– Odłożyło nam się trochę drobnych elektrośmieci, stary telefon, radyjko i inne. Nazbierało się tego dwie reklamówki. Kiedyś za to na rynku dostawało się sadzonki. Teraz chcieliśmy się tego po prostu pozbyć. Mąż Antoni pojechał z tymi odpadami do MPGK na Wolności i… nic nie załatwił – opowiada starsza mieszkanka ul. Transportowej w Jeleniej Górze.

 

Na miejscu okazało się, że trzeba się przedtem telefonicznie umówić. Mężczyzna od razu zadzwonił pod wskazany numer.  Dowiedział się, że odpadów nikt tutaj nie przyjmie, jeśli zainteresowany nie okaże dowodu, że płaci za śmieci. Pan Antoni z torbami elektroodpadów przewieszonymi na rowerze zaproponował, aby przyjęto jego pakunki, a on dowiezie potrzebne kwity. Usłyszał na to, że tak zrobić nie można. – Mąż przyjechał z torbami z powrotem do domu. A przecież mogli przyjąć, spisać go z dowodu, bo go miał przy sobie. Na dobrą sprawę mógł to pierdyknąć w krzaki i mielibyśmy spokój… – opowiada kobieta. Mężczyzna nie dał się jednak zniechęcić. Dwie torby z elektrośmieciami zalegają więc dalej w garażu emerytów. Zbigniew Rzońca, rzecznik prasowy MPGK, podkreśla, że aby oddać odpady na PSZOK w czasie obostrzeń pandemicznych, trzeba się przedtem umówić telefonicznie. – Gdyby ten pan zadzwonił, to by się dowiedział, że trzeba wziąć ze sobą rachunek opłat za śmieci – tłumaczy.   

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.