Na ogół narzeczeni z powodu obostrzeń związanych z pandemią decydują się na przełożenie ślubu. Ci którzy nie chcą tego robić, pobierają się w nietypowych okolicznościach. W Urzędzie Stanu Cywilnego wprowadzono bowiem surowe zasady.
Na sali nie mogą przebywać członkowie rodzin czy bliscy pana i panny młodej. Nie ma także innych gości. Zrezygnowano także z tradycyjnego toastu. Przed wejściem na salę na młodych czeka płyn do dezynfekcji rąk.
W jeleniogórskim USC informują, że obecnie każdego tygodnia odbywają się 1-2 śluby, zwykle w soboty.
Niekiedy świadkami na ślubach są strażnicy miejscy. Dzieje się tak, gdy para młoda nie wskazuje swoich świadków. Wówczas wyznaczani są świadkowie z urzędu. Najczęściej są to urzędnicy, ale nie tylko. Obecność świadków jest niezbędna, aby zawarte małżeństwo było ważne. Przepisy mówią, że w ślubie muszą uczestniczyć młodzi, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego o właśnie świadkowie.
Niedawna świadkiem na ślubie pani Gabrieli i pana Krzysztofa, młodych jeleniogórzan, była strażniczka miejska. O takiej sytuacji poinformował jeleniogórski miejski portal informacyjny.
Strażnik Mariola Rzucidło dyżurowała w urzędzie i została poproszona o świadkowanie. Cała uroczystość trwała kilka minut. Strażniczka przyznała, że wzruszyła się na niej.
Po uroczystości pan Krzysztof i pani Gabriela mówili, że nie chcieli dłużej czekać na ten jakże ważny w życiu moment. – Jesteśmy szczęśliwi. Myślimy, że ta pandemia nas umocni i będziemy razem i na dobre, i na złe – mieli nadzieję, Czy obecność strażnika miejskiego w roli świadka przyniesie im szczęście? – Na pewno. Może kiedyś nie dostaniemy mandatu – zażartował pan Krzysztof.