Bez tłumu i gwaru turystów, bez pośpiechu, w kameralnej atmosferze i w niezwykłych okolicznościach – to zalety spacerów z lampami naftowymi czy latarkami. Pałace, parki, miasteczka ukazują się zwiedzającym ze zupełnie innej strony. A zdjęcia w tak oryginalnym oświetleniu robią furorę w mediach społecznościowych. Ale nie tylko to przyciąga turystów.

Przewodnik sudecki Gracjan Kielijański Rudy Tur przyznaje, że spacer zmierzchem z lampami naftowymi robi na turystach niezapomniane wrażenie. Dzieląc się wrażeniami, mówią o „magicznych” i „intrygujących” przeżyciach. Sami pewnie nie wybraliby się po zmroku do lasu, parku czy zamku.

Tak synku działa lampa naftowa”

Z grupą raźniej. Do tego można wędrować bez tłoku, w kilkuosobowych grupach, co w czasach pandemii ma znaczenie. – Dla niektórych zwiedzających jest to także okazja do dania dzieciom małej lekcji użytkowania sprzętów domowych i pokazania lamp, działających bez ładowarek i wejść UBS – żartuje Gracjan. Niejeden raz słyszał, jak ojcowie instruowali synów, jak używa się lampy naftowej i podkręca knot.

Rudy Tur zauważył ponadto, że kameralne zwiedzanie miast, pałaców i parków po zmierzchu przyciąga innych turystów. Świadomych, spragnionych bardziej pogłębionej wiedzy o regionie i nietuzinkowych wrażeń. To dla tych doznań potrafią zebrać się wieczorową porą, ubrać ciepło i wyruszyć z lampami naftowymi na zwiedzanie. – Nagle okazuje się, że miejsca, które wydawało się, że dobrze znają, potrafią zauroczyć i przyciągnąć na nowo ich uwagę. Jak choćby pałac w Łomnicy, który jest jednym z obowiązkowych punktów na mapie turystów a miejscowi uważają, że znają go jak własną kieszeń, ukazuje w blasku lamp naftowych inne oblicze.

Okazuje się, że Lubomierz i Świerzawa mają magię

– Zabieramy turystów często w niedostępne pomieszczenia, do których nie zaglądają podczas zwykłego zwiedzania – tłumaczy przewodnik. W pałacu zaglądają do bunkra, podziemi i budynków gospodarczych.

W Lubomierzu, miasteczku znanym wszystkim z filmowych scen z Samych Swoich, hitem jest barokowy kościół św. Maternusa i dawny klasztor benedyktynek. Mało kto ma okazję tu zaglądać. A z nimi, podczas nocnego zwiedzania, ludzie oglądają średniowieczne krużganki, gotyckie rzeźby, trumnę na pożyczki oraz wyjątkowy zbiór szat liturgicznych sprzed kilkuset lat. Poznają również jedną z największych kolekcji relikwii w Europie. Jest ich ponad 300, każda sygnowana pieczęcią papieską, a dwie z nich to zmumifikowane postacie świętych sprzed prawie 2000 lat.

Potentatem wśród organizatorów nocnego zwiedzania jest w naszym regionie biuro Discover Silesia. Lista proponowanych miejsc, które można z nimi odwiedzić z lampami naftowymi, jest bardzo różnorodna. Od zamku we Wleniu, po Świerzawę, Lubomierz, park w Bukowcu, pałac w Łomnicy, szlak waloński w Szklarskiej Porębie i ruiny zamku – starego Książa.

Co ważne, wycieczki mają stałe terminy. Można więc przed przyjazdem na Dolny Śląsk zaplanować sobie nocne zwiedzanie. – Zaczęliśmy w 2013 roku – Krzysztof Korzeń, szef Discover Silesia wspomina początki takich wycieczek. To miało być uzupełnienie oferty, a przekształciło się w samodzielną propozycję. A ponieważ spacery cieszyły się coraz większą popularnością, to poszerzali ofertę. – Dodawaliśmy miejsca nieoczywiste. Choćby Świerzawę – mówi Korzeń. – Znaną z tego, że się ją omija – dodaje Gracjan. Okazało się, że w nocy miasteczko pokazuje drugie oblicze. Wrażenie robi jeden z najstarszych na Dolnym Śląsku kościół romański z wnętrzami pokrytymi bogatą polichromią. Imponuje zapora przeciwpowodziowa, w drodze do której przechodzi się przez jeden z najbardziej charakterystycznych mostów kamiennych w tej części Dolnego Śląska. -W centrum miasteczka wchodzimy do świątyni katolickiej, opowiadamy o niecodziennym kształcie rynku i zaglądamy do górującego nad miastem kościoła ewangelickiego, który jeszcze do niedawna był składem meblowym, a wcześniej skupem zużytych butelek – relacjonuje przewodnik.

Lampy naftowe i stroje z epoki

– Przy oprowadzaniu często korzystamy z pomocy lokalnych znawców regionu – wyjaśnia Krzysztof Korzeń. Oni znają mnóstwo szczegółów, czasami pikantnych, potrafią zaciekawić zwiedzających. Takim oprowadzającym jest na przykład Zbigniew Rotkiewicz z Lubomierza. Wydaje się, że wie o swoim mieście wszystko. Mówi o każdym miejscu ciekawie, z zaangażowaniem i prawdziwym uczuciem. – Dbamy o to, by to nie była tylko wędrówka z lampami, ale także, by dać zwiedzającym sporą dawkę wiedzy – podkreśla Krzysztof Korzeń. W niezwykłych, nocnych okolicznościach ludzie zapamiętują lepiej fakty i ciekawostki historyczne. W Discover Silesia do nocnego zwiedzania podeszli bardzo fachowo. Celowo postawili na lampy naftowe, bo w ich świetle otoczenie naprawdę wygląda magicznie. Latarki nie dałyby takiego efektu. – A uczestnicy dużo czasu poświęcają na zdjęcia, które potem robią furorę w mediach społecznościowych. To atut, którego w obecnych czasach nie można pominąć – mówi przewodnik Rudy Tur.

Do tego dochodzą stroje oprowadzających. Są historyczne, zgodne z epoką zabytku. A więc na zamek we Wleniu Rudy Tur wędruje w tunice do kostek, jak to w bywało w średniowieczu. Zaś do pałacu w Łomnicy ubierze spodnie i kaftan, bo tak nosili się panowie w renesansie. Dzięki temu taka wycieczka bardziej zapada w pamięć.

To, że zwiedzanie rozpoczyna się zimą po godz.18.00 (latem ok. 22.00), daje turystom możliwość zwiedzania regionu po jeździe na nartach czy wędrówce po górach. Trzygodzinny spacer z latarniami może być fajnym zakończeniem dnia. Potwierdza to Sylwia Wacławek z Poznania, która z synem spędzała ferie w Szklarskiej Porębie. 12-latek po powrocie opowiadał tylko o Walończykach. Takie wrażenie zrobił na nim nocny spacer z Discover Silesia Szlakiem Walońskim w Szklarskiej Porębie. – Znaleźliśmy się jakby w innym mieście. Ulice kurortu, które w ciągu dnia przemierzaliśmy wiele razy, nagle okazały się miejscami, gdzie mogłaby rozgrywać się akcja jakiegoś horroru. Syn był zachwycony – cieszy się pani Sylwia.

Na Grodźcu nocą po skarby i legendy

Nocne zwiedzanie proponuje obecnie prawie każdy zamek, twierdza czy hotel. W naszym regionie są to na przykład: zamek Czocha, zamek Książ, twierdze w Kłodzku i w Srebrnej Górze, zamek Kliczków, zamek Grodno w Zagórzu Śląskim. – I takich miejsc będzie przybywać – przekonuje Krzysztof Korzeń. Jego biuro wyszło już poza Kotlinę Jeleniogórską i można z nim zwiedzać ruiny średniowiecznego zamku starego Książa nad Pełcznicą, do których dociera mało turystów. Przygotowują się do zorganizowania nocnych wycieczek w Świdnicy i Wrocławiu. – Pandemia trochę ograniczyła ruch turystyczny – mówi Krzysztof Korzeń. Jest jednak przekonany że wybrali dobry kierunek. Warto zaproponować ludziom inny sposób poznawania regionu.

Wtóruje mu Krzysztof Wojtas z zamku w Grodziec, w którym nocne zwiedzanie odbywać się będzie 26 lutego pod hasłem „Skarby i legendy”. To nowość w ofercie. – Spacerować będziemy z elektrycznymi lampionami – mówi pan Krzysztof. To ze względów bezpieczeństwa, bo blisko 90 procent zamku ma drewniane elementy. – Obserwowaliśmy inne obiekty i wiemy, że jest zapotrzebowanie na nocne spacery po zabytkach, więc przygotowaliśmy propozycję – wyjaśnia przewodnik. Jego zdaniem ma to sens nie tylko komercyjny, ale także pobudza i popularyzuje zabytek oraz rozszerza ofertę. Przyjdź na spotkanie z czerwonym upiorem i czarną prababką. Posłuchaj o ukrytych skarbach, których do dziś strzeże duch rycerza w szkarłatnym płaszczu. Przenieś się w czasie i poznaj dawnych mieszkańców twierdzy na wygasłym wulkanie. Posłuchaj historii i legend. Mroczne korytarze, ciemne sale, delikatne światła lampionów i przepiękne zamczysko skrywające w swoich murach dziewięć wieków tajemnic” – zachęcają zwiedzających w Grodźcu. – Nasz zamek ma tak ciekawą historię i tyle legend, że można przygotować kilka nocnych spacerów – mówi z przekonaniem Krzysztof Wojtas. Historia liczącego ponad 800 lat obiektu pełna jest heroicznych czynów, dramatycznych wydarzeń i niezgłębionych tajemnic. Jedna z nich dotyczy losów Herberta von Dirksena, ostatniego właściciela zamku, emerytowanego ambasadora Niemiec w Moskwie, Tokio i Londynie. To właśnie po niego, w lutową noc 1945 roku, wyruszył specjalny oddział Abwehry, który miał za zadanie „wydostać” Dirksena z terenu zajętego już przez armię sowiecką.

Duchy nocą muszą być

Na upiory i straszydła stawiają na zamku Czocha. Nocne zwiedzanie średniowiecznej twierdzy trwa trzy godziny. W jednej z komnat turyści usłyszą płacz niemowlęcia żywcem zamurowanego przez dawnego władcę, który nie miał także litości dla jego matki. Jej duch do dziś błąka się po zamkowych krużgankach, bezskutecznie szukając swojego maleństwa. Zamkowi odkrywcy przeciskać się będą przez tajne przejścia, aby w końcu ujrzeć salę tortur, gdzie wciąż słychać jęki pradawnych męczenników – czytamy w opisie wycieczki.

Podobnie jest na zamku Książ w Wałbrzychu. Tu obiecują, że po 90 minutach nocnego zwiedzania turystów obleje zimny pot. Dotrą bowiem nie tylko do nieudostępnianych w trakcie dziennego zwiedzania m.in. dawnych Hochbergowskich piwnic, ale także napotkają mary i zjawy. A zważywszy, że podczas nocnego zwiedzania odbywają sięw zamku różne, mrożące krew w żyłach sceny i czasami gaśnie światło, może być ekscytująco. I o to właśnie chodzi.

Na wyprawę po zmroku trzeba się odpowiednio przygotować. Dzięki temu przygoda będzie nie tylko satysfakcjonująca, ale również bezpieczna. Na nocne zwiedzanie trzeba zabrać ze sobą wygodne obuwie, najlepiej takie na płaskiej podeszwie. Dzięki temu pokonywanie długich tras, wąskich przejść i schodów nie będzie problemem i nie skończy się niebezpiecznym upadkiem czy urazami. Zimą trzeba ubrać się bardzo ciepło, bo w murach czy podziemiach chłód daje się we znaki już po kilkunastu minutach. Nie zapomnijcie rękawiczek, bo będziecie trzymać w reku lampy lub latarki. Latem trzeba pamiętać o preparacie na komary. Ciężko jest skupić się na słowach przewodnika, jeśli komary będą atakować. Choć organizatorzy zapewniają źródło światła, warto zabrać ze sobą latarkę, najlepiej czołówkę. Przyda się choćby w drodze na parking do samochodu.
Cena nocnego zwiedzania wynosi przeważnie 60 zł (ulgowy 30 zł). W niektórych obiektach płaci się za spacery po zmierzchu z przewodnikiem 40 zł.

Alina Gierak

FOT. FB Gracjan Kilijański Rudy Tur

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.