Choć postęp prac może na to nie wskazywać (do zrobienia jest ciągle dużo), marszałek województwa i burmistrz Karpacza zgodnie zapewniają, że w czerwcu podróżni będą mogli wreszcie korzystać z połączenia Jelenia Góra – Karpacz. To już trzeci termin. Najpierw zapowiadano start linii na grudzień ubiegłego roku, potem na marzec tego roku.

– Nasz konsekwentnie realizowany cel i odbudowa linii do Karpacza, to znakomita wiadomość dla mieszkańców całego subregionu jeleniogórskiego, ale również dla wszystkich Dolnoślązaków i wszystkich odwiedzających turystycznie Karkonosze.

🛤️🚅 Razem z Radosławem Jęckiem – burmistrzem Karpacza doskonale wiemy, że rewitalizacja linii kolejowej to dla Karpacza niezwykle ważna inwestycja. Od blisko 25 lat mieszkańcy Karpacza – pięknego i znanego w Polsce miasta nie mają dostępu do kolei – my, jako samorząd Dolnego Śląska, zmieniamy to – Karpacz w czerwcu wróci na kolejową mapę Polski! 🛤️🚅 Pociągi wrócą również Mysłakowic, do Kowar i Kamiennej Góry. Dolny Śląsk jest liderem inwestycji w kolej. Nikt wcześniej nie podjął się projektu odbudowy kolei na taką skalę! 🛤️🚅 Mieliśmy pomysł i odwagę, aby tego dokonać. Stawiamy na kolej z myślą o Dolnoślązakach i skutecznie walczymy z wykluczeniem komunikacyjnym! – mówił na spotkaniu w Karpaczu marszałek Cezary Przybylski.

O przyczynach opóźnienia ma początku marca, na Kongresie Praktyków Kolei Regionalnych we Wrocławiu mówił Tomasz Maciejewski, dyrektor ds. kolei DSDiK.

– Napotkaliśmy dużo problemów, których nie dało się przewidzieć przed rozpoczęciem prac. Okazało się na przykład, że przez dwie dekady od końca kursowania pociągów okoliczni mieszkańcy rozbudowali swoje nieruchomości i w sposób nieuprawniony zrzucili wody opadowe na linię kolejową. Nie mieliśmy tego świadomości do czasu rozpoczęcia prac, ponieważ linia była zarośnięta – opowiadał T. Maciejewski. – Musieliśmy przygotować operatyw wodno-prawny dla Wód Polskich i policzyć ile tej wody zrzucimy do rzeki dodatkowo. I nie jest wykluczone, że będziemy za ten zrzut wody z linii kolejowej płacić. Do tego w momencie rozpoczęcia inwestycji konserwator zorientował się, że nie wpisał na listę zabytków stacji w Mysłakowicach i Miłkowie. Wstrzymał więc prace na czas tego wpisu. Żeby nie zatrzymać procesu rewitalizacji, wyłączyliśmy stacje z zadania i został na nie ogłoszony odrębny przetarg. Chodzi o stacje w Miłkowie, Karpaczu i Mysłakowicach. To także spowodowało niewielkie opóźnienie – powiedział. – A na domiar odkryliśmy rurociąg, który zasilał lokalną elektrownię wodną. Nie było go w żadnych opracowaniach. Jesteśmy w trakcie dyskusji z prywatnym właścicielem dotyczącej tego, co ma się z nim wydarzyć i kto ma go przebudować – dodał dyrektor DSDiK.

Fot. FB Cezary Przybylski, wypowiedź dyr. Maciejewskiego za: „rynek kolejowy”.

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.