Niebawem będziemy mogli wybudować sobie bez zezwolenia przydomowy schron na działce. Zdaniem ekspertów to rozwiązanie ma wiele zalet, wśród nich najważniejszą: mały koszt budowy.
To efekt zmian w prawie budowlanym. Celem jest rzecz jasna bezpieczeństwo Polski i Polaków. W sieci już pojawiły się już pierwsze oferty.
Wystarczy zgłoszenie z projektem
Przypomnijmy. Od stycznia 2023 roku budowa domów na własny użytek o powierzchni do 70 mkw. jest możliwa bez pozwolenia na budowę, a tylko na podstawie zgłoszenia z dołączonym projektem. Rząd chce rozszerzyć tę możliwość na wszystkie domy jednorodzinne, niezależnie od ich metrażu.
Z tych rozwiązań korzystają także autorzy rządowego projektu regulującego budowę przydomowych schronów. Jak powiedział w TVN24 przedstawiciel Ministerstwa Rozwoju i Technologii – prace nad nim są już na końcowym etapie konsultacji.
– Projektowane przepisy wprowadzają definicję przydomowych schronów oraz ukryć doraźnych, rozumianych jako wolnostojące budowle o powierzchni użytkowej do 35 metrów kwadratowych służące ochronie mieszkańców budynków mieszkalnych jednorodzinnych na wypadek np. ataku zbrojnego albo ekstremalnych zjawisk pogodowych – wyjaśnił przedstawiciel resortu.
Projekt ustawy zakłada, że budowa przydomowych schronów będzie wymagać jedynie zgłoszenia.
„Zamiast projektu budowlanego będzie można dołączyć dokumentację techniczną, która będzie zawierała rozwiązania zapewniające nośność i stateczność konstrukcji, bezpieczeństwo ludzi i mienia oraz bezpieczeństwo pożarowe” – precyzuje resort rozwoju u technologii.
35 mkw. na osobę wystarczy
„Projektowane ułatwienia mogą wpłynąć na podniesienie indywidualnego poziomu bezpieczeństwa obywateli” – czytamy w uzasadnieniu projektu.
Zdaniem resortu rozwoju i technologii nowe przepisy mają wejść w życie po upływie 9 miesięcy od dnia ogłoszenia ustawy.
Zdaniem pomysłodawców zaproponowana powierzchnia 35 mkw. jest wystarczająca dla realizacji małych schronów przydomowych zapewniających schronienie właścicielowi i członkom jego rodziny. Ułatwienia w realizacji takich obiektów przez osoby prywatne przewidziano w większości państw Unii Europejskich.
Mamy za mało schronów
O schronach w Polsce przypomnieliśmy sobie po ataku Rosji na Ukrainę. Pojawiły się wtedy pytania o to, gdzie będzie się można ukryć na wypadek realnego zagrożenia.
Kiedyś schronów i ukryć (to dwie różne kategorie) w naszym kraju było sporo. Powstawały głównie w latach 50. i 60. XX wieku, kiedy nad światem nieustannie wisiało widmo trzeciej wojny światowej. Schrony powstawały pod budynkami publicznymi, często pod blokami. Dziś niektóre z nich pełnią już zupełnie inne funkcje. Zostały zagospodarowane np. na miejsce spotkań.
Według danych MSWiA w całej Polsce jest 62 tys. miejsc, które można uznać za schrony. Niestety jest tam miejsce tylko dla 1,3 mln osób, czyli około 3 proc. społeczeństwa. To usłyszeli posłowie podczas spotkania w Sejmie, na którym rozmawiali z Maciejem Wąsikiem, wiceszefem MSWiA, i Andrzejem Bartkowiakiem, komendantem Państwowej Straży Pożarnej.
Bartkowiak przyznał, że jest problem, bo np. w województwie śląskim jest 1450 schronów, za to w województwie wielkopolskim (poza Poznaniem) nie ma ani jednego.