Decyzją Sadu Okręgowego w Legnicy Andrzej P. – były trener polskiej kadry narodowej kolarek górskich – ma trafić na cztery i pół roku do więzienia za gwałt na zawodniczce i inne przestępstwa seksualne.

Andrzej P. nie przyznaje się do winy. Chyba do ostatniej chwili wierzył w uniewinnienie, bo, choć nie musiał, w towarzystwie mecenasa Andrzeja Malickiego przyjechał 2 lutego do sądu w Legnicy na publikację wyroku. Z kamienną twarzą słuchał sentencji odczytywanej przez sędziego Andrzeja Szliwę.

Nim w październiku 2018 roku został zatrzymany przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie za wykorzystywanie seksualne zawodniczek, czterokrotnie obwoływano go trenerem roku. Polski Związek Kolarski zrobił go swoim dyrektorem sportowym. Był nagradzany najważniejszymi państwowymi odznaczeniami i fetowany jako człowiek, który na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie w 2008 roku doprowadził Maję Włoszczowską do srebrnego medalu.

Zarzuty, które badano podczas procesu w Legnicy, dotyczyły lat 2007-2011, kiedy Andrzej P. był trenerem żeńskiej kadry narodowej MTB. Ogłaszając wyrok, sąd nie miał wątpliwości, że w 2007 dopuścił się gwałtu na jednej z zawodniczek. Podczas zgrupowania na Cyprze używając przemocy powalił ją na łóżko i siłą przymusił do obcowania płciowego. Latem 2010 roku w Kanadzie jego ofiarą padła inna kolarka. Wykorzystując jej bezbronność – stan po spożyciu alkoholu, stosunek zależności, młody wiek i naiwność – Andrzej P. zacisnął dłoń dziewczyny na swoim członku i poruszał nią, aby doprowadzić się do wytrysku. Trzecia z pokrzywdzonych kobiet została zaatakowana przez szkoleniowca w 2011 roku podczas zgrupowania kadry MTB w Złotoryi. Andrzej P. Odurzył ją alkoholem, a następnie próbował zgwałcić. Rozpiął stanik i spodnie, do stosunku jednak nie doszło, bo kobieta odzyskała świadomość, uciekła do łazienki i zapowiedziała, że wezwie policję.

Nim w listopadzie 2017 roku Piotr Kosmala – ówczesny członek zarządu Polskiego Związku Kolarstwa – udzielił Wirtualnej Polsce wywiadu, w którym opowiedział o ekscesach Andrzeja P., sprawa była zamiatana pod dywan. Według Kosmali, materiały z wewnętrznego audytu w PZKol wskazywały, że „dochodziło do czynności seksualnych z podopiecznymi, w tym z nieletnimi”. Przynajmniej w jednym przypadku sprawca miał stosować farmaceutyczny specyfik na bezsenność, który w połączeniu z alkoholem mógł powodować utratę przytomności. W wywiadzie jest też mowa o terrorze, w tym straszeniu zawodniczek, że za niesubordynację nie pojadą na prestiżowe zawody: mistrzostwa świata lub igrzyska olimpijskie. Nie wiadomo, które z tych wątków znalazły potwierdzenie w sądzie. Proces, w którym zeznawały m.in. czołowe polskie zawodniczki MTB, toczył się za zamkniętymi drzwiami. Ze względu na dobro pokrzywdzonych kobiet, sędzia Andrzej Szliwa utajnił także uzasadnienie wyroku.

Andrzej P. został skazany na 4 lata i 6 miesięcy pozbawienia wolności. W poczet kary sąd zaliczył mu pięć miesięcy, które spędził w areszcie tymczasowym między styczniem a czerwcem 2019 roku. Przez 6 lat nie wolno mu kontaktować się z pokrzywdzonymi i wykonywać zawodu trenera kolarstwa.

Byłego trenera broniło trzech znanych adwokatów: Jacek Dubois i Jan Mydłowski z Warszawy oraz Andrzej Malicki z Wrocławia. Jak przedstawiciel społeczny ofiary Andrzeja P. wspierała podczas procesu Fundacja Przeciw Kulturze Gwałtu im. Margarety Hodkinson reprezentowana przez radcę prawnego Adama Kuczyńskiego.

Wyrok jest nieprawomocny.

– Orzeczona kara łączna jest zbieżna z wnioskami prokuratora. Niemniej jednak złożymy wniosek o doręczenie wyroku z uzasadnieniem w zakresie jednego z czterech czynów, za który Andrzej P. nie został skazany – informuje prokurator Marcin Saduś z Prokuratury Regionalnej w Warszawie.

Piotr Kanikowski

Fot. Pixebay

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.