„Bez indoktrynacji i manipulacji historią”, ale zgodny z podstawą programową. Taki ma być podręcznik do historii i teraźniejszości, którzy stworzą nauczyciele.

Szef ministerstwa edukacji i nauki w październiku ubiegłego roku poinformował, że w polskich placówkach edukacyjnych pojawi się nowy przedmiot. „Historia i teraźniejszość” ma uzupełnić braki w wiedzy o wydarzeniach związanych z Polską w XX i XXI wieku. PiS zapowiadało tę rewolucję w szkolnictwie od dawna, twierdząc, że dzięki nauczaniu historii po nowemu dzieci posiądą umiejętność świadomej oceny współczesnych wydarzeń politycznych.

– Pokolenie dzisiejszych 20-latków ma ogromne luki w wiedzy o wydarzeniach z drugiej połowy XX wieku. Bez tej wiedzy są bardzo podatni na manipulację, nie znają mechanizmów, które na nich oddziałują – komentował Przemysław Czarnek na łamach tygodnika „Sieci”.

Nowy przedmiot będzie wprowadzany do szkół ponadpodstawowych stopniowo. Od września pojawi się w planach lekcji pierwszoklasistów liceum ogólnokształcącego, technikum i szkoły branżowej I stopnia. Docelowo obejmie również drugie i trzecie klasy niektórych szkół. Zastąpi dotychczasową wiedzę o społeczeństwie.

Podręcznik już w wykazie

1 lipca opublikowany został wykaz książek dopuszczonych do użytku szkolnego. Na liście znalazł się podręcznik do historii i teraźniejszości autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego „Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 1. 1945-1979”. 500-stronnicowe opracowanie od początku budzi kontrowersje i jest bardzo krytycznie oceniane.

– To jest dramat z tego względu, że zastąpiono wiedzę o społeczeństwie, czyli coś, czego w tym momencie bardzo potrzebujemy: naukę o nowoczesnym patriotyzmie, patriotyzmie gospodarczym, naukę o kapitale społecznego zaufania, wiedzę o tym, jak funkcjonuje społeczeństwo demokratyczne, obywatelskie i jakie prawa mają obywatele, czego mogą żądać od rządzących, w jaki sposób są rozprowadzane ich pieniądze, które są pieniędzmi publicznymi. To wszystko zostało zastąpione stekiem bzdur, które są pisane na polityczne zamówienie. Nauczyciele nie będą korzystali z tego podręcznika w myśl bardzo prostej zasady: daliśmy radę w komunie, teraz też sobie poradzimy – komentował w TVN24 poseł Lewicy Maciej Kopiec.

– Ten podręcznik to jest naprawdę kit, a nie hit, niestety. Mnie to bardzo boli, bo zawsze uważałam, że edukacja to jest taki temat, który powinien być ponad podziałami, ponad partyjnymi kłótniami. A jednak zauważam z czasem, że partia rządząca próbuje gdzieś tam wcisnąć swój pogląd. Trzeba zauważyć, że książki, podręczniki szkolne powinny zawierać światopoglądowy pluralizm, a nie przedstawiać tylko jedną „słuszną” wizję – dodała Julia Pyzińska, zaproszona przez stację uczennica.

Stworzą własny podręcznik

Negatywnie treść podręcznika ocenia również część nauczycieli. I choć korzystanie z publikacji będzie tylko w gestii prowadzącego zajęcia, w sieci powstała [ZBIÓRKA PIENIĘDZY] na stworzenie jego wersji zgodnej z podstawą programową nowego przedmiotu, jednak „wolnej od indoktrynacji i manipulacji historią”.

„MEiN nie ukrywa, że nowy przedmiot ma być narzędziem polityki historycznej, a jedyny zatwierdzony podręcznik jest silnie zideologizowany. Podobnie jak wielu historyków jesteśmy przekonani, że nie można w ten sposób uczyć historii najnowszej, a nauczycie muszą mieć wybór materiałów, z których mogą korzystać. Jednak żadne z dużych wydawnictw podręczników dotychczas nie zgłosiło do ministerstwa alternatywnego podręcznika (…)” – czytamy w opisie zbiórki.

Pierwsza część cyfrowego HiTu ma obejmować lata 1945-1979 i być dostępna bezpłatnie dla uczniów i nauczycieli od końca września 2022. Zebrane pieniądze autorzy e-książki chcą przeznaczyć m.in. na honoraria za pracę przy jej tworzeniu, zakup praw do zdjęć i filmów, licencje oprogramowania wykorzystywanego do przygotowania materiałów oraz hosting.

News4Media/fot. screen zrzutka.pl

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

887732136

Zgłoś za pomocą formularza.