości komisji poszukiwał 90 proc, ich składu, bo miał do obsadzenia w nich po jednym kandydacie. W Bogatyni na 24 komisje aż w 15 brakowało po ośmiu kandydatów (powinny liczyć dziewięć osób).
Obaw przed zakażeniem nie mieli najwyraźniej zwolennicy Andrzeja Dudy. Jego Komitet Wyborczy zgłosił kandydatów do wszystkich 385 komisji. Efekt jest taki, że w każdej z powołanych obwodowych komisji zasiada przedstawiciel KW Kandydata na Prezydenta RP Andrzeja Dudy (w niektórych komisjach jest ich dwóch – drugi z uzupełnienia). W kilkunastu przypadkach kandydatów do komisji zgłosiły też komitety wyborcze Krzysztofa Bosaka, Roberta Biedronia i kandydatów spoza liczącej się w sondażach szóstki. Tylko w Lwówku Śląskim w pięciu powołanych tam komisjach (na 14 potrzebnych) znalazł się reprezentant komitetu Władysława Kosiniaka-Kamysza.
W Karpaczu jedynymi zgłoszonymi kandydatami do pracy w komisjach byli ci z KW Andrzeja Dudy. W efekcie nie udało się tam powołać żadnej komisji wyborczej. Komisji nie powołano też w Bolesławcu (miasto), Bolkowie, Gromadce, Janowicach Wielkich, Lubawce, Lubomierzu, Marciszowie, Pieńsku, Siekierczynie, Sulikowie, Świeradowie, Warcie Bolesławieckiej, Węglińcu, Wojcieszowie, Zawidowie i gminie Zgorzelec.
W Jeleniej Górze powołano tylko dwie komisje (nr 10 w JCK-u i nr 27 w zajezdni PKS) na 46 potrzebnych. W obu zasiadają przedstawiciele KW Andrzeja Dudy, w Komisji nr 10 jest przedstawiciel Romualda Starosielca, a w komisji nr 27 – Andrzeja Voigta. Obie komisje – odpowiednio: siedmio i pięcioosobową) uzupełniają członkowie powołani przez komisarza wyborczego (spoza kandydatur komitetów wyborczych), Ciekawostką jest, że komisji nr 10 znalazło się aż trzech członków powiązanych rodzinnie i w przeszłości wspierających samorządowy komitet wyborczy Huberta Papaja.
To, że w Jeleniej Gorze powołano tylko dwie komisje nie oznacza, że zgłoszono tu tylko 12 kandydatów. Na dzień przed upływem rezerwowego terminu zgłaszania było ich 111. Jednak zgłoszenia do konkretnych komisji nie zgrały się z zapotrzebowanie i dlatego udało się powołać tylko dwie.
– Na dzień 16.04. do pracy w komisjach wyborczych zgłosiło się 111 osób, na niezbędnych co najmniej 300. Wiele z tych osób nie potwierdziło zamiaru pracy, ale też z niej nie zrezygnowało. Z tej grupy 72 osoby zgłosiły komitety wyborczej, a 49 to zgłoszenia indywidualne. Komitet Wyborczy PiS zgłosił 46 osób (po jednej do każdej z komisji), inne komitety po kilka osób do pojedynczych komisji; np. przykład Komitet Wyborczy kandydata Stanisława Żółtka – 5 osób, Komitet Wyborczy Roberta Biedronia – 2 osoby, Komitet Wyborczy Krzysztofa Bosaka – 6 osób – informował 16 kwietnia rzecznik urzędu miasta Cezary Wiklik.
Najbliżej powołania wszystkich potrzebnych komisji była Olszyna, gdzie udało się to z trzema na cztery potrzebne obwodowe komisje wyborcze, Mirsk – cztery na sześć i Leśna – pięć na osiem. Jest jeszcze Platerówka, gdzie utworzono połowę potrzebnych komisji, ale to oznacza tylko jedną.
Wielce jednak prawdopodobne, że cały ten wysiłek okaże się bez znaczenia, bo po przyjęciu wprowadzanych niezgodnie z konstytucją wyborów korespondencyjnych z mocy prawa rozwiązane zostaną wszystkie komisje i powołana zostanie jedna komisja w gminie do przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych.
Będziemy mieć wtedy prawdziwe święto demokracji. Rząd Zjednoczonej Prawicy (rękami ministra Sasina) zorganizuje wybory, które przeprowadzi rządowa Poczta Polska (rękami delegowanego tam z tej okazji niedawnego wiceministra obrony narodowej); głosy policzą komisje wyborcze, w większości których zabraknie przedstawicieli kontrkandydatów Andrzeja Dudy, a ważność wyborów ogłosi Sąd Najwyższy, do czasu zapewne „odbity” przez „dobrą zmianę”.
Udostępnij