45 milionów pasażerów rocznie, 3 tysiące hektarów powierzchni, zintegrowany transport drogowy, kolejowy i powietrzny – to wszystko ambitne plany państwowej spółki, której prace mają do tej pory być widoczne jedynie na kontach kilkuset osób. Centralny Port Komunikacyjny to w rzeczywistości tylko trawnik, który pochłania potężne pieniądze podatników.
Dalekosiężne plany
W niewielkiej miejscowości Baranów pomiędzy Warszawą i Łodzią ma powstać megalotnisko, dzięki któremu transport powietrzny mógłby zintegrować się z usługami przewoźników kolejowych oraz drogowych. W połowie 2018 r. pomysł ten zyskał aprobatę prezydenta, który swoim podpisem pod projektem dał zielone światło dla rozpoczęcia inwestycji. Powołana została państwowa spółka, przez konta pracowników zaczęły przelewać się miliony złotych, ale budowa węzła do dziś nie ruszyła. Takie są wspólne ustalenia Onetu, Gazety Wyborczej i Radia ZET.
Gwardia ludzi do obsługi trawnika
Prace budowlane zaplanowane są na lata 2023 – 2027. Problem z przesiedleniem mieszkańców gminy wydaje się jednak czynić termin ich rozpoczęcia niemożliwym do wykonania. Według ustaleń dziennikarzy nie przeszkadza to jednak spółce CPK w wypłacie wynagrodzeń i tworzeniu kolejnych etatów. Na przełomie lat 2019 i 2020 pracę przy projekcie otrzymało łącznie 260 osób. Tylko w ubiegłym roku na ich zarobki przeznaczonych miało być 27 milionów złotych. Wartość średniego, miesięcznego wynagrodzenia, przypadającego na jednego pracownika, wyliczono na kwotę ok. 10 tysięcy złotych. Autorzy publikacji podkreślają, że „są tacy, którzy zarobią na tym, nawet jeśli lotnisko nigdy nie powstanie”.
Karty rozdaje PiS
Kluczowe dla inwestycji stanowiska zajmują bowiem przedstawiciele partii rządzącej. Onet wymienia tu m.in. pełnomocnika ds. budowy CPK, posła PiS Marcina Horałę, sekretarza stanu w resorcie infrastruktury, powołanego przez premiera Mateusza Morawieckiego.
Prezesem spółki jest Mikołaj Wild związany z Prawem i Sprawiedliwością, w przeszłości zajmujący takie stanowiska, jak wiceminister skarbu państwa czy infrastruktury.
Trzecim członkiem w zarządzie państwowej spółki jest Patryk Felmet, niegdyś doradca Horały, powiązany również z portem lotniczym w Gdańsku i Lotosem.
Kolejną osobą zarządzającą Centralnym Portem Komunikacyjnym mianowano Radosława Kantaka, byłego szefa dwóch oddziałów Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Obecnie zajmuje się pracami związanymi z inwestycjami kolejowymi.
Z projektem CPK związane są również takie nazwiska jak: Jaromir Falandysz (członek rady nadzorczej spółki ), były radny PiS w Gdańsku; Paweł Stańczyk, niegdyś wiceprezydent Ostrołęki z ramienia partii rządzącej, dziś również członek zespołu nadzorującego; niepracujący już dla CPK Patryk Demski, obecnie wiceprezes Tauronu oraz związana przez wiele lat z Kancelarią Prezydenta Sylwia Matusiak, która sama zrezygnowała ze stanowiska marketingowca przy opisywanej inwestycji. Zarobki niektórych z wymienionych osób miały obciążać budżet państwa nawet na 480 tysięcy złotych rocznie.
News4Media, fot.: iStock / screen Google Street View
1 Komentarz
Jak widać dojna zmiana nie odpuszcza. Czy tego łajna nie można zebrać z tej łąki siłami prokuratorskimi?