Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze ogłosił wyrok w sprawie Piotra M. byłego proboszcza parafii w Ruszowie. Jego postanowieniem mężczyzna spędzi w więzieniu cztery lata, czym złagodził wyrok sądu I instancji ( 5 lat). Sprawa dotyczyła molestowania dwóch niepełnosprawnych intelektualnie dziewczynek. W toku postępowania zgłaszały się inne poszkodowane przez księdza osoby, ich sprawy uległy jednak przedawnieniu.

Sądy zajmowały się sprawą byłego proboszcza od 2 lat. Księdza Piotra M. zatrzymano w maju 2019 r, po tym jak matka niepełnosprawnego dziecka przygotowywanego przez księdza do przyjęcia I komunii zgłosiła podejrzenie, że molestował jej dziecko.

Matka dziecka opowiadała, że córka dziwnie się zachowywała. Stawiała opór przed kąpielą, nie chciała się rozbierać. Zmieniła także swoje zachowanie. Wcześniej lubiła przebierać lalki, później jednak nie tylko sama tego nie robiła, ale nie pozwalała na to innym osobom. Dziewczyna zamknęła się w sobie i milczała. Dopiero, kiedy doszło do sytuacji, ze miała iść do kościoła na Mszę świętą dla dzieci przedkomunijnych, wydusiła z siebie, że ksiądz sadzał ją na kolanach i dotykał, „pukał ją paluszkiem”, jak to określiło niepełnosprawne dziecko. Te słowa wywołały lawinę. Prawdziwość zeznań potwierdziły badania psychologiczne.

Prokuratura Rejonowa w Zgorzelcu podjęła decyzje o jego zatrzymaniu, a po weryfikacji zgłoszenia postawiono mu zarzut podejmowania innych czynności seksualnych wobec małoletniego. Ksiądz trafił do aresztu na trzy miesiące.
Prowadzone postępowanie doprowadziło do postawienia oskarżonemu dwóch zarzutów czynów seksualnych wobec dzieci; w obu przypadkach chodzi o dzieci niepełnosprawne umysłowo. W czasie postępowania prokuratura zaapelowała do osób, które mogły być pokrzywdzone przez księdza o zgłaszanie się do organów ścigania. Ten apel zaowocował zeznaniami 18 osób (kobiet i mężczyzn) które miały być przez Piotra M. molestowane w latach osiemdziesiątych, kiedy ksiądz pracował we Wrocławiu. Sprawy pozostały bez biegu z uwagi na przedawnienie.

W październiku 2019 r. rozpoczęła się rozprawa przed sadem rejonowym w Zgorzelcu. Prowadzone były w gorącej atmosferze, bo część wspólnoty wiernych parafii w Ruszowie nie uwierzyła (i nie wierzy) w winę księdza i przed sądem manifestowała, że wytoczony mu proces jest nagonką na duchownego, a od sądzenia księdza jest tylko Bóg, a nie świecki sąd. Zebrani o zgoła odmiennym poglądzie przekonywali z kolei, że zjawisko pedofilii wśród duchownych, to efekt systemowego ukrywania takich przestępstw przez polski Kościół.

Sąd I instancji w marcu 2020 r. orzekł o winie księdza i skazał go na 5 lat więzienia. Sąd orzekł także o środkach karnych: dożywotnim zakazie zajmowania stanowisk związanych z opieką i wychowywaniem dzieci, zakazie zbliżania i kontaktowania się z pokrzywdzonymi na okres 15 lat, nawiązce na rzecz każdej z pokrzywdzonych w kwocie 25 tys. zł. Wyrok był zgodny z oczekiwaniami prokuratury. Apelację złożyli osobiście Piotr M. i jego obrońca.

Sąd Okręgowy w sierpniu ubiegłego roku uwzględnił zażalenie i uchylił areszt wobec oskarżonego. Proces apelacyjny rozpoczął się jesienią i był wielokrotnie odraczany, często przez nieobecność świadków.

Fot. z procesu w Zgorzelcu

3 komentarze

  1. PiS.Bolszewik.Czekista Odpowiedź

    Co teraz zrobi była nauczycielka z Ruszowa? Znowu zamelduje się w psychiatryku?

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.