Przez trzy dni – od 19 do 21 września – światło opowiadało w Cieplicach historie. W sposób bardzo efektowny. Festiwal Wonderland Atlantis 2025 przyciągnął do siebie tłumy widzów i był sukcesem organizacyjnym Jeleniogórskiego Centrum Kultury.

W pierwszy dzień można było się nieco obawiać, czy dobra frekwencja utrzyma się przez całość wydarzenia na tak wysokim poziomie, jak w piątek, kiedy na koncert Chivasa przybyła tłumnie lokalna i okoliczna młodzież. I chociaż zdaje się, że w kolejne dni młodych ludzi – i ogólnie ludzi – było może nieco mniej, to skala zainteresowania wydarzeniem utrzymała się na wysokim poziomie.















































































„Magiczny”, „ezoteryczny”, „niezwykły” – to przymiotniki, którymi uczestnicy określali festiwal. Z rozmów z nimi jasno wynika, że pomimo zaproszenia na scenę bardzo rozpoznawalnych muzyków, nie odciągnęli oni uwagi od świateł, które nadają wydarzeniu jego niepowtarzalny charakter.
– Świetna inicjatywa na skalę ogólnopolską, wracamy co roku i będziemy wracać, wszystko jest zrobione na najwyższym poziomie – mówi Krystian.
– To moja pierwsza impreza z cyklu festiwalu świateł. Jestem naprawdę pod wrażeniem tego gastromiasteczka, które tutaj powstało i naprawdę szanuję całą tę inicjatywę, bo czuć ten klimat wielkomiejskiego festiwalu – dodaje Agata.
– Czuć, że z roku na rok festiwal mocno się rozrasta i jest coraz lepszy – to z kolei słowa Dominiki.
– Najlepiej zapamiętam te światła. Bo wręcz na skalę europejską wydarzenie, na którym idziesz przez park i wszystko się świeci, i jest to za darmo, jako event dla mieszkańców – nie ma tego nigdzie indziej – podsumowuje Michał.











































Światła są na festiwalu naprawdę doceniane i przemawiają za tym nie tylko tłumy obecne przy każdym kolejnym wideo mappingu, czy to na Pałacu Schaffgotschów, czy w Parku Norweskim, ale także i to, że niektórzy z uczestników pamiętają dawniejsze edycje festiwalu i nieco tęsknią za większą ich ilością.
– Za starych lat było więcej światełek. Że nawet jak wchodziłeś za róg, to się budynki świeciły. Teraz to jest bardziej skondensowane w jednym miejscu. Ale za to ludzi jest więcej. I oby tak dalej, bo normalnie to miasto umiera o 22.00, a jak widać naprawdę nie musi tak być – komentuje z kolei Samuel.













Bardzo miłym zaskoczeniem był niedzielny koncert muzyków Filharmonii Dolnośląskiej i Rebel Babel Film Orchestra pod batutą Łukasza L.U.C. Rostkowskiego. Muzyka z filmu „Chłopi” rozgrzała publiczność do tego stopnia, że można mówić o „zamieszaniu” na co najmniej identycznym, jeśli nie większym poziomie niż na poprzednich koncertach Artura Rojka i Chivasa. Dodajmy, że w niedzielę siłą rzeczy frekwencja była pomniejszona przez powrót turystów do domu. Świetnie sprawdził się w tej sytuacji entuzjastyczny dyrygent, który nie tylko złapał naturalny i dynamiczny kontakt z publicznością, ale także poświęcił chwilę na zaznaczenie, że na scenie grają lokalni muzycy i zachęcił do odwiedzania jeleniogórskiej filharmonii. Całość domknął efektowny pokaz laserowy.
Uczestnicy pytani o to, który konkretny wideo mapping najbardziej im się podobał, często nie byli w stanie udzielić zdecydowanej odpowiedzi lub zastanawiali się dłuższe chwile, szybko stało się jasne, że ważniejsze niż dany przykład są tutaj całościowe odczucia i dobrze spędzony ze znajomymi czy rodziną czas.
Mikołaj Ubych
Zdjęcia: Marcin Kaźmieruk